[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzień byłzimny.W powietrzu mieszała się para z ich oddechów.Przeszli przez plac, na którym paru członków OddziałuNowej Historii rozbierało jakiś wojenny pomnik.Grupastarszych Melidów przyglądała się temu z kamiennymitwarzami.- Podobno spodziewają się, że wzniesiemy pomnikina własną cześć - powiedziała Cerasi.- Nie mogę siędoczekać, żeby ich zaskoczyć.Na Melidzie/Daan niebędzie już żadnych pamiątek po wojnie.- Na pewno? - zapytał Obi-Wan z obojętną miną.-Już cię widzę na postumencie z procą w wyciągniętej rę-ce.Szturchnęła go ramieniem.- Uważaj, przyjacielu.- Uśmiechnęła się.- Nie wie-działam, że Jedi mogą żartować.- Oczywiście, że możemy.- Oblał się rumieńcem.-To znaczy, mogą.- Mówił to pogodnym głosem, ale wi-37docznie jakiś cień przebiegł przez jego twarz, dziewczynabowiem przestała się uśmiechać.- Bardzo się dla nas poświęciłeś - stwierdziła zesmutkiem.- l zobacz, co dostałem w zamian - odpowiedział,szerokim gestem pokazując Zehavę.Wybuchła śmiechem.- Jasne.Zniszczone miasto, kiepskie jedzenie, brakogrzewania, mieszkanie w tunelu, zadanie rozbrajaniafanatyków.- Przyjaciół - dokończył.Uśmiechnęła się.- Przyjaciół.Duży dwupiętrowy budynek, gdzie mieszkała częśćopornych Melidów, wydawał się spokojnym miejscem natle jasnobłękitnego nieba.Od frontu wyglądał na zupełnienienaruszony, ale kiedy okrążyli go ostrożnie, starając się,by ich nie dostrzeżono, przekonali się, że z tyłu jestzburzony.Ktoś próbował go wyremontować przy użyciudesek i twardych, plastoidowych płyt.Kenobi zauważył pewną dziwną cechę tego domu, amianowicie brak tylnych drzwi.Podzielił się swoimspostrzeżeniem z Cerasi.Tylko jedno wejście, którego trzeba bronić - po-wiedziała, rzucając okiem na dach.- Z tamtej strony ichnie zaskoczymy.- Wcale nie chcę ich zaskoczyć - odparł.- Muszędać im szansę, by dobrowolnie złożyli broń.Nie mogęwejść i zacząć strzelać.- Popatrzył na dom, a jego dłoń38powędrowała do paska.Wciąż nie mógł się przyzwy-czaić, że zamiast miecza świetlnego ma tam przypiętewibroostrze.- Ktoś musi zostać i obserwować ulicę - powiedział.- Wyznaczam ciebie.Przez chwilę wydawało się, że dziewczyna zaprotestuje.Ale potem skinęła głową.Wyciągnęła rękę do góry.Obi-Wan zbliżył do niej swoją dłoń bardzo blisko, ale niedotykając jej.- %7łyczę wam szczęścia.- Nie potrzebujemy szczęścia.- Każdy go potrzebuje.- Nie my.Obi-Wan zniknął za rogiem wraz z sześcioosobowymoddziałem chłopców i dziewcząt najbardziej wprawio-nych w walce spośród wszystkich Młodych.Zastukał do drzwi.Usłyszał za nimi jakiś ruch, ale nic sięnie wydarzyło.Pochylił się i zawołał: - Jesteśmy Od-działem Bezpieczeństwa Młodych.W imieniu urzędują-cego zarządcy Melidy/Daan żądam otwarcia drzwi.- Przyjdz tu, kiedy już przejdziesz mutację głosu -odkrzyknął ktoś ze środka.Westchnął.Liczył na współpracę.Skinął na Deilę,specjalistkę od materiałów wybuchowych.Dziewczynaszybko założyła ładunki przy zamku ciężkich drzwi.- Odsunąć się od drzwi! - krzyknęła do ludzi we-wnątrz.Oddział Bezpieczeństwa przeprowadzał takie akcje jużwcześniej.Wielu Starszych, zarówno Melidów,39jak i Daanów, nie otwierało im drzwi i nie uznawało ichwładzy.To był prosty i szybki sposób, by pokazać im, ktotu rządzi.Nikt przy tym nie ginął - cierpiały tylko drzwi.Deila gestem nakazała im, by się cofnęli, a następnieuruchomiła zapalnik i odskoczyła.Stłumione bum"rozdarło ciszę.Drzwi zatrzęsły się.Dziewczyna postąpiłanaprzód i popchnęła je nogą.Runęły z głośnym trzaskiemi Oddział Bezpieczeństwa z Obi-Wanem na czele wpadłdo środka.Na początku chłopak niczego nie widział.Ale nie za-pomniał szkolenia Jedi.Porzucił natarczywą potrzebęzobaczenia czegokolwiek i zaakceptował ciemność.Poparu sekundach rozróżniał już kształty.Uzbrojone kształty.Melidzi stali na końcu długiego korytarza odwróceniplecami do schodów prowadzących na górę.Wszyscymieli na sobie pogięte zbroje z plastoidu i trzymali brońwycelowaną w oddział.Kenobi od razu poznał, naczym polega problem.Musiał zażegnać ten konflikt.Tamci mieli dostęp do schodów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]