[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaskoczeni ope­ratorzy nie zdążyli nawet uciec, oficer zastrzelił ich z zimną krwią, mimo iż nie byli uzbrojeni.Pochylił się nad głównym pulpitem naprowadzającym sy­stem obronny.Włączył mechanizm otwierający kopułę.Z pobliskiego korytarza poczuł podmuch chłodnego powietrza.Uaktywnił system kontrolny.Laser był gotów do użycia.W wielkim akceleratorze cząsteczki energii krążyły coraz szyb­ciej.Gdyby z działa nie oddano ani jednego strzału, po pięciu minutach należało wyłączyć akcelerator, inaczej wzrastająca w jego wnętrzu energia rozsadziłaby całe urządzenie.O to właśnie chodziło Reedowi.Miał nadzieję, że Chambers się nie mylił, opowiadając mu o tym.Zastanowił się, czy we wnętrzu kopuł nie pozostali jeszcze jacyś Rosjanie.Wątpił w to, bo inaczej już dawno zjawiliby się w sali, aby zastrzelić intruza.Lecz na wszelki wypadek rozbił kolbą pistoletu pulpit, zmiażdżył przyciski, powyrywał kable.Już nikt nie był w stanie wyłączyć akceleratora!Usiadł w fotelu, dysząc ciężko.Przymknął oczy i pomodlił się za Rourke’a, za powodzenie misji, za realizację projektu “Eden”.W podbrzuszu pułkownik czuł straszliwy ból, musieli przestrzelić mu jelita.Nie przejmował się tym, wiedział, że niezbyt długo będzie go czuł.Wstał, wyciągnął spod munduru zakrwawiony, przedziura­wiony kulą amerykański sztandar i wyszedł z sali, kierując się do suwnicy, na której zainstalowano działo laserowe.ROZDZIAŁ LXIVKomory, wyposażenie i pięć butli było już załadowanych na tył forda.Szósta butla stała u stóp Natalii.Nie opodal stali gwardziści.- Jeżeli któryś spróbuje zatrzymać major Tiemierownę, strzelam do butli - ostrzegł Rourke.- Nawet jeżeli rozbiję tylko kilka, nie będziecie mieli czasu na wyprodukowanie gazu, by wystarczyła ona dla całego personelu bazy.- Oni nie mają z czego wyprodukować płynu - oświadczyła pewnym głosem dziewczyna.- Mój wuj to powiedział.For­muła była ściśle tajna i znają ją jedynie naukowcy podróżujący promami kosmicznymi.Inni znający surowce zginęli podczas bombardowania jedynej na świecie fabryki Kriogeniku.- Jesteś dobrze poinformowana, towarzyszko - warknął Rożdiestwieński.- Jeżeli starczy mi czasu, osobiście zastrzelę tego sukinsyna, tego zdrajcę Warakowa.Natalia uniosła broń.- Jeszcze jedno słowo o moim wuju, a zniszczę butlę z gazem.- Wynoście się stąd! - zawołał pułkownik.Dziewczyna podniosła butlę i zaczęła się cofać.Rourke wiedział, że to najgroźniejszy etap operacji.Wchodziła na linię jego strzału, a gdy Rosjanie uznają, że dziewczyna odda­liła się dostatecznie daleko, mogą otworzyć ogień.- Poczekaj, Natalia! - nakazał i zwrócił się do gwardzistów: - Rzućcie broń!- Tego nie było w umowie.- Rożdiestwieński zrobił krok do przodu.- Ostrzegam!- Dobrze, zróbcie, co on każe - polecił pułkownik swoim podwładnym.Rozległ się łoskot ciskanych na podłogę pistoletów i kara­binów.Tiemierowna dotarła już do Amerykanina.- Znów zmieniłeś plany, John? Stosownie do okoliczno­ści.?- Stosownie do okoliczności - powtórzył niczym echo.- Kocham cię, John.Wypuściła z rąk butlę.Szkło rozbiło się u jej stóp, bezcenna substancja rozlała się po podłodze i wyparowała w małych obłoczkach zielonkawego gazu.- Co robisz, krowo! - zawył radziecki oficer.Dziewczyna skierowała broń na butle stojące z tyłu forda.- Jeżeli spróbujecie powstrzymać mojego przyjaciela, zni­szczę wasz zapas gazu.- Wybuch może zabić doktora! - zawołał Rożdiestwieński.- A ty go możesz zastrzelić! Każdy z nas może dokonać własnego wyboru.Co za tragedia, mistrz kontrwywiadu wy­kiwany!- Dziwka!- Pułkowniku, dopóki w naszym wozie jest pięć całych butli, dopóty masz szansę je odzyskać.Teraz rozbiję wasz zapas!Długa seria z M-16 roztrzaskała szklane pojemniki.Nikt nie próbował powstrzymać Johna, nikt nawet nie schylił się po upuszczoną broń.Rosjanie wpatrywali się w niego zrezygno­wani.Rourke uśmiechnął się szeroko, patrząc na swe dzieło.- Może moglibyście wyskrobać trochę płynu ze skorupek, ale wątpię, czy zdążycie, zanim wyparuje.Żegnam, pułkow­niku, miło nam się gawędziło, ale rodzina czeka.Pojadę za samochodem, trzymając na muszce ostatnie butle z gazem, jakie istnieją na Ziemi.Zobaczymy, czy uda ci się je odebrać!- Zawsze wiedziałem, że wszystkie amerykańskie kobiety to skończone dziwki! - krzyk Rożdiestwieńskiego przepojony by wściekłością.- Rozumiem, że taka strata może wyprowadzić człowieka z równowagi, ale nie pojmuję twoich słów - odparł doktor, wsiadając na motocykl.- Tylko skończona dziwka mogła urodzić takiego cholerne­go skurwysyna jak ty, Johnie Rourke!- Oj, pułkowniku! - Amerykanin uniósł ostrzegawczo rękę.- Bo się na koniec pogniewamy! Ruszaj! - zawołał do siedzącej w szoferce Natalii.- Niech was diabli.Oba pojazdy ruszyły w głąb tunelu.Rourke, trzymając Kałasznikowa wycelowanego w tył ciężarówki, obejrzał się za siebie i widząc stojącą w drzwiach laboratorium sylwetkę pułkownika, krzyknął szyderczo:- Rożdiestwieński, pocałuj mnie w dupę!ROZDZIAŁ LXVPułkownik wymknął się z laboratorium bocznymi drzwiami i podbiegł do stojących w sąsiednim pasażu pojazdów.Przy Pontiacu czekał zdenerwowany porucznik.- Co z grupą, która walczyła w wielkiej sali?- Był to oddział specjalny “Walka” [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl