[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostrzyżona dziewczyna zuchwale śmiała się wprost w oczy i puszczała kłęby dymuz papierosów.Zmuszony byłem uciec się do grozby. Domyślam się, żeście dokonali jakiejś zbrodni, lecz nie chcecie wyznać i milczeniemusiłujecie ukryć swoją winę.Nie mam nic innego do wyboru, tylko rozstrzelać mężczyzn, akobiety wyprawić do Uliasutaju dla zbadania ich przez władze wojskowe. Mówiłem do nich w sposób bardzo stanowczy, gdyż rozgniewał mię ich milczący opór.Ku wielkiemu memu zdziwieniu odezwała się strzyżona dziewczyna: Opowiem o wszystkiem rzekła tylko nie karzcie ich śmiercią, ale poślijcie naswszystkich razem do Uliasutaju.Spisałem protokół z jej zeznań.Niech pan posłucha tego strasznego opowiadania. Ja i mój mąż zaczęła swoją opowieść dziewczyna byliśmy wysłani, jako komisarzebolszewiccy w celu zebrania danych o znacznych jakoby siłach białych w Mongolji, jednakodrazu poznał nas Bobrów, który pochodzi z tego samego miasta, co i my.Chcieliśmy więcstąd uciekać, lecz Kanin poinformował nas, że Bobrowie są to bogaci ludzie, i że on oddawnanosi się z zamiarem zabicia ich i zabrania całego ich dobytku, poczem chce zemknąć gdzieśna Syberję.Postanowiliśmy dopomóc mu i w tym celu zostaliśmy.Zaciągnęłam do nas kiedyśmłodego Bobrowa na karty.W powrotnej drodze do domu mój mąż go zastrzelił.Potemwszyscy razem poszliśmy do domu starych.Wlazłam na płot i rzuciłam psom zatrute mięso.Wyzdychały odrazu.Wtedy przelezliśmy wszyscy przez oparkanienie.Na moje wołaniewyszła stara.Puzikow, przyczajony za gankiem, uderzył ją obuchem i roztrzaskał czaszkę.Gdy weszliśmy do izby, stary spał zabiliśmy go śpiącego siekierą.Wtedy wbiegła dopokoju mała dziewczynka, wychowanka Bobrowych, która już spała, lecz zbudził ją hałas.Kanin ze strzelby myśliwskiej położył ją trupem na miejscu.Nabój z drobnego śrutu71zdruzgotał całą główkę dziewczynki tak, że mózg wypadł, i kawałki jego widniały nadrzwiach i na pułapie izby.Zabrawszy wszystko, co było najcenniejszego, podpaliliśmy całydom i płot, przynieśliśmy zabitego syna Bobrowych i wrzuciliśmy go w płomienie.Ogieńmusiał już zatrzeć wszelkie ślady, gdyż wszystko powinno się było spalić; spaliły się więc bezśladu nawet konie i bydło.Lecz przeklęte trupy pozostały. Właśnie mieliśmy odwiezć jegdzieś daleko stąd, gdyście przybyli, a ci idjoci odrazu się zdradzili. Okropna, ponura historja! ciągnął oficer, powracając ze mną do stacji. Włosy midębem stawały, gdym słuchał spokojnego opowiadania tej dziewczyny, prawie dzieckaprzecież.Wtedy dopiero zrozumiałem, jaką rozpustę, jaki grzech zaszczepił bolszewizm wmoim narodzie, zabijając sumienie, wiarę, strach przed Bogiem! Pojąłem też, że wszyscyludzie uczciwi i moralni powinni walczyć z tym wytworem szatana, dopóki starczy życia i sił.Zamilkł i wpadł w ciężką zadumę.Idąc ku domowi, zauważyłem na śniegu niedaleko drogi dużą, czarną plamę, która jakośodrazu przykuła mój wzrok do siebie. Co tam leży? zapytałem, wskazując ręką w stronę plamy. Tam leży zabójca, Puzikow, którego kazałem zastrzelić spokojnym głosemodpowiedział porucznik. Chętniebym był rozstrzelał Kanina i Puzikową, lecz nie mogłempatrzeć na łzy i rozpacz żony i dzieci Kanina, a co do tej strzyżonej rozpustnicy, to.nieumiem rozstrzeliwać kobiet.Korzystając z tego, że pańska grupa jedzie w tamte strony, poślęKanina i tę dziewczynę do Uliasutaju, niech się tam z nimi rozprawią.Ja swoje zrobiłem!Jeżeli oddadzą ich w ręce sędziów mongolskich, ci napewno torturami i ciężkiem więzieniemich zamęczą.Wszystko to zaszło na Tissin-Gole, około którego płoną na błotach tajemnicze błędneogniki, w pobliżu zaś ciągnie się na południe długa i głęboka szczelina w ziemi.Być może, żewszyscy ci Puzikowy i Kaniny wyszli z piekła przez tę szczelinę i wnieśli do życia ludzkiegozgrozę i mord, usiłując posiać ziarna tej zarazy wśród całej ludzkości. Cienie podziemnych złych sił, słudzy szatana! tak nazywał zabójców Bobrowa blady,stale modlący się żołnierz, posłany przez porucznika Iwanowa dla konwojowaniaaresztantów.Nasza podróż od Tissin-Gołu do Uliasutaju w towarzystwie ohydnych zbrodniarzy byłanader nieprzyjemna.Ja i agronom zupełnie straciliśmy zwykłą równowagę i dobry nastrój
[ Pobierz całość w formacie PDF ]