[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiem, że to oznacza pocięcie żyletką, ale dlaczego ta elegancka kobieta użyła raptem grypsery, czyli bandyckiego slangu? Specjalnie czy poniosły ją nerwy i na sekundę odsłoniła się przede mną inna Joanna Złotnicką? Nad tym mogłem zastanawiać się później.Teraz interesowało mnie co innego:– A gdzie mógłbym spotkać Kolekcjonera? Może chociaż to pani wie?– Ponoć często bywa w nocnym klubie hotelu, w którym pan mieszka.Choć ta informacja nie na wiele się panu przyda.Mało jest takich, którzy widzieli jego twarz: nie sądzę więc, aby pan go rozpoznał.Policja też o tym marzy!– Jak tu wpaść na jego trop? Jak do niego dotrzeć?Antykwariuszka popatrzyła na mnie z troską:– Aby tylko nie musiał pan myśleć, jak od niego uciec.Zamyśliłem się.Wieczór powoli się pogłębiał.Zapłaciłem kelnerce i zaproponowałem pani Joannie, by chociaż tej nocy towarzyszyła mi do nocnego klubu w „Bałtyku”.Może zobaczy czyjąś twarz, która nasunie jej jakieś skojarzenia.Poza tym samotny mężczyzna w takim lokalu może wzbudzić podejrzenia, że jest agentem.– Samotny? – poderwała się Zosia.– To znaczy, że my z wujkiem nie pójdziemy?– A ile to masz lat, kochanie? – spytała pani Joanna.– Mm.piętnaście.ale, wyglądam na dużo więcej!– Może wyglądasz, ale tylko dla siebie.Tylko! – antykwariuszka była nieubłagana.– Nocny klub nie jest dla.– zawiesiła głos: dzieci! – dobiła Zosię.– Pani woli być z wujkiem sam na sam! – próbowała odciąć się dziewczyna.I tu pani Joanna zakłopotała się ku memu zadowoleniu:– Po prostu chcę pomóc odnaleźć Kolekcjonera.– A to niby dlaczego? Znacie się z wujkiem ledwo kilka godzin.– Bo tak mi się podoba! – ucięła rozmowę kobieta.ROZDZIAŁ PIĄTYZŁODZIEJE NIE ŚPIĄ · CZYM JEST KORONA · BLONDYNA ZNÓW W AKCJI · CO JOANNA WIE O KOLEKCJONERZE · PIĘKNA BARMANKA · KTO WPUŚCI ZOSIĘ DO NOCNEGO LOKALU · NOCNE SPOTKANIE NA PLAŻY · GAZEM PO OCZACHW ostatnim czasie, przytłoczony nawałem zajęć, rzadko zaglądałem do gazet.Dlatego idąc z Joanną i podopiecznymi do hotelu kupiłem popołudniówkę, w której od razu rzucił mi się w oczy tytuł wybity tłustym drukiem.„Kradzież dzieł sztuki i świętokradztwo! Co na to policja?!” Gazeta donosiła: „Obrazy »Pejzaż zimowy« pędzla Juliana Fałata, »Portret kobiety« Olgi Boznańskiej i »Ułan na koniu« Wojciecha Kossaka skradziono podczas nieobecności właściciela z mieszkania w falowcu na gdańskim Przymorzu.Sprawcy pozostają nieznani.Policja nie wpadła również na trop złodziei, którzy ubiegłej nocy włamali się do kościoła w Borkowcu i skradli złotą koronę z obrazu Matki Boskiej; zginęły również liczne wota! Śledztwo w toku, jak ujawnił dzisiaj rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji”.– I znów nie podają szczegółów – zmiąłem gazetę.– Dla dobra śledztwa! – zgryźliwie zaśmiała się pani Joanna.– Jak widać, nasz Kolekcjoner znów działa! – dopowiedział z przekąsem Jacek.Czekałem w naszym pokoju, aż w łazience pani Joanna poprawi toaletę, gdy Zosia ni stąd ni zowąd zapytała:– Szukamy złodziei koron i diademu, a tak naprawdę to nie mam pojęcia, po co są te korony i diademy.To znaczy wiem, że korony kładziono na głowy królom i królowym, a diademy nosiły księżniczki.Skinąłem ku wchodzącej pani Joannie:– To historyk sztuki z pierwszą, jak słyszeliście dziś, lokatą.Może pani wyjaśni ci tę sprawę.Złotnicka pokręciła głową:– Obawiam się, że zbyt wiele już zapomniałam.Mój mąż, za którego wyszłam zaraz po studiach, był oficerem marynarki.Dobrze zarabiał, więc nie musiałam pracować, a tylko bawiłam się w panią domu podczas jego krótkich pobytów w kraju.Potem on jednak znalazł sobie inną kobietę w Singapurze, a ja musiałam otworzyć, przy pomocy matki, antykwariat, aby się z czegoś utrzymać.Mama, która także kiedyś kończyła historię sztuki, zapomniała ze swych nauk jeszcze więcej niż ja.Stąd – muszę to przyznać – tak wiele w naszym antykwariacie może nie tyle falsyfikatów, co kopii.– No to niech wujek opowie: macie jeszcze czas! – Zosia wyraźnie chciała nas zatrzymać.A czasu do otwarcia klubu faktycznie mieliśmy jeszcze sporo.Podsunąłem więc pani Joannie fotel, sam zasiadłem w drugim, a podopieczni przycupnęli na łóżkach.Splotłem palce, bo tak mi się lepiej myśli i powiodłem słuchaczy w świat koron:– W botanice „korona” oznacza najpiękniejszą część kwiatu, najbardziej barwną.Korony te bywają jedno- i wielokwiatowe.– O rany – przerwał mi Jacek – czy wujek nie mógłby przystąpić do rzeczy? Gotowi jesteśmy od wujka usłyszeć o koronie drzew, koronie elektrycznej, koronie jako jednostce monetarnej, koronie słonecznej, koronie południowej i koronie północnej, o których uczyłem się na lekcjach astronomii.Chrząknąłem.– No tak.Masz rację.Do rzeczy więc, czyli do korony jako symbolu władzy monarszej używanej od wczesnego średniowiecza.Pierwowzorem koron w starożytności były prawdopodobnie wieńce laurowe, przyozdabiające głowy cezarów, a potem diademy cesarzy rzymskich i bizantyjskich.Od czasów Karola Wielkiego, który prawdopodobnie nosił koronę żelazną, rozpowszechniły się one w Europie u monarchów różnych państw.Korona miała zwykle postać obręczy ze złota ozdobionej liliami i krzyżami, a wysadzana była drogimi kamieniami.Sądzi się, że pierwotnie koronę tak zwaną zamkniętą dwoma lub trzema, a nawet czterema obręczami i uwieńczoną krzyżem nosili cesarze, a królowie korony otwarte: tylko jedną złotą obręcz z liliami i krzyżami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl