X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie otrząsali się i podążali za nią niczym warkocz ciemnej komety.Bill Brama wszedł do sypialni panny Flitworth i ułożył dziecko na łóżku.M�WIAA, %7łE GDZIEZ NIEDALEKO JEST APTEKARZ.Panna Flitworth przecisnęła się przez tłumek na schodach. Jeden mieszka w Chambly  przypomniała sobie. Ale jest też czarow-nica przy drodze do Lancre.%7łADNYCH CZAROWNIC.%7łADNEJ MAGII.PROSZ PO NIEGO PO-SAA.A WSZYSCY INNI WYJD.To nie była prośba.To nawet nie był rozkaz.To było po prostu stwierdzeniefaktu.Panna Flitworth zamachała chudymi rękami. No już! Widowisko skończone! Uciekać stąd! Jesteście w mojej sypialni!No już, wynocha! Jak on to zrobił?  odezwał się ktoś z tylnych szeregów. Nikt nie mógłwyjść stamtąd żywy! Widzieliśmy, że wszystko wyleciało w powietrze!Bill Brama odwrócił się powoli.SCHOWALIZMY SI, powiedział.W PIWNICY. No właśnie.Widzicie?  powiedziała panna Flitworth. W piwnicy.Bardzo rozsądnie. Przecież gospoda nie miała. zaczął ktoś z powątpiewaniem, ale urwałnagle.Bill Brama patrzył na niego. W piwnicy. poprawił się szybko.Tak.Zgadza się.Sprytnie. Bardzo sprytnie  dodała panna Flitworth. A teraz idzcie stąd wszyscy.Słyszał, jak wypędza gapiów ze schodów i z chaty.Trzasnęły drzwi.Nie sły-szał, jak wraca na górę z miską chłodnej wody i ręcznikiem  jeśli tylko chciała,panna Flitworth potrafiła chodzić bezszelestnie.Weszła i zamknęła za sobą drzwi.112  Rodzice będą chcieli ją zobaczyć  oznajmiła. Matka zemdlała, a DużyHenry z młyna musiał powalić jej ojca, bo chciał wrócić w płomienie.Ale i takzaraz się tu zjawią.Pochyliła się i otarła dziewczynce czoło. Gdzie była?SCHOWAAA SI W KREDENSIE. Przed ogniem?Bill Brama wzruszył ramionami. Dziwię się, że potrafiłeś ją znalezć w tym ogniu i dymie.MO%7łNA TO CHYBA NAZWA DAREM, I nie ma żadnej rany.Bill Brama zignorował brzmiące w głosie pytanie.CZY POSAAAA PANI KOGOZ PO APTEKARZA? Tak.NIE WOLNO MU NICZEGO STD ZABIERA. Nie rozumiem.PROSZ TU ZOSTA, KIEDY PRZYJDZIE.NIE WOLNO WAM NICZE-GO WYNIEZ Z TEGO POKOJU. To bez sensu.Dlaczego miałby coś wynosić? I co miałby zabierać?TO BARDZO WA%7łNE.A TERAZ MUSZ PANI OPUZCI. Dokąd idziesz?DO STODOAY.PEWNYCH RZECZY MUSZ DOPILNOWA.NIE ZO-STAAO ZBYT WIELE CZASU.Panna Flitworth spojrzała na dziecko.Nie miała pojęcia, co się dzieje.Mogłatylko zgadywać. Wygląda, jakby spała  stwierdziła bezradnie. Co właściwie jej jest?Bill Brama przystanął u szczytu schodów.%7łYJE W PO%7łYCZONYM CZASIE, wyjaśnił.* * *Za stodołą wznosiła się stara kuznia, nieużywana już od lat.Ale teraz czerwo-ne i żółte błyski zalewały podwórze i pulsowały niczym serce.I jak u serca, rozbrzmiewało regularne dudnienie.Z każdym uderzeniem świa-tło rozbłyskiwało błękitem.Panna Flitworth zajrzała przez otwarte wrota.Gdyby była osobą, która przy-sięga, mogłaby się zaklinać, że nie wydała żadnego dzwięku, który byłby słyszal-113 ny przez trzask ognia i uderzenia młotka.Jednak Bill Brama odwrócił się i stanąłpochylony, trzymając przed sobą zakrzywione ostrze. To ja!Rozluznił się, a przynajmniej przeszedł na inny poziom napięcia. Co ty tu robisz, do demona?Spojrzał na ostrze w ręku, jakby widział je po raz pierwszy.POMYZLAAEM, %7łE NAOSTRZ KOS, PANNO FLITWORTH. O pierwszej w nocy?Spojrzał na nią, nie rozumiejąc.W NOCY JEST TAK SAMO TPA, PANNO FLITWORTH.Po czym uderzył kosą o kowadło.I NIE MOG NAOSTRZY JEJ DOZ DOBRZE! Myślę, że zaszkodziło ci to gorąco  stwierdziła i ujęła go za ramię.Poza tym wygląda na całkiem ostrą. zaczęła i urwała nagle.Palce przesunęły się po kości ramienia, cofnęły na chwilę i zacisnęły znowu.Bill Brama zadrżał.Panna Flitworth nie wahała się długo.Przez siedemdziesiąt pięć lat widzia-ła wojny, głód, niezliczone chore zwierzęta, kilka epidemii i tysiące drobnych,codziennych tragedii.Smutny szkielet nie mieścił się nawet w górnej dziesiątceNajgorszych Rzeczy, jakie znała. Więc to ty. powiedziała tylko.PANNO FLITWORTH, JA. Zawsze wiedziałam, że w końcu przyjdziesz.CHYBA JEDNAK POWINIENEM. Wiesz, przez większą część życia czekałam na rycerza na białym koniu.Panna Flitworth uśmiechnęła się. Zażartowałeś ze mnie, co?Bill Brama usiadł ciężko na kowadle. Przyjechał aptekarz  poinformowała go panna Flitworth. Powiedział,że nic nie może zrobić.Twierdzi, że małej nic nie dolega.Tyle że nie potrafijej obudzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl