[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A nawet się mamie dziwię, że mama tak tą Angliązauroczona? gniewała się Zuzanna. W tych prywatnych angielskich szkołach to sięwyszydzane dziewczynki wieszają, są pod presją, wiele nie wytrzymuje, ja takiego losu mojejcórce nie zgotuję!Zuzanna nie godziła się na pomysł wysłania córki za granicę przede wszystkim dlatego,że córka jej brata poszła tą drogą.Była przeczulona na tym punkcie, nie podobało jej się nic, corobił Artur, nie zgadzała się z żadną jego decyzją, torpedowała jego pomysły i odcinała się odjego planów.Dobrze jej radził dziesięć lat temu, po bratersku, aby wszystkie wolne środkilokowała w ziemię, żeby skupowała działki pod miastem od chłopów i w ten sposóbinwestowała.Oferował nawet, że jej kilkadziesiąt tysięcy pożyczy na początek, ale jeszcze sięobraziła, że z taką propozycją wystąpił.Powiedziała, że nie będzie spekulować ziemią, woligodnie żyć, a pieniądze trzymać w banku jak każdy porządny obywatel.Nakupili z Karolemjakichś obligacji, potem zdaje się utopili oszczędności na warszawskiej giełdzie, a na koniecwzięli kredyt we frankach szwajcarskich, co ich już ostatecznie dobiło, przestali budować dommarzeń, sprzedali go w stanie surowym zamkniętym, jak to mówią.Artur skupował ziemię jakszalony, jezdził po okolicy, wypatrywał terenów nadających się pod budowę domu, swoimisposobami przekonywał właścicieli do sprzedaży po bardzo atrakcyjnych, niskich cenach.Zuzanna twierdziła, że wiele interesów załatwiał wódką, rozpijając jeszcze bardziej małorolnychchłopów Podkarpacia.Już ona umiała dobierać słowa, kiedy przyszło skrytykować brata.Arturniezrażony komentarzami siostry robił swoje, bardzo konsekwentnie nabywał kolejne połacieziemi, na nikogo się nie oglądał.Powtarzał, że może kobiety kiedyś przestaną używać jegokosmetyków, sięgną po droższe, a ziemia to jest ziemia, nigdy nie straci na wartości.Miał rację,wszystkie, co do jednej, jego inwestycje w grunt były trafione.Nie sprzedał jeszcze ani ara ziemi,jaką nabył przed laty, ale wartość działek była już dziesięciokrotnie wyższa od ceny ich zakupu.Deweloperzy ustawiali się w kolejce do niego, żeby wybłagać choć pół hektara pod budowęosiedla.Obiecywał, że jak przyjdzie czas, wszystko im sprzeda, ale nie uściślał, kiedy ten czasmiałby nadejść.Zuzanna nie dorobiła się niczego, klepała taką samą biedę jak przed laty. Trumna nie ma kieszeni komentowała kolejne transakcje brata. Po co jednemuczłowiekowi tyle pieniędzy? Ciągle mu mało i mało, podobno SPA ma otwierać w Cisnej.Słyszała mama?Słyszałam, ale nie zdradziłam się.To był pomysł Oktawii. A może by się Karol za jakie interesy zabrał? Porozmawiaj z Arturem, może wezmie godo spółki lub coś poradzi? Delikatnie podsunęłam propozycję.Karol, działacz parafialny, pracownik na państwowej posadzie, zajęty był sprawamikościelnymi, noszeniem figurki Matki Boskiej, pielgrzymkami do Watykanu, a ostatnioukrywaniem przed światem ciąży jego niezamężnej córki jedynaczki, nie miał głowy do robieniapieniędzy.Zuzanna stanęła w obronie męża. Mamo, nie każdy mężczyzna na tym świecie musi być taki przedsiębiorczy jak Artur.Ludzie chcą żyć spokojnie, nie gonić za mamoną, nie ścigać się z kolegami ze studiów.Niestawiaj nam Artura za wzór, on nam nie jest w stanie zaimponować swoim majątkiem.I tyle było rozmowy.Dałam sobie spokój, nie ma nic gorszego od sytuacji, kiedy dobreintencje odczytane są jako wtrącanie się lub, co gorsza, podjudzanie.Nie miałam nic złego namyśli, chciałam tylko, żeby moim obojgu dzieciom lepiej się żyło.Ostatecznie Lila skończyła I LO W naszym mieście, zrobiła w Krakowie kurs pilotawycieczek, choć nie miała zamiaru z turystami po zabytkach latać.Znała płynnie język angielskioraz włoski.Po sąsiedzku w bloku mieszkała rodowita Włoszka, ożeniona z polskimnauczycielem, tęskniąca za krajem, wyobcowana, wypatrywała okazji, aby się udzielić naosiedlu, zabić czas czymkolwiek.Jej mąż, piękny słowiański blondyn, naobiecywał kokosów,kiedy ją uwodził w urokliwym miasteczku Lucca w Toskanii, a ona mu uwierzyła.PrzywiózłCristianę do Rzeszowa, na drugie piętro, trzy pokoje, łazienka osobno, toaleta osobno, dwaprzedpokoje i balkon, gasząc od progu uśmiech na śniadej, lekko już pomarszczonej twarzytrzydziestopięciolatki.Ponieważ nie mówiła po polsku, traktowano ją nieufnie, nikt nie spieszyłsię z ofertą przyjazni, choć z czasem wszystkich do siebie przekonała, przechrzczono ją naKrystynę, nauczono lepić pierogi i pić wódkę kieliszkiem.Kiedy już pozyskała zaufanieotoczenia, wymyśliła darmowe lekcje języka włoskiego dla dzieci i młodzieży.Jedyna Lila natym skorzystała, inne dzieci zniechęciły się po kilku sesjach.Ona wytrwała, pewnie ze względuna uroczą nauczycielkę, która nie dość, że nosiła piękne stroje, to jeszcze pachniała jakekskluzywna rzymska perfumeria.Nauka obcego języka przyszła jej tak łatwo jak Poli, ale niemogłam tego głośno mówić, żeby nie denerwować mojej córki.Bardzo ją drażniły wszelkieporównywania Lilianny, lub kogokolwiek, do Poli.Pola nie stanowiła dla niej wzorca, wolała wogóle nie przypominać sobie, że taka postać w naszej rodzinie była.Gardziła też jej pieniędzmi.Niesłusznie.Wypytałam szczegółowo Agniesię o ten wyjazd na drugi kraniec świata, w tym czasiegroszek mrożony całkiem się już roztopił i Jacek wstał z sofy.Nie rozmawiał z nami więcej,łyknął tylko panadol i poszedł do siebie.Agnieszka ożywiła się po jego wyjściu. Fajny ten Jacek powiedziała, zamknąwszy za nim drzwi. Nie zapowiadał się, chudybył, zapadnięta klata, teraz proszę! Niczym Olivier Janiak, tylko nos ma ładniejszy.Bawiliśmysię w chowanego po piwnicach, jak byłam mała, na rowerze mnie nauczył jezdzić, w kapslegrać.ciekawe, czy on to jeszcze pamięta? Na plantach bawiliśmy się na zjeżdżalni, zawsze mniewciągał na górę, chudy był, ale silny smarkacz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]