[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałem niezły widok na wchodzących i wychodzących.Dodatkowo byłem częściowozasłonięty przez stojące shakery.Przy stolikach siedziały nieliczne pary i kilku samotnychgości.Na szczęście nikt nie zwracał na mnie większej uwagi, a przecież ubrany w swetermusiałem rzucać się w oczy.Nawet barman bez mrugnięcia powieki nalał mi szklaneczkęsoku pomarańczowego.Z głośników sączyła się przyjemna i, co najważniejsze, cichamuzyczka, której subtelne dopełnienie stanowiła gra kolorowych świateł zawieszonych naniskim suficie.Była to więc sala dansingowa albo nowoczesna dyskoteka.Nagle w drzwiach lokalu ujrzałem Jerzego ubranego w brązowe, luzne spodnie ikoszulę w kwiatki z krótkimi rękawami.Lekko błyszczące od brylantyny włosy, złoty zegareki łańcuszek zawieszony na szyi upodabniały go trochę do dobrze prosperujących polskichmafiosów.Tutaj w Trójmieście było ich wielu.Batura jednak miał trochę więcej uroku iogłady od niejednego takiego gangstera.- Witam tropiciela zagadek - rzekł z uśmiechem podchodząc do mnie, choć błyskzimnych oczu nie pozostawiał złudzeń co do jego zamiarów.Pewnie niejednego zwiódł tenszeroki, młodzieńczy uśmiech.Niestety jego urok nie działał na mnie.Znałem go jak własnąkieszeń, a i on wiedział, że nigdy mu nie uwierzę, kiedy śmieje się w ten sposób.Z pewnościąćwiczył ten uśmiech dla zwykłej próżności.- Co za ubiór? - zaśmiał się, a następnie dodał: -Nie macie w ministerstwie lepszych strojów wieczorowych?Postanowiłem zakończyć część oficjalną spotkania i przejść do części roboczej.- Panie Jerzy, skąd pan wiedział, że tutaj jestem?Liczyłem w duchu na to, że Batura zapyta mnie, skąd wiedziałem, że on tutaj przyjdziealbo skąd się tutaj znalazłem? W Trójmieście jest zatrzęsienie knajp, moteli i moja obecnośćtutaj nie mogła być przypadkowa.- Doprawdy, Panie Samochodzik - oburzył się - nie jestem jasnowidzem.Naszespotkanie jest w stu procentach przypadkowe.Niemniej jednak miło widzieć pana całego izdrowego.Nie wiedziałem, że jest pan amatorem nocnych lokali.- Jak pan chce, panie Jerzy - westchnąłem ciężko uświadomiwszy sobie, że tenczłowiek może grać rolę błazna bez końca.- Grajmy w otwarte karty! Doskonale pan wie, żeoperacja Skarby wikingów ma swoje zakulisowe niuanse, których do końca nie jestemświadomy.Wiem, że ma pan swojego człowieka na pokładzie Havamala.Ale prędzej czypózniej zdemaskujemy szpiega, a także odkryjemy pańskie prawdziwe zamiary.Nie zdradziłem się, że wiem od Stefana o pobycie Batury nad Zatoką Gdańską iZalewem Wiślanym rok temu.Wiedziałem, z kim się wtedy spotkał, ale tę informacjępostanowiłem zachować dla siebie.Na tym etapie śledztwa nie należało odkrywać wszystkichkart.Batura nie wydawał się zanadto zmieszany czy zdenerwowany moimi pogróżkami.- Szpieg? - uniósł brew ku górze.- O kim pan myśli?- Ja wiem i pan.Machnął ręką.Trochę się zasępił, ale zaraz uśmiech powrócił na jego opaloną twarz.- Dwadzieścia kilka lat pracy na państwowej posadzie w roli detektywa ministerstwauczyniło pana przesadnie podejrzliwym.Do tego stopnia stał się pan nieufny, że na stare latazostał sam jak palec, bo żadna kobieta nie wytrzymałaby z panem dłużej niż tydzień.Kiedywszyscy dookoła cieszą się życiem, pan woli uganiać się po kraju w poszukiwaniu skarbów.- A pan? - rzuciłem niedbale, chociaż jego słowa nieco mnie uraziły.- Jesteśmy zjednej branży, choć po obu stronach barykady.A dlaczego pan nie założył rodziny?- Jestem jeszcze młody, Panie Samochodzik.I nie muszę się martwić o kobiety, bo toja je wybieram.Poza tym mam głowę do interesów, a kobiety to lubią.Wszystkie bezwyjątku.- Znam takie, którym to nie imponuje - dodałem mało przekonująco.- To dlaczego pan z nimi teraz nie rozmawia?- I pan dzisiaj jest tu sam.To było bardzo dziwne: Batura podczas wakacji sam w nocnym klubie.Jeśli pojawiłsię sam w takim miejscu, to mogło oznaczać, że załatwia interesy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]