[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czuj się jak w domu.Chase się zaśmiał. %7łycie było znacznie prostsze przed waszym pojawieniem się! Oferuję kolejnąfiliżankę kawy, chcesz coś jeszcze? Spytał wstając. Tak, odpowiedziałam, chętnie wypije jeszcze jedną filiżankę mokki z potrójnymkarmelem, lodami i do tego jeden rogalik. Jesteś pewna? Cała ta kofeina może uderzyć ci do głowy. Niech cię o to głowa nie boli, idz lepiej i przynieś nam nasze napoje,odpowiedziałam machając ręką.Wzruszając ramionami, udał się do barku.Dwie kobiety, które obserwowały mniechwile wcześniej, skorzystały że zostałam sama by podejść do mojego stolika. Przepraszam że przeszkadzam, powiedziała jedna z nich.Jej niebieskie oczybłyszczały.Promieniała podnieceniem.Zastanawiałyśmy się z przyjaciółką czy pochodzi pani pierwotnie ze Zwiata Wróżek?Pokazała mi swój aparat fotograficzny i znaczek przypięty do koszulki, na którejwidniał napis COF w srebrnym kolorze na granatowym tle z brokatem wokół.Zwietnie, miałam przed sobą fanki wróżek.Zdawały się czekać za każdym rogiem.Nigdy wcześniej ich nie widziałam w grupie Erin Mathews.Popatrzyłam na nie przezchwilę.Wydawały się być pełne nadziei, także nie miałam serca ich rozczarować. Tak, pochodzę z krainy wróżek.A dokładniej jestem właścicielem PółksiężycaIndigo A nie mówiłam ci, Elizabeth? Wiedziałam! Wykrzyknęła mniejsza z nichmając w oczach gwiazdy. Mogło ci się tylko zdawać, odpowiedziała jej pierwsza.Ona nie wygląda taksamo jak ten, którego spotkałyśmy w San Francisco.Cóż.myślę, że oniwszyscy nie są do siebie podobni.Nieco zmęczona i lekko poirytowana faktem iż rozmawiają o mnie jakby mnie tamwcale nie było, przerwałam im mówiąc: W krainie wróżek żyje wiele ras i gatunków.Tym bardziej trudno oczekiwać żewszyscy będziemy wyglądać dokładnie tak samo.Policzki Lindy naraz zabarwiły się na czerwono. Naprawdę mi przykro.Nie chciałam być niegrzeczna.Przyjechałyśmy z małegomiasteczka w stanie Iowa, aby odwiedzić naszego dobrego znajomego.Kiedyusłyszałyśmy, że istnieją wróżki w Seattle, skoczyłyśmy z radości na myśl, żemożemy spotkać choćby jedną.Wie pani, u nas nie ma zbyt wielu obcokrajowców.Kilku czarnych, to wszystko.Obie zdawały się być zdenerwowane.Można było przeczytać ostrzeżenia, że Sidhemogą być nieprzewidywalni, szczególnie pod wpływem krytyki.Dlatego ogólnierzecz biorąc lepiej było trzymać język za zębami i nie prowokować ich. A więc, witamy w Seattle! Chcecie może zdjęcie? zapytałam.To było jak ocet, który przyciąga muchy.chociaż nigdy nie zrozumiałam wartościtego wyrażenia.Kiedy byłyśmy dziećmi, matka zwykła go używać cały czas.Nawetwtedy zastanawiałam się, dlaczego ktoś chciałby łapać muchy na ocet? Pozagoblinami, które uwielbiały je z grzankami.Uśmiechając się ponownie, Linda i Elizabeth skinęły głową.W międzyczasie pojawił się Chase.Rzuciwszy okiem na ich plakietki i aparatyfotograficzne, posłał mi tylko swoje spojrzenie wyrażające dokładnie co o tym myśli.Tym bardziej, że niejednokrotnie widywał mnie w podobnej sytuacji. Chase, czy będziesz tak miły i zrobisz mi zdjęcie z tymi uroczymi paniami?Podałam mu aparat.Chociaż dostrzegł sarkazm w moim glosie, nic nie dał po sobiepoznać, tylko zrobił nam kilka zdjęć po czym oddał im aparat. Moje panie, zaczął pokazując im swoją odznakę, będą nam panie musiały terazwybaczyć wzywają nas obowiązki służbowe.Niechętnie odeszły, posyłając nam "dziękuję" i "było nam miło".Kiedy już odeszły,poczułam się nieskończenie wdzięczna Chasowi za jego pomoc. Wiesz, czasem nie jesteś taki zły, powiedziałam z uśmiechem.Jego zęby zabłyszczały w ciemności. To musi być piekło, zauważył, wskazując oddalające się kobiety.Często tegodoświadczasz? Nie tak bardzo jak inni.Poza tym jestem w połowie człowiekiem.Ale tak, Sidhezostali wybrani tego roku na atrakcje turystyczną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]