[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogłem ofiarować mężczyznom czasu, który poświęcałem kobietom, a oni nie zawsze mi to wybaczali.Jakie znaleźć tu wyjście? Szczęście i sukcesy wybaczą panu tylko wówczas, jeśli zgodzi się pan dzielić je wspaniałomyślnie.Ale żeby być szczęśliwym, nie trzeba zbytnio zajmować się innymi.Wyjścia są więc zamknięte.Szczęśliwy i sądzony albo wolny od sądu i nieszczęsny.Jeśli idzie o mnie, niesprawiedliwość była jeszcze większa: zostałem skazany za szczęście minione.Długo żyłem w złudzeniu powszechnej harmonii, gdy ze wszystkich stron spadały na mnie - roztargnionego i uśmiechniętego - sądy, strzały i kpiny.Od dnia, kiedy zostałem zaalarmowany, wróciła mi jasność widzenia, wszystkie rany zadano mi jednocześnie i straciłem siły za jednym zamachem.Wówczas cały świat wokół mnie wybuchnął śmiechem.Tego właśnie żaden człowiek (prócz tych, którzy nie żyją, to znaczy mędrców) nie może znieść.Jedyną obroną jest złośliwość.Ludzie zaczynają więc sądzić, żeby sami nie byli sądzeni.Cóż pan chce? Najbardziej naturalna myśl człowieka, która przychodzi doń naiwnie, niejako z głębi jego natury, to myśl o własnej niewinności.Z tego punktu widzenia wszyscy jesteśmy jak ów Francuzik, który upierał się w Buchenwaldzie, że musi złożyć reklamację na ręce pisarza, również więźnia, rejestrującego jego przybycie.Reklamację? Pisarz i jego towarzysze śmiali się: “To nie przyda się na nic, mój stary.Tutaj nie składa się reklamacji." “Bo widzi pan, odparł Francuzik, mój wypadek jest wyjątkowy.Ja jestem niewinny!"Wszyscy jesteśmy wyjątkowymi wypadkami.Wszyscy chcemy odwołać się do czegoś! Każdy żąda dla siebie niewinności za wszelką cenę, nawet jeśli dla tego miałby oskarżyć rodzaj ludzki i niebo.Niezbyt ucieszy pan człowieka chwaląc wysiłki, dzięki którym stał się inteligentny czy wielkoduszny.Ale sprawi mu pan radość, jeśli będzie pan podziwiał jego naturalną wielkoduszność.Na odwrót, jeśli powie pan zbrodniarzowi, że jego wina nie wynika ani z jego natury, ani z charakteru, ale ze zbiegu okoliczności, będzie panu ogromnie wdzięczny.Podczas obrony sądowej wybierze nawet ten moment, żeby zapłakać.A jednak nie ma zasługi w tym, że ktoś jest uczciwy czy inteligentny z urodzenia.Podobnie człowiek nie ponosi większej odpowiedzialności za to, że jest zbrodniarzem z natury, niż za to, że jest nim wskutek okoliczności.Ale te łotry chcą łaski, to znaczy chcą być wolni od odpowiedzialności i bezwstydnie szukają usprawiedliwienia w naturze lub wytłumaczenia w okolicznościach, nawet jeśli są one sprzeczne.Chodzi głównie o to, żeby byli niewinni, żeby ich cnoty, z jakimi przyszli na świat, nie mogły być podawane w wątpliwość, a ich błędy, mające źródło w chwilowym nieszczęściu, było tylko tymczasowe.Powiedziałem panu: rzecz w tym, żeby uniemożliwić sąd.Ponieważ jest to trudne, ponieważ sprawić, żeby podziwiano nas i wybaczano nam jednocześnie naszą naturę, to rzecz nader delikatna, wszyscy chcą być bogaci.Dlaczego? Zadawał pan sobie to pytanie? Bo to daje potęgę, oczywiście.Ale przede wszystkim dlatego, że bogactwo chroni przed natychmiastowym sądem.Wyłącza pana z tłumu w metrze, żeby zamknąć w niklowanym aucie, izoluje w wielkich, strzeżonych parkach, w sypialnych wagonach, w luksusowych kabinach.Bogactwo, drogi przyjacielu, to nie jest jeszcze uniewinnienie, ale odroczenie wyroku, zawsze wygodne.Przede wszystkim niech pan nie wierzy przyjaciołom, kiedy poproszą, żeby był pan z nimi szczery.Spodziewają się tylko, że podtrzyma ich pan w dobrym mniemaniu o sobie, dostarczając dodatkowego upewnienia, które daje im pańska obietnica szczerości.Jak szczerość mogłaby być warunkiem przyjaźni? Upodobanie do prawdy za wszelką cenę jest namiętnością, która nie oszczędza niczego i przed którą nic się nie ostoi.Jest to wada, czasem wygoda albo egoizm.Jeśli więc znajdzie się pan w takiej sytuacji, niech pan się nie waha: niech pan przyrzeknie prawdę i kłamie możliwie najlepiej.Zaspokoi pan ich głębokie pragnienie i dowiedzie po dwakroć swego przywiązania.Jest to tak bardzo prawdziwe, że rzadko zwierzamy się ludziom lepszym od nas.Unikamy raczej ich towarzystwa.Na odwrót, najczęściej spowiadamy się przed tymi, którzy są do nas podobni i mają te same wady.Nie pragniemy się poprawić ani stać się lepszymi: wpierw musiałyby zostać osądzone nasze słabości.Chcemy tylko, żeby nas zachęcano do kroczenia naszą drogą.Słowem, chcemy jednocześnie nie być winni i nie czynić wysiłku, żeby się oczyścić.Nie mamy ani dość cynizmu, ani dość cnoty.Ani energii zła, ani dobra.Czy zna pan Dantego? Doprawdy? Do licha.Wie pan więc, że Dante wprowadza anioły bierne do walki między Bogiem a Szatanem.I umieszcza je w Przedpieklu, które jest rodzajem przedsionka do piekła.Jesteśmy w przedsionku, drogi przyjacielu.Cierpliwości? Ma pan bez wątpienia słuszność.Trzeba nam cierpliwości w czekaniu na sąd ostateczny.Ale my się spieszymy.Spieszymy się tak bardzo, że musiałem zostać sędzią-pokutnikiem.Należało jednak wpierw dojść do ładu ze swymi odkryciami i dać sobie radę ze śmiechem współczesnych.Począwszy od wieczora, kiedy zostałem powołany, zostałem bowiem rzeczywiście powołany, musiałem dać odpowiedź albo przynajmniej szukać odpowiedzi.To nie było łatwe; błądziłem długo.Najpierw trzeba było, żeby ten ciągły śmiech i śmiejący się nauczyli mnie czytać w sobie z większą jasnością, pomogli odkryć, że daleko mi do prostoty.Niech pan się nie uśmiecha, ta prawda nie jest tak oczywista, jak się panu wydaje.Oczywistymi prawdami nazywamy te, które odkrywa się po wszystkich innych, tylko tyle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]