X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okazał się jeszcze gorszy niżmyślałam.Dałabym sobie z nimi radę, nigdy nie miałam żadnych kontrowersji z poli-cją, lubiliśmy się nawet wzajemnie i zdołałabym załatwić sprawę, obojętne jaką, dyplo-matycznie, gdyby nie świeżutko przerwana konferencja przy stole. Słucham panów?  powiedziałam smętnie. To nie ta  powiedział ten w mundurze. Chcielibyśmy się widzieć z panią Izą Brant  powiedział ten po cywilnemu. To ja  powiedziałyśmy równocześnie, ja i stojąca kawałek za mną ciotka Iza, poczym reszta wypowiedzi wypadła nam już różnie. Znowu?  spytała kąśliwie ciotka. Proszę bardzo  powiedziałam ja. To ta  powiedział ten w mundurze. Podinspektor Edward Bieżan  powiedział ten po cywilnemu.Przerwałam mu od razu. Bardzo pana przepraszam, czy mógłby pan operować starymi określeniami? Cipodinspektorzy i nadkomisarze strasznie mi się mylą, nie mam pojęcia, kto jest kim.Podinspektor to dawne co.? Major. Taka wysoka szarża, do mnie?  zdziwiłam się. Może, mimo wszystko, do mnie  wtrąciła ciotka drwiąco.62  To ta  powtórzył ten w mundurze z naciskiem. Czy pozwoli pani, że wejdziemy?  spytał grzecznie major-podinspektor, zwra-cając się jakby do przestrzeni pomiędzy ciotką a mną.Najchętniej wypchnęłabym ich za drzwi i porozmawiała na schodach albo w garażu,a nie tu, z całą rodziną na karku.Nawet bardziej na karku niż mogłam się spodziewać.Niestety, ciotka Iza uczyniła zapraszający gest, w progu salonu ukazał się wuj Ignacyw eleganckim ukłonie. Prosimy, prosimy!  zawołał zachęcająco. Niech tu wejdą!  usłyszałam z wnętrza rozkaz babci.Przypomniałam sobie nagle, że policja lubi przesłuchiwać świadków i podejrzanychw pojedynkę, i doznałam nikłej pociechy.Rodziny z domu, rzecz jasna, wyrzucić się nieda, ale zostaje mi jeszcze moja własna sypialnio-pracownia, pozbawiona wprawdziekrzeseł, które przeszły do salonu i gościnnych pokoi, ale z tapczanem.Na razie nie mo-głam zrobić nic innego, jak tylko wprowadzić ich do wnętrza.Wszystkim udało się usiąść.�w major-podinspektor przez chwilę przyglądał się całemu zgromadzeniu z wiel-kim zainteresowaniem.Potem powiedział: %7ładna z pań nie musi z nami rozmawiać.Osobiście proszę o pomoc w rozwikła-niu trudnej sprawy i jest to prośba, a nie żaden nakaz.Bez względu na to, która z pańjest panią Izą Brant, rozmowa jest konieczna, jeśli zatem właściwa pani odmówi, zosta-nę zmuszony wysłać jej wezwanie do komendy.Ale miałem nadzieję, że uda nam się po-rozumieć w przyjemniejszej atmosferze. Pochwalam  skomentowała babcia. Miło mi, dziękuję.Zatem pani Iza Brant, to która z pań? Obie  powiadomiła go babcia drewnianym głosem.Jakiś taki ton umiała z sie-bie wydobyć, że wręcz się słyszało korniki.Major zachował zdumiewający spokój. Rzadki przypadek.Zapewne nazwisko rodzinne? Nie  odparła ciotka Iza z wyrazną przyjemnością. To moje nazwisko  wyznał ze skruchą wuj Filip. %7łona je nosi. A która z pań jest pańską żoną? Ta  rzekł wuj Filip i z grzeczności wskazał nie palcem, a gestem.Nie spoglądałza gestem i wypadło mu nieszczęśliwie, na ciotkę Olgę, która siedziała tuż koło ciotkiIzy. Nieprawda!  wyrwało się półgłosem temu w mundurze.Nie wtrącałam się na razie do tego dość niezwykłego przesłuchania, bo zajęta byłamodgadywaniem jego szarży.Wypadło mi, że, wedle dawnej nomenklatury, powinien tobyć sierżant, i najbardziej ze wszystkiego chciałam w tej chwili potwierdzić słusznośćpoglądu.63  Mnie proszę do niczego nie mieszać!  zdenerwowała się ciotka Olga.Hipotetyczny sierżant nie bawił się w grzeczności, tylko wyraznie pokazał palcemciotkę Izę. To ta  oznajmił gniewnie. Pani Iza Brant?Ciotka Iza potwierdziła z kwitnącą satysfakcją. A pani?  zwrócił się major do mnie. Też jestem Iza Brant  zgodziłam się szybko. I zaraz to panu udowodnię, alezanim co, bardzo proszę, czy ten pan ma rangę sierżanta? Chora będę, jeśli się nie upew-nię! Może pani ozdrowieć od razu, sierżanta, zgadza się.Wedle nowego nazewnic-twa. Nie chcę nowego nazewnictwa, mówiłam panu, że mi się myli.Sierżant, dobrzezgadłam.To czego pan sobie życzy? Skoro panowie składają wizytę towarzyską, może byś tak zachowała się właściwie? skarciła mnie babcia. Panowie się zapewne czegoś napiją. Nie, dziękujemy  odmówił smutnie major [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.