[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Elunia obmyśliła sobie plan, wysiadła, zamknęła swoją toyotę, włączyła alarm i podeszła do furtki numer cztery.Dzwoniła trzeci raz, kiedy wreszcie brzęknęło i odezwał się głośnik.- Kto tam?- Ja w sprawie samochodu - powiedziała żałośnie.- Burska jestem.Przypadkowo, nieświadoma doskonałości pomysłu, wybrała najwłaściwsze słowa ze wszystkich możliwych.Sprawa samochodu intryguje każdego, a dodatkowe podanie całkowicie obcego nazwiska z jednej strony budzi zaufanie, a z drugiej zaś aż się prosi o rozwiązanie zagadki.Ni przypiął, ni wypiął, tajemnicza postać przychodzi w sprawie samochodu, co też to może oznaczać.?- Moment - powiedział głos z wnętrza.W głośniku coś szemrało i jakby z pewnej odległości dobiegły Elunię słowa:-.nie w główkę, cóż znowu.Staw kolanowy.Głośnik prztyknął i rozległ się brzęczyk u furtki.Elunia pchnęła ją, uczyniła kilka kroków i weszła na schodki.Drzwi otworzyły się, zanim do nich dotarła, w progu stanął jakiś facet.- Bardzo przepraszam - powiedziała Elunia pośpiesznie, oglądając się za siebie i sprawdzając, czy ma jeszcze czego pilnować.- Czy pan mógłby przez pięć minut popatrzeć na tego mercedesa, który tam stoi, przed szóstką.- Remiaszków?- No właśnie, pani Remiaszkowej ukradli kartę rejestracyjną i jest obawa, że samochód też ukradną, ja tu pilnuję, bo mnie proszono, ale już nie mogę dłużej i chciałam szybko pojechać na policję, żeby teraz oni popilnowali, ale boję się go tak zostawić, bo może już się tu ktoś czai.To potrwa chwilę, gdyby pan przez ten czas popatrzył.Mimo, iż facet stał w mroku, a światło miał za plecami, widać było, jak się rozpromienił.Z niewiadomych powodów zagrożenie samochodu państwa Remiaszków napełniło go żywą radością.Zgodził się skwapliwie.- A dobrze! Proszę bardzo! Oczywiście! Popatrzę, dopilnuję, niech pani spokojnie jedzie! Proszę bardzo! Proszę bardzo!- Dziękuję, ja tu jeszcze wrócę.Na Malczewskiego Elunia dojechała rzeczywiście w ciągu minuty i nawet nie musiała wchodzić do komendy, bo radiowozy stały przed nią.Nie wdając się w rozważanie podziału funkcji, dopadła pierwszego.Przez całą tę minutę jazdy powtarzała sobie, co powinna powiedzieć, żeby wypadło to krótko i rzeczowo, złożyła zatem relację wyjątkowo sensowną.Starszy sierżant wysłuchał i rzekł:- Dowód pani pozwoli.Spisał jej dane, po czym wypowiedział kilka słów w radiotelefon.Następnie zażądał pilotowania, aczkolwiek z pewnością doskonale wiedział, gdzie znajduje się ulica Piłkarska.Elunia przystała chętnie, bo i tak nie odczepiłaby się od niego, dopóki trzymał w ręku jej dowód osobisty.Nie miała najmniejszej ochoty na wyrabianie sobie kolejnego.Mercedes nadal stał przed willą, nietknięty.Radiowóz i toyota zatrzymały się za nim.Starszy sierżant poprosił Elunię do siebie.- Teraz niech pani powie to wszystko jeszcze raz, bo ja muszę sporządzić notatkę.Owszem, karta rejestracyjna to ułatwienie dla złodziei, możliwe, że przy okazji uda się ich złapać, chociaż zysku z tego tyle co kot napłakał.Ale nic, niech pani mówi.Pełna nadziei, że wreszcie uda się jej pozbyć tych uciążliwych i wysoce ziębiących obowiązków, rezygnując już nawet z odzysku strat kasynowych, Elunia opowiedziała wszystko jeszcze raz, bardzo porządnie i dokładnie.Nie kryła nawet swoich poglądów na charakter pana Remiaszki.- Czegóż, do żółtej febry, ci ludzie nie wracają do domu? - zastanowił się starszy sierżant - To już będzie.zaraz.przeszło trzy godziny.Na ich miejscu ja bym wrócił.- Ja myślę, że on myśli, że ona wróciła - odparła Elunia.- A ona myśli, że on wrócił.- No tak.On pracuje albo przepycha interesy przez bufet, a ona siedzi u jakiej przyjaciółki i płacze jej w mankiet.A my tu musimy pilnować.Tam nikogo nie ma, w tym domu?- Chyba nie, przez cały czas ciemno.- Ale pięćset złotych to pani powinna od niego dostać.Zimno jak diabli.Nie zmarzła pani?- Zmarzłam okropnie, ale potem już siedziałam na włączonym silniku.No, nie bez przerwy.Ale on dobrze grzeje, ten mój samochód.Jeśli pan uważa, że powinnam dostać, to ja do niego jutro zadzwonię i się upomnę.O ile, oczywiście, panowie nie stracą cierpliwości i ten mercedes mu ocaleje, ale gdyby go w końcu jednak ukradli, ja się bardzo boję, że będzie na mnie.On się de mnie przyczepi.- Żadne takie.Jest notatka służbowa, już my sobie z nim pogadamy.Proszę, pani dowód.- I mogę już stąd odjechać?- Owszem, może pani.Dojeżdżając do domu, Elunia nabrała nagle wątpliwości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]