[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pathfindera, jak wiesz, mam zaledwie od paru miesięcy, a mało kto wie, że należy on do Wielkiej Broni.To coś, czego nie mógł przewidzieć, a gdybym go nie miała, Mellar prawdopodobnie byłby w stanie nam uciec.To było możliwe, jako że niezależnie od tego, jak starannie i długo planowałoby się jakąś akcję, zawsze istniała szansa ominięcia czegoś istotnego albo zajścia nieprzewidzianych okoliczności.Ot, ryzyko zawodowe.Aliera tymczasem ponownie skupiła uwagę na kuzynie.- Nie sądzę - oświadczyła - że powinniśmy czekać przez te trzynaście dni.Morrolan zatrzymał się w miejscu.Zaczyna się, szefie.Wiem, Loiosh.Jedyna nadzieja, że Sethra zdoła ich powstrzymać.i że będzie chciała.- Nie rozumiesz, że ten.ten Jhereg próbuje zrobić z ciebie zwykłego ochroniarza i to na dodatek osłaniającego go przed jego własnym domem? - spytała.- Zapewniam cię, że doskonale zdaję sobie z tego sprawę - odpowiedział niebezpiecznie miękko.- I to ci nie przeszkadza?! On ośmiesza i okrywa hańbą cały Dom Smoka! - Aliera zaczynała się rozpędzać.- Jak on śmie manipulować lordem z Domu Smoka?- Jak to, jak on śmie? Przecież właśnie się dowiedziałaś, jak to zrobił i to skutecznie na dodatek - odparł Morrolan, nie spuszczając z niej wzroku.Albo ją wyzywał, albo sprawdzał, czy ona jego wyzwie - w sumie dla końcowego efektu nie miało to nie tylko większego, ale żadnego znaczenia.- Jeszcze mu się nie udało - oceniła ponuro.- Co konkretnie chcesz przez to powiedzieć? - spytał nieco ostrożniej Morrolan.- To co słyszysz.Jak dotąd sprawa dopiero się wydała, a zaczęła stosunkowo niedawno, więc wszystko da się naprawić.On sobie założył, że tylko dlatego, że stał się gościem, może cię do woli obrażać i nikt go za to nie ukarze.- I ma w tej kwestii rację.- Tak? - spytała słodziutko.- Jesteś tego pewien?- Całkowicie.Przez moment spoglądała mu w milczeniu w oczy, nim odezwała się ponownie.A kiedy to zrobiła, mówiła już zupełnie innym tonem.Takim, od którego w komnacie zrobiło się zimniej.- Skoro godzisz się puścić płazem obrazę swego honoru, jest to twoje prawo i twoja sprawa.Jeśli jednak obraza dotyczy całego Domu Smoka, staje się to także moją sprawą.A dotyczy.- Tym niemniej skoro lżący posłużył się mną, to moim prawem i obowiązkiem jest pomścić zniewagę, nie sądzisz?Aliera uśmiechnęła się promiennie i usiadła odprężona - idealny obraz kogoś, kto właśnie został ostatecznie przekonany, iż niepokoił się niepotrzebnie.- Doskonale! - westchnęła z ulgą.- To jednak go zabijesz!- Oczywiście, przecież ci powiedziałem.- Morrolan błysnął w uśmiechu zębami.- Za trzynaście dni.Spojrzałem na Sethrę - jak dotąd nie odezwała się, ale wyrazu jej twarzy nikt nie mógłby określić jako przyjemny.Miałem nadzieję, że zdoła i że będzie chciała wystąpić w roli mediatorki między pozostałą dwójką, co do której miałem pewność, że weźmie się za łby.Jeśli sprawy potoczą się naprawdę źle, to w dosłownym tego słowa znaczeniu.Jednak patrząc na nią, zacząłem się zastanawiać, czy ma taki zamiar.Aliera już się nie uśmiechała.Prawą dłoń zacisnęła na rękojeści Pathfindera i to tak, że jej kostki pobielały.- To jest bezczynność! - oświadczyła.- Nie pozwolę takiemu śmieciowi jak Jhereg.- Nie tkniesz go! - przerwał jej Morrolan.- Jak długo żyję, jest gościem w moim domu i nie musi się niczego obawiać.Nie interesuje mnie, kim jest i dlaczego się tu zjawił: jak długo trwa zaproszenie, tak długo jest bezpieczny.Zabawiałem swych śmiertelnych wrogów przy własnym stole, a potem zabijałem ich w pojedynkach na broń Morgantich.Widziałem Nekromantkę rozmawiającą spokojnie z kimś, kto od sześciu wcieleń był jej wrogiem.Widziałem Sethrę siedzącą przy jednym stole z Dzurem, który poprzysiągł ją zniszczyć.I dlatego nie pozwolę ci, kuzynko, wytarzać mego imienia w błocie i zrobić ze mnie krzywoprzysięzcy.Bo tak właśnie masz zamiar uratować honor Domu Smoka, prawda?- Odezwał się wielki obrońca honoru! - prychnęła.- To może idź na całość i rozlep w mieście plakaty informujące, że jesteś gotów dać schronienie każdemu, kto zechce uciec przed wynajętym zabójcą?Zignorował zarówno jej słowa, jak i złośliwość.- Możesz mi wyjaśnić, jak mamy bronić honoru Domu, skoro nie potrafimy honorować nawet własnych przyrzeczeń? - spytał spokojnie.- A czy ty możesz mi wyjaśnić, jak udało ci się przeżyć tyle lat, nie dostrzegając, że istnieje różnica między kodeksem honorowym, czyli teorią, a życiem, czyli praktyką wynikającą z tradycji i zwyczajów Domu Smoka? - spytała poważnie.- Nie mam nic przeciwko twoim dziwactwom, uważam, że oryginalność poglądów to dobra cecha.Ale nie sposób jej porównywać z tradycjami i zasadami Domu!- Rozumiem to doskonale, ale tu nie chodzi o dziwactwo, lecz o przysięgę.Przysiągłem stworzyć w Czarnym Zamku bezpieczne schronienie.Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdybyśmy znajdowali się gdzie indziej, powiedzmy na Górze Dzura.- Nie mogę cię zrozumieć - przyznała.- Rozumiem, że chcesz dotrzymać słowa, ale czy to oznacza, że pozwolisz wykorzystywać siebie i cały Dom Smoka? On nie tylko użył przeciwko tobie twego słowa, on go nadużył.- Prawda - zgodził się Morrolan.- Ale obawiam się, że wymyślił to znakomicie.Po prostu nie ma takiej możliwości, bym złamał słowo, co on w pełni zrozumiał.Jestem, przyznaję, raczej zaskoczony, że ty nie potrafisz tego zrozumieć.Doszedłem do wniosku, że czas na interwencję:- Wydaje mi się.- Bądź cicho! To ciebie nie dotyczy - warknęła średnio uprzejmie Aliera.Doszedłem do wniosku, że się pomyliłem.- To nie o to chodzi, że nie rozumiem - Aliera ponownie skupiła uwagę na kuzynie.- Chodzi o to, że uważam, iż pomyliły ci się priorytety.- Przykro mi, że tak uważasz.- Morrolan wzruszył ramionami.I powiedział nie to, co powinien
[ Pobierz całość w formacie PDF ]