[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gwałtownym ruchem złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.Jill wtuliła się w jego ramiona i poczęła całować go po piersiach, a Will roześmiał się.— Gdzie Rozamunda? — przypomniał sobie nagle.— Wyszła na miasto po szpilki do włosów.— Dawno?— Z minutkę temu.Will podniósł głowę i wyjrzał przez poręcz łóżka.— A Pluto?— Siedzi sobie na ganku.— Cholera — powiedział Will, opuszczając głowę na poduszkę.— Ten jest za leniwy, żeby wstać.Przytuliła się mocniej i opasała go ramionami.Will silnie ścisnął jej pierś.— Nie tak mocno, Will, to boli.— Jeszcze cię mocniej zaboli, nim z tobą skończę.— Najpierw mnie trochę pocałuj, Will.Bardzo to lubię.Przyciągnął ją do siebie i zaczął całować.Jill objęła go i przywarła doń całym ciałem.Wtedy pocałunki Willa stały się jeszcze zacieklejsze.— Weź mnie, Will — szepnęła błagalnie.— Proszę cię, zaraz.Przez okno sąsiedniego żółtego domku fabrycznego wychyliła się jakaś kobieta i kilkakrotnie strzepnęła o mur ścierką od kurzu, aby wytrząsnąć z niej pył i paprochy.— Weź mnie, Will.Nie mogę czekać.— Ani ty, ani ja — odparł.Ukląkł na łóżku i podniósł głowę Jill, aby wyciągnąć jej włosy spod pleców.Przesunął niżej poduszkę, a długie, kasztanowate włosy dziewczyny zwisły przez krawędź łóżka niemal aż do podłogi.Spojrzał na Jill i zauważył, że uniosła ciało tak, że prawie go dotykała.Oprzytomniał dopiero, gdy usłyszał, że Jill krzyczy mu w ucho.Nie wiedział, od jak dawna tak krzyczała.Zapamiętał się całkowicie w tym momencie pełnym rozkoszy.Po chwili podniósł głowę i spojrzał jej w twarz.Otworzyła szeroko oczy i uśmiechnęła się do niego.— Cudownie było, Will — szepnęła.— Zrób mi to jeszcze raz.Popróbował uwolnić się z jej objęć i wstać, ale go nie puszczała.Wiedział, że czeka na spełnienie swej prośby.— Will, zrób mi to jeszcze raz.— Do diabła, Jill, nie mogę tak zaraz.Znowu próbował oswobodzić się i podnieść.Jill trzymała go nieustępliwie.— A jak wrócimy do Georgii?— Jeżeli w Georgii jest równie dobrze jak w Karolinie, to na pewno tak, Jill.— W Georgii jest lepiej — uśmiechnęła się.— Niech mnie licho! — powiedział.— Mówię ci, że w Georgii jest jeszcze lepiej.— Niech będzie.A jakby nie, to cię zaraz przywiozę z powrotem do Karoliny.— Ja i tak będę dziewczyną z Georgii, nawet gdybyś mnie tu przywiózł.— Dobra, wygrałaś — rzekł.— Ale jeżeli wszystkie dziewczyny z Georgii są takie fajne jak ty, to już tam zostanę.Jill podniosła rękę i potarła ślady zębów w miejscu, gdzie ją ugryzł.Will chętnie by podniósł się i położył na brzuchu, ale wciąż nie chciała go puścić.Leżał więc bez ruchu, z przymkniętymi oczami, czując błogość w całym ciele.Wtem jak grom z jasnego nieba coś trzasnęło go straszliwie w pośladki.Will ryknął i nieomal wyskoczywszy w powietrze, przewrócił się na wznak.Oczy wyłaziły mu z orbit; nawet uderzenie pioruna nie przestraszyłoby go tak okropnie.Zanim zdołał cokolwiek wykrztusić, wzrok jego padł na stojącą przy łóżku Rozamundę.Potrząsała groźnie szczotką do włosów trzymaną w jednej ręce, drugą zaś z całej mocy usiłowała odwrócić na brzuch Miłą Jill.To jej się w końcu udało, a wtedy, nim Jill zdążyła się wyśliznąć, trzasnęła ją szybko pięć czy sześć razy z rzędu.Will pojął, że nie ma celu próbować się podnieść, więc leżał nieruchomo, wpatrzony w szczotkę, którą nieruchomo trzymała Rozamunda, i modlił się w duchu, by żona nie obróciła go na brzuch i znowu nie zaczęła okładać.Jill zrazu się roześmiała, ale była paskudnie obita, a bąble bolały tak mocno, że zaczęła płakać.Will wsunął rękę pod siebie i pomacał grubą pręgę, która mu wystąpiła na ciele.Roztarł ją lekko, usiłując pozbyć się uczucia pieczenia.Pośladki Jill były czerwone jak ogień, a na jej delikatnej skórze widniały szkarłatne plamy.Spojrzał raz jeszcze i zauważył, że nowe bąble pokazują się na poprzednich, nabrzmiewając niby owalne placki wielkości i kształtu szczotki Rozamundy.Za Rozamundą stał Pluto i patrzał ze współczuciem na drżące, nagie ciało Miłej Jill i jej rozedrgane, okaleczone pośladki.— O Jezu — stęknął Will, dotykając pręgi na siedzeniu.— Tylko tyle masz do powiedzenia na swoją obronę? — spytała Rozamunda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]