[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzecia osoba z całą pewnością wolałaby, żeby był jeden podejrzany, a nie dwóch.A poza tym, kto mógłby być tym trzecim? Erskine był w tym czasie w Nor­thumberland.Nie, albo Walter Fane zadzwonił do Afflicka i udawał, że telefonował do siebie, albo to Afflick zadzwonił do Fane'a i twierdził, że też otrzymał identyczne wezwanie.Jeden z tych dwóch, a policja - która jest sprytniejsza i ma większe możliwości niż oni z Gilesem - wykryje, który.A na razie obaj będą obserwowani.Nie odważą się.spróbować jeszcze raz.Gwenda znowu zadrżała.Trzeba trochę czasu, żeby się przyzwyczaić do myśli, że ktoś usiłował cię zabić.„To nie­bezpieczne" - ostrzegała ich od początku panna Marple.Ale ani ona, ani Giles nie potraktowali tego poważnie.Nawet po śmierci Lily Kimble nadal nie przyszło Gwendzie do głowy, że ktoś mógłby próbować zabić ją czy Gilesa.Tylko dlatego, że zanadto zbliżyli się do prawdy o tym, co wydarzyło się osiemnaście lat temu; że mogli wykryć, co się musiało wtedy stać.i kto to zrobił.Walter Fane i Jackie Afflick.Który?Gwenda zamknęła oczy, widząc ich na nowo w świetle te­go, czego się ostatnio dowiedziała.Spokojny Walter Fane, siedzący w swoim biurze.blady pająk w samym środku pajęczyny.Taki cichy, taki nieszko­dliwy z wyglądu.Dom z zaciągniętymi żaluzjami.Ktoś mar­twy w domu.Ktoś zmarł osiemnaście lat temu, ale nadal tam jest.Nagle ten spokojny Walter Fane wydał się jej ogromnie niebezpieczny.Walter Fane, który kiedyś rzucił się na własnego brata, chcąc go zabić.Walter Fane, któremu Helen dwukrotnie pogardliwie odmówiła swojej ręki, raz tu, w kraju, a drugi - w Indiach.Podwójna odmowa.Podwójna hańba.Walter Fane, taki spokojny, pozbawiony emocji, któ­ry potrafił ujawnić swoją naturę zapewne tylko w nagłym, morderczym ataku - być może tak, jak to kiedyś zrobiła ła­godna Lizzie Borden.Gwenda otworzyła oczy.Przekonała sama siebie, że to Walter Fane był tym mężczyzną, czyż nie?Ale zaraz.Można zapewne brać pod uwagę także Jac-kie'go Afflicka.Z otwartymi oczami, bez potrzeby ich zamy­kania.Jego krzykliwy garnitur w kratkę, jego dominujący spo­sób bycia - dokładne przeciwieństwo Waltera Fane - nie ma w nim nic stłumionego ani cichego.Ale być może przybrał taką pozę z powodu kompleksu niższości.Tak bywa, jak twierdzą specjaliści.Jeśli człowiekowi brakuje pewności sie­bie, musi się puszyć, podkreślać swoją wartość, być butny.Został odrzucony przez Helen, bo nie był dla niej dość do­bry.Bolesna rana, która się nie zagoiła.Determinacja, żeby się wybić.Prześladowania.Wszyscy przeciw niemu.Wyrzu­cony z pracy na podstawie fałszywych oskarżeń, rzuconych na niego przez „wroga".Z pewnością to dowodzi, że Afflick nie jest normalny.A jakież poczucie władzy taki człowiek potrafi czerpać z morderstwa! Ta jego dobroduszna, jowial­na twarz jest w gruncie rzeczy twarzą okrutną.To człowiek okrutny - a jego blada żona wie o tym i się go boi.Lily Kim-ble zagroziła mu i przypłaciła to życiem.Gwenda i Giles sta-nęli na jego drodze - a zatem także muszą zginąć, a przy okazji wmiesza w to Waltera Fane'a, który dawno temu zwolnił go z pracy.To się ładnie układa w całość.Gwenda otrząsnęła się z zamyślenia i powróciła do rze­czywistości.Giles niedługo przyjedzie do domu i będzie chciał się napić herbaty.Musi sprzątnąć i pozmywać po lunchu.Wzięła tacę, pozbierała naczynia i wyniosła.Kuchnia lśniła od czystości.Pani Cocker to prawdziwy skarb.Przy zlewie leżała para gumowych rękawiczek chirurgicz­nych.Pani Cocker zawsze wkłada je do zmywania.Jej sio­strzenica pracuje w szpitalu i kupiła te rękawice po obniżo­nej cenie.Gwenda włożyła je i zaczęła zmywać.Czemu miałaby nie zadbać o ręce?Umyła talerze, poustawiała na suszarce, umyła pozostałe rzeczy, wytarła i porządnie poukładała.Następnie, nadal zatopiona w myślach, poszła na górę.Pomyślała, że upierze sobie pończochy i parę sweterków.W rękawiczkach.Na pozór zajmowała się właśnie tymi sprawami, ale w podświadomości dręczyła ją jakaś myśl.Walter Fane albo Jackie Afflick, tak zdecydowała.Jeden lub drugi.I dla każdego z nich znalazła całkiem dobre uza­sadnienie oskarżenia.Zapewne właśnie to ją naprawdę mar­twiło.Ponieważ, mówiąc wprost, byłoby o wiele bardziej sa­tysfakcjonujące, gdyby dało się znaleźć dobre zarzuty tylko przeciw jednemu.Powinno już być jasne, który to z nich.A Gwenda nie była pewna.Gdyby był jeszcze ktoś.Ale nikt inny nie wchodzi w ra­chubę.Richard Erskine jest poza wszelkimi podejrzeniami.Był w Northumberland, kiedy zamordowano Lily Kimble i kiedy wsypano czegoś do karafki z brandy.Tak, Richarda Erskine'a ta sprawa nie dotyczy.Cieszyło ją to, ponieważ go polubiła.Był atrakcyjny, bar­dzo atrakcyjny.Jakie to smutne, że jest żonaty z taką zwali­stą kobietą o podejrzliwych oczach i głębokim basie.Cał­kiem przypominającym głos mężczyzny.Przypominającym głos mężczyzny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl