[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pełen srogiej turbacji, udał się do domuswoich braci i ujrzał ich wszystkich czterech w żałobne szaty przybranych.Tym widokiemwielce zadziwiony i pewien, że do tyła strojem swoim i pozorem jest odmieniony, iż nikt gołatwie nie pozna, zbliżył się do pewnego szewca i zapytał, dlaczego ci panowie są w czarneszaty ubrani? Szewc odparł na to: Jeszcze i dwóch tygodni nie ma, jak jeden z ich braci, imieniem Tedaldo, który już oddawna stąd odjechał, zabity został.Zdawa mi się, że dowiedli przed sądem, iż pozbawił gożycia Aldobrandino Palermini (już go pochwycono!) za to, że Tedaldo jego żonę miłował i żepowrócił tu w przebraniu, aby ją ujrzeć.Tedaldo wielce się zadziwił na myśl, że ktoś tak podobny do niego się okazał, i litować sięjął w duszy nad losem Aldobrandina.Dowiedziawszy się jednak, że Ermellina żyje i dobrymzdrowiem się cieszy, powrócił do gospody wraz z nastaniem nocy, pełen różnorodnych myśli.Powieczerzawszy wraz ze sługą, dostał na nocleg komnatę, znajdującą się na najwyższympiętrze domu.Jednakoż natłok myśli, niewygodne łoże, a może i nędzna wieczerza, którąspożył, zasnąć mu długo nie pozwalały.Około północy zdało mu się, że kilku ludzi spuszczasię z dachu domu; wkrótce w szparze drzwi, wiodących do jego komnaty, ujrzał światło.Dlatego też, podkradłszy się cicho do szpary, jął patrzeć, co by to znaczyć miało.Obaczyłpiękną dziewczynę, trzymającą w ręku ogarek, a obok niej trzech mężów, których kroki nie-dawno na dachu słyszał.Po uprzejmym pozdrowieniu jeden z nich w te słowa do dziewczynysię odezwał: Bogu Najwyższemu niech będzie chwała za to, że możemy teraz spać spokojnie.Mor-derstwo Tedalda degli Elisei dowiedzione zostało przez jego braci Aldobrandinowi Palermini.Aldobrandino przyznał się i wyrok na niego jest już podpisany.Mimo to ostrożność stosownązachować musimy, bowiem gdyby kiedyś wyszło na jaw, że to my winowajcami jesteśmy,spotkałby nas ten sam los co Aldobrandina.Rzekłszy to, pożegnali się z dziewczyną, która na tę wieść wielce się uradowała, i spać poszli.Tedaldo, usłyszawszy te słowa, jął rozmyślać nad tym, jakim to omylnościom umysłyludzkie są podległe; wspomniał swoich braci, którzy opłakali i pochowali jakiegoś obcegoczłeka, pózniej pomyślał takoż o niewinnym Aldobrandinie, skazanym na śmierć dzięki po-dejrzeniom i świadectwom fałszywym.Ujrzał dowodnie srogość praw i sędziów, którzy czę-sto miast tego, aby prawdę rozeznać i ujawnić, okrutnym sposobem nieprawdziwe zeznaniawymuszają i nazywają siebie sługami Boga i sprawiedliwości, podczas gdy są jeno rzeczni-kami diabła i kłamstwa.Potem Tedaldo jął szukać środka ratunku dla Aldobrandina, aż wreszcie pewien zamysł powziął.Wstawszy rano, ostawił służącego w gospodzie i udał się do domu swojej damy.Znalazłprzypadkiem drzwi otworem stojące i wszedłszy ujrzał Ermellinę siedzącą w dolnej izbie na140podłodze i płaczącą gorzko.Z litości sam o mały włos nie zapłakał.Zbliżył się do niej i rzeki: Nie turbujcie się, pani! Pociecha jest już bliska.Dama, słowa te usłyszawszy, podniosła głowę i rzekła przez łzy: Wydajesz mi się obcym pielgrzymem, dobry człecze! Cóż możesz wiedzieć o mymsmutku i pociesze? Pani odparł pielgrzym przybywam, właśnie z Konstantynopola, skąd Bóg umyślniemnie przysłał, aby łzy wasze w radość zamienić, a małżonka waszego od śmierci wybawić. Jak to być może? zawołała dama. Jeśli z Konstantynopola przybywacie i dopiero przedchwilą weszliście do grodu, skądże wiedzieć możecie, kto jest moim mężem, i kim ja jestem?Wówczas pielgrzym na dowód, że prawdę mówi, opowiedział jej od początku o przeciw-nościach, jakie Aldobrandino znosił, nazwał ją po imieniu, wymienił, ile lat jest już za mę-żem, i o mnóstwie rzeczy tyczących się jej spraw powiedział.Ermellina, niesłychanie tymwszystkim zadziwiona, biorąc go za proroka, padła przed nim na kolana i na wszystkie świę-tości zaklinała go, aby jak najśpieszniej Aldobrandina ratował, jeśli dla jego ocalenia się zja-wił, bowiem już niewiele czasu na ten ratunek pozostaje.Pielgrzym, udając natchnionego, rzekł w te słowa: Powstańcie, pani, łzy swe pohamujcie i posłuchajcie, co wam oznajmić pragnę.Proszęwas jeno, abyście się najmniejszym słówkiem przed kimkolwiek nie zdradzili.Bóg mi obja-wił, że nieszczęście, was teraz dotykające, jest karą za grzech, któryście kiedyś popełnili.Bógpragnie, abyście obecnie grzech ten, choćby w części, odpokutowali, nim go w przyszłościcałkiem nie zmażecie, inaczej bowiem w jeszcze cięższe popadniecie terminy. Ach, świątobliwy mężu zawołała dama niejeden grzech na mojej duszy ciąży, tak iżodgadnąć nie mogę, za co Bóg stosownej pokuty ode mnie żąda.Jeśli wam jest zatem wiado-my, wymieńcie mi go, a uczynię wszystko, co mogę, aby go zmazać. Wierę odparł pielgrzym dobrze wiem o nim, i od was więcej dowiadywać się o nimmi nie trzeba, a jeśli się pytam, to jeno dlatego, abyście jeszcze większą skruchę uczuli.Alepowróćmy do rzeczy! Powiedzcie mi, czy pomnicie o tym, żeście mieli kiedyś kochanka?Dama, usłyszawszy te słowa, westchnęła głęboko i niepomiernie się zadziwiła, nie sądziłabowiem, żeby ktokolwiek na świecie o jej miłości wiedział, jakkolwiek szeptano o niej w cza-sie, gdy zginął ten, którego pogrzebano jako Tedalda, a zródłem tych pogłosek było parę nie-rozważnych słów wtajemniczonego we wszystko towarzysza Tedalda.Po chwili tak rzekła: Zaiste, widzę, że Bóg powierzył wam wszystkie ludzkie tajemnice i że na nic się nie zdacokolwiek przed wami ukrywać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]