[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A gówno!- Odłóżcie broń, a uratujecie życie, przynajmniej na razie.Zależy mi na rakietach, nie na waszej śmierci.Rubenstein odbezpieczył “Schmeissera”, odsunął na bok O’Neala i na kolanach podpełzł do skały.Automat zaterkotał.Cole uskoczył, ciała dwóch towarzyszących mu ludzi osunęły się na ziemię.Nagle jakiś podłużny kształt ze świstem przeciął powietrze i uderzył w Paula, powalając na ziemię.Upadł na plecy, posyłając serię w niebo, zanim zdążył zdjąć palec ze spustu.W jego ramieniu tkwił ciężki drąg, zdając się przygważdżać go do ziemi.- O mój Boże! Dzida - jęknął O’Neal.Paul spróbował poruszyć ramieniem i poczuł, że ostrze wbija się głębiej, rozdzierając mięśnie.Rozdział XXIXOjciec Billa (zabili go Rosjanie) nazywał to uczucie “moty­lami w brzuchu”.Bili cierpiał na ten dokuczliwy ból żołądka przed każdą akcją.Kiedy tylko zacznie się atak, motyle odfruną.Bili zastanawiał się, czy uczucie to jest strachem przed śmiercią, czy też przed życiem pośmiertnym.Podczas nie­dzielnych mszy nasłuchał się o łasce, jaka czeka człowieka, który narodził się na nowo w Jezusie Chrystusie, o chwale niebios, gdzie człowiek nie łaknie i nie pragnie, a jest pełen radości obcowania z Bogiem.Nie potrafił zrozumieć, jak to jest, że człowiek ma być szczęśliwy, gdy uszło z niego życie.A może życie nie było wcale czymś fizycznym? Leżał na trawie przy kole ciężarówki.Mocniej ścisnął w dłoni pistolet maszynowy.Za uchylonymi drzwiami ciężarówki widział ob­casy butów Pete’a Critchfielda.Pete w czujnym oczekiwaniu pochylił się nad dziwnym, chyba własnej roboty automatem ze składaną lufą.Był gotów zabijać.Bili spojrzał na dół.W rowie po drugiej stronie płotu, już za linią rosyjskich posterunków, kryli się Lokaty i Jim.Słyszał, że Jim był przed wojną oficerem policji i jako jedyny tutaj miał legalne papiery na swojego półautomatycznego Thompsona.Pozostałych piętnastu ludzi rozrzuconych było wzdłuż ogrodzenia bazy.Czekali na znak.Gdy na teren bazy wjedzie ciężarówka, Jim miał dać sygnał do walki, rzucając w nią granatem.Critchfield twierdził, że ma­gazyny należały przedtem do pewnej firmy fonograficznej.System zabezpieczający był ten sam co w czasach, kiedy składowano tu najnowsze albumy muzyki country.Zmieniła się tylko obsada.Jim Hastings, ten policjant, mówił, że przed­tem terenu pilnowało tylko dwóch jego emerytowanych kole­gów.Teraz linię ogrodzenia patrolowało trzydziestu sześciu rosyjskich żołnierzy pod czujnym nadzorem oficera KGB.Bili obserwował motocyklistów mających eskortować dwuipółtonową amerykańską ciężarówkę z wymalowaną na drzwiach czerwoną gwiazdą.Rozmawiali ze sobą.Jeden z nich wskazał porzuconego mercedesa.Drugi zaśmiał się.“Pewnie jakiś dowcip o kapitalistach” - domyślił się chło­pak.Ręce pociły mu się prawie tak samo, jak wtedy, gdy Jim i Lokaty wjeżdżali do bazy ukryci w śmieciarce.Widział, jak wyskakiwali daleko za rogiem magazynu.Ciężarówka ostro weszła w zakręt, potoczyła się drogą dojazdową i raptownie zatrzymała się przed bramą.Billowi przemknęło przez myśl, że raczej nie odważyłby się w ten sposób wieźć materiałów wybuchowych.Strażnicy otworzyli bramę.Najpierw wjechała eskorta, potem silnik ciężarówki zawył, z rury wydechowej buchnęły kłęby czarnego dymu i samochód ruszył ociężale.Bili odbezpieczył broń.widział, jak Jim Hastings unosi się w rowie, jego ramię wędruje do tyłu, a potem gwałtownie wy­strzela w przód.Mały, ciemny przedmiot poszybował łukiem w stronę ciężarówki.Granat stuknął i potoczył się po betonie.Huk eksplozji ogłuszył Billa.Ciężarówka wybuchła.Czarno-pomarańczowa łuna ognia strzeliła w górę.Młody człowiek zerwał się i pobiegł.Gorący podmuch uderzył go w twarz.Dopadł głównej bramy.Konający motocyklista z krzykiem tarzał się po ziemi.Płonęło jego ubranie i ciało.Nie zatrzymu­jąc się Bili wpakował w niego serię z M-16.Obejrzał się.Pete Critchfield nadjeżdżał ciężarówką ze wzmocnionym zderza­kiem.Wóz uderzył w ogrodzenie, łamiąc słupy i pociągając za sobą kawał łańcucha.Bili zauważył nadbiegającego psa i pę­dzącego za nim wartownika.Nacisnął spust i pies potoczył się po ziemi.Wartownik strzelał, kule bębniły w ścianę magazy­nu, wzdłuż której biegł Bili.Znów strzelił, usłyszał głośniejszy terkot Thompsona.Wartownik upadł.Jim Hastings biegł w jego kierunku.Mulliner przeskoczył martwego strażnika i zoba­czył, jak zza rogu magazynu wybiega dwóch rosyjskich żoł­nierzy.Wymierzył i nacisnął spust.Jeden z nich upadł.Długa seria z automatu znów zabębniła o ścianę, a drugi żołnierz schował się za murem.Ze zgrzytem silnika i brzękiem ciągnię­tego łańcucha minęła Billa ciężarówka Pete’a.Zniknęła za rogiem.Krzyk, pisk opon i ciężarówka znowu pojawiła się cofając.Na łańcuchu ciągnęło się wstrząsane konwulsjami ciało rosyjskiego żołnierza.Jim Hastings dobiegł do Billa, podniósł Thompsona do ramienia i puścił z niego krótką serię.Nieruchome ciało oderwało się od łańcucha i pozostało na podjeździe.Za rogiem rozpętała się strzelanina.Ciężarówka stała już przy rampie.Tam też było kilku Rosjan.Bili oparł się o rampę, załadował nowy magazynek.Wy­skoczył do góry i przetoczył się po rampie.Podnosząc się na kolana, spostrzegł dwóch rosyjskich żołnierzy.Strzelił raz, drugi.Upadli na ziemię.Chłopak zerwał się na nogi.Jim Hastings i Lokaty przesuwali już wielkie skrzydło drzwi ma­gazynu.Zniknęli w środku.Bili podbiegł do ciężarówki.Wyskoczył z niej Pete Critchfield, ściskając w ręce swój nietypo­wy M-16.- Jak dotąd nieźle, Bili.Chłopiec popatrzył na swojego dowódcę.“Motyle” znikły z żołądka i ciągle jeszcze żył.- Jak dotąd nieźle! - uśmiechnął się.Rozdział XXXPułkownik szedł przez płytę lotniska położonego u stóp Mount Thunder, gdzie panował ożywiony ruch.Rożdiestwieńskiemu przypomniał on słynną operację berlińską, przeprowa­dzoną przez aliantów, kiedy Armia Czerwona odcięła Berlin Zachodni od kapitalistycznych Niemiec.Najrozmaitszego ro­dzaju transportowce lądowały, uzupełniały zapas paliwa i star­towały tak szybko, jak tylko było to możliwe.- Towarzyszu pułkowniku! Depesza z południowego wschodu! - Adiutant starał się przekrzyczeć ryk silników.- Przeczytaj! - rozkazał pułkownik.“Pewnie znów się skarżą, że im czegoś brak” - pomyślał.- Centralne magazyny południowo-wschodnie, kryptonim “Łono”, spenetrowane przez dobrze uzbrojony, przeważający liczebnie oddział przeciwnika.Ofiary w ludziach i kradzież materiałów strategicznych.Wstępny raport o stratach w dro­dze.Podpisano [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl