[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— A kto się o tym dowie, jeśli sami niczego nie zdradzimy? — spytał B’nurrin, obrócił się na pięcie i znacząco popatrzył na śpiącą Meranath.Paulin zabrał Jamsona do Bitry.Starszy pan w dalszym ciągu był wściekły na syna, że w imieniu Dalekich Rubieży oddał głos za zdjęciem Chalkina ze stanowiska.Nie mógł jednak znaleźć żadnych uchybień w zarządzaniu Warownią podczas swej dwumiesięcznej rekonwalescencji.Rzeczywiście, dzięki odpoczynkowi odzyskał pełną sprawność, choć nie stał się bardziej tolerancyjny.Zmiany w Bitrze zauważyli bez trudu, już w chwili gdy Magrith wylądował na dziedzińcu, a Vergerin pośpiesznie zszedł po schodach, by powitać gości.Uprzedzono go o wizycie.S’nan uparł się, że sam zawiezie obu Lordów, gdyż usunięcie Chalkina wstrząsnęło nim równie mocno, jak Jamsonem.— Na honor! — wykrzyknął, rozglądając się w koło.Magrith również spoglądał z uwagą.Paulin musiał stłumić śmiech, gdyż jeździec patrzył w jedną stronę, a smok w przeciwną.Na dziedzińcu panował porządek.Z kamiennych płyt zmieciono świeży śnieg i widać było między nimi nowe cementowe spoiny.Z poboczy obu dróg zniknęły splątane krzaki i drzewa — samosiejki.Rządek chat pysznił się nową dachówką, naprawionymi kominami i pomalowanymi metalowymi okiennicami, które wyglądały jak nowe.Niektóre okna na górnych piętrach warowni zamknięto na głucho, a budynku nie oplatały już bezlistne pnącza dzikiego wina.Na dachu lśniły czyste, odnowione panele baterii słonecznych.W nowo postawionym magazynie piętrzyły się poręcznie ustawione butle z kwasem azotowym, a obok umieszczono węże i dysze, porządnie rozwieszone na kołkach.Kalvi powiedział Paulinowi, że w tydzień po objęciu władzy przez Vergerina poproszono go o dostawę sprzętu przeznaczonego dla Bitry.W następnym tygodniu posłał tam swoich najlepszych nauczycieli, by przeszkolili mieszkańców w posługiwaniu się miotaczami i ich konserwacji.Vergerin miał na sobie tunikę z solidnego materiału narzuconą na spodnie.Odzież była dobrej jakości, ale wyraźnie przeznaczona do pracy.Widać było, że przyjazd gości przerwał mu jakieś zajęcie.Serdecznie powitał Paulina i uprzejmie odpowiedział, gdy ten przedstawił mu Jamsona.Stary Lord chłodno powitał Bitrańczyka.— Bardzo dużo zdążyłeś tu zrobić od czasu, gdy przejąłeś Warownię, Vergerinie — powiedział Paulin, udzielając mu w ten sposób wsparcia, jako osoba publiczna.— Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że to będzie możliwe.— No cóż — Vergerin uśmiechnął się ujmująco — znalazłem skarbiec Chalkina, więc mogłem sobie pozwolić na zatrudnienie rzemieślników.Ale nawet ci gospodarze, którzy mieszkają najbliżej, nie przyzwyczaili się do mnie jeszcze i są, jakby tu powiedzieć… onieśmieleni?— Raczej obawiają się ciebie — sprostował sucho Paulin.— To też, ale zrobiłem, co w mojej mocy, by dostarczyć im materiałów do różnych niezbędnych napraw.Warownia była strasznie zaniedbana.Jamson odchrząknął niechętnie, lecz i on wytrzeszczył oczy na widok porządku i czystości w pierwszej gościnnej sali.S’nan mruknął coś z aprobatą i nawet przesunął palcem po szerokim stole, który zdobił gustowny bukiet z gałązek zimozielonych krzewów o barwnych owocach.Służący, w nowiutkiej liberii, jeszcze ze śladami po składaniu, śpieszył przez korytarz z wyładowaną tacą w rękach.— Mój gabinet jest już całkiem wygodny — Vergerin gestem zaprosił ich do wnętrza.Paulin zauważył, że ciężkie drewniane drzwi aż lśniły od oliwy, a mosiężne tabliczki wypolerowano do połysku.Wnętrze było całkowicie odmienione: znalazły się tam stoły do pracy, porządne półki i biblioteczki.Do boazerii przyszpilono plan Warowni, niżej mapę Kontynentu Północnego i, o dziwo, Doliny Stenga.Czyżby Vergerin chciał na nowo uruchomić tamtejsze kopalnie? Na kominku płonął ogień, obok ustawiono zapraszająco trzy tapicerowane fotele, a niski stół wyraźnie służył do stawiania tacy.Na szerokim parapecie stały wypolerowane metalowe wazy, w których wabiły oko ładnie ułożone gałązki o pomarańczowych jagodach i zielonych liściach; pod rządami Vergerina pokój ten przybrał zupełnie inny wygląd.— Jest klah, doskonały rosół, naprawdę godny polecenia i wino, grzane albo w temperaturze pokojowej — zaproponował Vergerin, gestem zapraszając gości do usadowienia się w fotelach.— Masz też nowego kucharza, Vergerinie? — spytał Paulin, wskazując na parujący kociołek.Vergerin uśmiechnął się w odpowiedzi.— W takim razie spróbuję tego rosołu — odpowiedział jego gość.Jamson też poprosił o rosół, zaś S’nan zadowolił się klahem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]