[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Albo Erie urwie ci głowę.Tak czy inaczej, przegrasz.- I tak ją zaproszę na randkę.Usłyszałam świst, gdy Jessica machnęła rękoma w powietrzu.- Proszę bardzo, niech ci urwie głowę, mnie nie zależy.- Jak powie: nie, to nie.Ale i tak spytam.Zwietnie.Zajmę się tym, jak wrócę.A teraz czekałyna mnie schody.I Macy's.Roześmiałam się, gdy wyjeżdżałam z podjazdu.Nie mogłam się powstrzymać.To był tak absurdalnypomysł.Ja zakochana w Ericu Sinclairze? A on zakochany we mnie? Jeszcze bardziej niedorzeczne.Doprowadzałam go do wściekłości.Wiedziałam o tym.On też o tym wiedział.Oboje wiedzieliśmy.Jedynym powodem tego, że lubił mieć mnie przy sobie, był fakt, że jestem królową.Poza tym niemieliśmy ze sobą nic wspólnego.Cał-ko-wi-cie nic.Wystarczającym absurdem było naszeprzeznaczenie: rządzić razem przez miliony lat.Pewnie denerwowało go to tak samo jak mnie.Rozdzwonił się mój telefon.Buup-buup-buup-buup-buup-bip buup buup! Głupie Funkytown, muszęzmienić dzwonek.Wyłowiłam go z torebki.- Halo?- Jak zwykle - oznajmiła Jessica - zostawiłaś po sobie bajzel, który ja muszę sprzątać.- Sorry, ale musiałam lecieć do pracy.- I co ty zrobiłaś z Sinclairem? Nuci pod nosem! I pozmywał! Powiedział, że najwyższy czas zarobićna siebie, i zahipnotyzował gosposię, żeby się zdrzemnęła.Szkoda, że go nie widziałaś w gumowychrękawiczkach.Roześmiałam się.- Zmyślasz.- Jak mogłabym zmyślić coś takiego? I nie wygląda, jakby zamierzał się ulotnić.Zazwyczaj znikał,gdy ciebie nie było.Ale nie dziś.Ciągle na niego wpadam.Jest dziwnie, ale ciekawie.- Tak? A kto jest w domu?- Wszyscy.Jon, Ani, ojciec Markus, Tina.I prawie zapomniałam o najlepszym! Jak już pozmywał ipoprzestawiał ci książki; wszystkie masz ustawione grzbietem do przodu.- Niech go szlag!- Wpadł na Jona, który, powinnaś wiedzieć, sfikso-wał na twoim punkcie.- Słyszałam.- W każdym razie, myślałam, że warkną na siebie i zaczną bić się w pierś jak goryle na Discovery, aleSinclair tylko się do niego uśmiechnął i poklepał go po głowie.Poklepał po głowie! Dobrze, żeschowałam kuszę Jona do lodówki, bo mielibyśmy problem.- Naprawdę dziwne - przyznałam.- Dziwne to za mało.Cudaczne i bezprecedensowe raczej.Chyba sponiewierałaś mu zwoje mózgowe.- Jessica! - zarżałam.- No dobrze, może trochę.- Udało ci się wyhodować trzecią pierś czy co? I nie myśl, że nie zauważyłam wielkich kawałkówtynku, które odpadły ci z sufitu.Mówię ci, jeszcze go nie widziałam w tak radosnym nastroju.Ostro skręciłam, żeby uniknąć czerwonego bmw.Nienawidzę kierowców, którzy sądzą, że skorożółte, to można jechać.- Słuchaj, miło spędziliśmy noc i tyle.Bardzo miło.Byłam zdenerwowana Antonią i tym, że musiałamzabić Sarah.- Ty ją zabiłaś?- I to wszystko, co się ostatnio działo, a on, sama wiesz.On mnie pocieszył.Czułam, jak Jessica szczerzy zęby po drugiej stronie.- W to nie wątpię.- Oj, przestań.- W każdym razie uważaj na Jona.Ma zamiar zaprosić cię na potańcówkę, czy co tam dzieciaki w tymwieku robią.- Potańcówkę? O nie.- Trzeba było nie wyłazić z grobu - doradziła Jessica - jak normalny człowiek.- Zamknij się.- Zamyka to się drzwi - powiedziała i się rozłączyła, żeby ostatnie słowo należało do niej.Małpa.Rozdział 24Jestem zwolniona?- Musimy się z tobą pożegnać - wyjaśnił pan Mason.- Gdy tu jesteś, Elizabeth, pracujesz bez zarzutu,ale ostatnio stałaś się zawodna.- Ale.ale.- Ale nic na to nie poradzę.Ale jestem królową nieumarłych, a królowe nie zostajązwolnione! Ale byłam zajęta unikaniem własnej śmierci! Ale nowe ciuchy Prądy będą w przyszłymtygodniu i naprawdę potrzebuję swojej zniżki pracowniczej! Ale jeszcze nigdy nie zwolnił mnie ktośnoszący golf w lipcu! - Ale.ale.- Poza tym masz chyba ważniejsze sprawy na głowie? - dodał łagodnie.- Musisz złapać mordercę i za-dowolić małżonka.- Tak, to prawda, ale.co?!- Nie powinno cię tu być, Wasza Wysokość.Wszyscy to rozumieją poza tobą.Rozdziawiłam usta.Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam, więc dalej stałam z rozdziawionymiustami.Ponownie spróbowałam przemówić.Bez skutku.Odjęło mi mowę, całkiem jak gdy Charlize Theronodbierała Oskara za najlepszą rolę żeńską.Otworzył szarą teczkę na swoim pustym biurku i wyjął potwierdzenie wypłaty, do którego przyszytabyła niebieska kartka.Wypowiedzenie.Aaa!- Oto ostatnia wypłata.Powodzenia w znalezieniu zabójcy.- Panie Mason!- Nie jestem wampirem - powiedział, poprawnie interpretując moje wybałuszone oczy i rozdziawionąszczękę.- Jestem Utrzymankiem.- Czym?- Owcą - wyjaśnił.Pociągnął za kaszmirowy golf, obnażając szyję.Nie było ukąszenia, tylko sporysiniak.-Gdy przybyłaś tu po raz pierwszy, sądziłem, że to jakiś test.Albo żart.Potem zrozumiałem, żenie żartowałaś.Naprawdę chciałaś tu pracować.Nie rozumiałem czemu.W końcu doszedłem downiosku, że muszę cię zwolnić dla twojego własnego dobra.- Wielkie dzięki - mruknęłam, otrząsając się powoli z szoku.- Jezu, czemu mi szybciej pan niepowiedział?Odkaszlnął w dłoń.- Zakładałem, że jesteś mądrzej.yyy.sądziłem, że wiesz, kim jestem.Złapałam czek i wstałam.- Mylił się pan! Ayso?! - Chwileczkę.Mniejsza z tym.- Doskonale.Doskonałe zakończenie doskona-łego tygodnia.Przepraszająco rozłożył dłonie.- Jest mi przykro.I nie polecam próby zahipnotyzowania mnie, żebym znów cię zatrudnił.Po takdługim czasie jestem odporny na wszystkich z wyjątkiem mojej pani.- Ale.ale jeśli zna pan mnie, to musiał pan rozpoznać Erica Sinclaira.A on niezle panazahipnotyzował.- Jego Wysokość Król - ostrożnie powiedział Mason - jest bardzo potężnym wampirem.Masz rację,nie mogłem się oprzeć, gdy mnie zniewolił.- Niewola? Zniewolił pana? Nie mam pojęcia, o czym pan mówi, ale lepiej wyjdę, zanim urwę panugłowę i zagram nią w piłkę.- Doceniam to.To dla twojego dobra, naprawdę! -zawołał, gdy wymaszerowałam.Wykonałamniegrzeczny gest, którego królowe pewnie za często nie robią.Ale poczułam się z tym bardzo dobrze.Poczłapałam do samochodu, który stał w Georgii.Głupi wielki parking Mail of America.Co zadziadowski tydzień.Nie mogłam sobie wyobrazić nic gorszego.No dobrze, mogłabym zostać ścięta.To mogłoby być gorsze.Choć z drugiej strony rozwiązałoby moje problemy.Oparłam czoło na dachu auta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]