[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wprowadź mnie.Morelli zapukał do drzwi i po chwili otworzył je jakiś starszy człowiek, który jednak nie zdjął łańcucha.- Chciałbym pomówić z Bennym - wyjaśnił Morelli.- Benny jest zajęty.- Powiedz mu, że jestem Joe Morelli.- Wciąż będzie zajęty.- Powiedz mu, że jak zaraz nie podejdzie do drzwi, to podpalę mu samochód.Stary gość zniknął i wrócił po niespełna minucie.- Benny mówi, że jak podpalisz mu wóz, to będzie musiał cię zabić.I napuści na ciebie twoją własną babkę.- Powiedz Benny'emu, żeby lepiej nie trzymał tam Waltera Dunphy'ego, bo Walter jest pod specjalną opieką mojej babki.Niech tylko coś mu się stanie, a moja babka przeniknie Benny'ego okiem.Dwie minuty później drzwi otworzyły się po raz trzeci i na zewnątrz został wypchnięty Księżyc.- W dechę - zwróciłam się do Morellego.- Jestem pod wrażeniem.- Super - powiedział Morelli.Wsadziliśmy Księżyca do półciężarówki i odwieźliśmy z powrotem do mnie.W połowie drogi dostał ataku śmiechu.Wiedzieliśmy, jakiej przynęty użył Benny.- Ale szczęście - oświadczył Księżyc, uśmiechnięty i jednocześnie zdumiony.- Wyszedłem na minutkę, żeby poszukać jakiegoś towaru, a na parkingu już czekali na mnie ci dwaj goście.I teraz mnie lubią.Jak daleko sięgam pamięcią, matka i babka chodziły w niedzielę rano do kościoła.W drodze powrotnej wstępowały do piekarni i kupowały pączki z dżemem dla mojego ojca, grzesznika.Gdybyśmy razem z Księżycem zgrali to odpowiednio w czasie, to zjawilibyśmy się jakąś minutę po pączkach.Matka będzie szczęśliwa, bo ją odwiedzę.Księżyc będzie szczęśliwy, bo dostanie pączka.A ja będę szczęśliwa, bo babka przekaże najświeższe plotki dotyczące wszystkiego i wszystkich, w tym i Eddiego DeChoocha.- Wielkie nowiny - powitała mnie babka, kiedy tylko stanęłam w drzwiach.- Wczoraj Stiva zabrał się do Loretty Ricci i wystawi ją po raz pierwszy dziś o siódmej wieczorem.Trumna będzie co prawda zamknięta, ale i tak jest to warte zachodu.Może zjawi się nawet Eddie.Włożę nową czerwoną sukienkę.Będzie dziś tłok.Wszyscy przyjdą.Angie i Mary siedziały w salonie przed telewizorem, który grał tak głośno, że brzęczały szyby w oknach.Ojciec też był w salonie, usadowiony w swym ulubionym fotelu.Czytał gazetę, a kostki u dłoni miał zbielałe z wysiłku.- Twoja siostra leży w łóżku z migreną - wyjaśniła babka.- Przypuszczam, że to radosne nastawienie kosztowało ją odrobinę za dużo.A twoja matka robi gołąbki.W kuchni są pączki, ale jeśli ci to nie odpowiada, to mam na górze butelkę.Tutaj to istny koszmar.Księżyc wziął sobie pączka i podryfował do salonu oglądać w towarzystwie dzieci telewizję.Ja poczęstowałam się kawą i usiadłam przy stole z pączkiem w ręce.Babka zajęła miejsce naprzeciwko.- No i jak tam dzisiaj?- Mam trop w sprawie Eddiego.Jeździ po mieście białym cadillakiem i właśnie zdobyłam nazwisko właściciela.Mary Maggie Mason.- Wyjęłam z kieszeni kartkę i popatrzyłam na nią.- Dlaczego brzmi tak znajomo?- Wszyscy znają Mary Maggie Mason - powiedziała babka.- To gwiazda.- Nigdy o niej nie słyszałam - wyznała matka.- Bo nigdzie nie chodzisz - zauważyła z wyrzutem babka.- Mary Maggie to jedna z tych zapaśniczek, które tarzają się w błocie w Jaskini Węża.Jest najlepsza.Matka podniosła wzrok znad garnka z pieczenia, ryżu i pomidorów.- Skąd to wszystko wiesz?- Chodzimy tam czasem z Elaine Barkolowski po bingo.We czwartki walczą mężczyźni, mają tylko małe woreczki na genitaliach.Nie są tak dobrzy jak Superman, ale też nieźle wyglądają.- To wstrętne - oświadczyła matka.- Owszem - przyznała babka.- Biorą pięć dolarów za wejście, ale warto tyle dać.- Muszę wracać do pracy - wyjaśniłam matce.- Nie pogniewasz się, jeśli zostawię tu na chwilę Księżyca?- Nie bierze już narkotyków?- Nie.Jest czysty.- Od całych dwunastu godzin.- Może jednak schowasz klej i syrop na kaszel.tak na wszelki wypadek.Na kartce, którą dostałam od Komandosa, widniał adres luksusowego budynku mieszkalnego z widokiem na rzekę.Przejechałam się po podziemnym parkingu, sprawdzając samochody.Nie było białego cadillaca, za to dostrzegłam srebrne porsche z rejestracją MMM-YUM.Zaparkowałam na miejscu dla gości i wjechałam windą na siódme piętro.Miałam na sobie dżinsy, wysokie buty i czarną skórzaną kurtkę, zarzuconą na czarną koszulę z dzianiny, i nie czułam się odpowiednio ubrana jak na ten budynek.Tu wszystko prosiło się o popielaty jedwab, wysokie obcasy i opaloną, wylaserowaną do perfekcji skórę.Mary Maggie Mason otworzyła po drugim pukaniu.Była w dresie, a kasztanowe włosy miała związane w koński ogon.- Tak? - spytała, spoglądając na mnie zza okularów w plastikowej oprawce, z książką Nory Roberts w dłoni.Mary Maggie, zapaśniczka błotna, czytała romanse.Prawdę mówiąc, z tego, co zobaczyłam za jej plecami.Mary Maggie czytała wszystko.Książki były dosłownie wszędzie.Wręczyłam jej wizytówkę i przedstawiłam się.- Szukam Eddiego DeChoocha - powiedziałam.- Zwróciło moją uwagę, że jeździ po mieście pani wozem.- Białym cadillakiem? Tak.Eddie potrzebował samochodu, a ja nigdy nie jeżdżę cadillakiem.Odziedziczyłam go po wujku Tedzie.Powinnam pewnie sprzedać ten wóz, ale żal mi go.- Jak dobrze zna pani Eddiego?- To jeden z właścicieli Jaskini Węża
[ Pobierz całość w formacie PDF ]