[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Babka w takich razach przybierała minę smutną i żałosną i wyrzu-cała mi, że przestałam ją już kochać, kiedy tęsknię znowu za mamą.Dopiero kiedy skończy-łam rok piętnasty, powiedziała mi babunia pewnego razu, że człowiek, którego nazywałamojcem, był tylko moim ojczymem, bo ożenił się z matką moją, kiedy już byłam na świecie. Ojciec twój prawdziwy  rzekła mi babunia  jest człowiekiem wielkiego urodzenia, ale wy-kroczył ciężko przeciw władzom, przeciw istniejącemu porządkowi rzeczy, musi więc ukry-wać się ciągle, boby srogiej popadł karze.Możesz sobie wyobrazić, mój ojcze, jakie wraże-nie sprawiło na mnie to oświadczenie! Pytałam, czy będę widzieć kiedy mego ojca. Może odpowiedziała mi babka  jak urośniesz w lata i rozsądek. Odtąd nie miałam już ani jednej chwili spokojnej.Myśl o moim ojcu, o jego niebezpie-czeństwach i przygodach nie odstępowała mię we dnie i w nocy, a i moja matka biedna stałami ciągle przed oczyma.Tak przeżyłam rok nowy.Wtem pewnego dnia  ciągnęła dalej owiele smutniej i żałośniej  moja babka odebrała list z poczty.Uważałam, że list ten wielkiesprawił na niej wrażenie.Całe dwa dni następne jakimiś dziwnymi niepokoiła mię uwagami.Nareszcie.Tu dziewczyna z ciężkim smutkiem pochyliła głowę na piersi, a dwie łzy zabłysły w jejślicznych oczach. Nareszcie  ozwała się na nowo  oświadczyła mi po licznych przygotowaniach i alu-zjach, że muszę przywdziać żałobę i pójść na egzekwie do kościoła, bo matka moja umarłaprzed tygodniem.Umilkła i z głębokim westchnieniem, łzy otarła z oczu.Maziarz ponuro wpatrzył się w ziemię.Dziewczyna przytłumiła boleść i prędko ciągnęła dalej: W miesiąc potem jakiś nieznajomy człowiek wszedł niespodziewanie do naszego miesz-kania.Babunia znała go z dawna i krzyknęła radośnie na jego powitanie.Mnie czegoś mimo-wolnie silniej uderzyło serce, jakbym przeczuła, że przyjście jego wiąże się z moim losem.Babunia wyszła z nieznajomym człowiekiem do drugiego pokoju, a po kwadransie przywo-łała i mię do siebie. Przygotuj się do wielkiego szczęścia, moje dziecię  ozwała się do mniez łzami w oczach  obaczysz twego ojca! Musiałam aż usiąść, aby nie upaść z radości. Kie-204 dy, gdzie?!  krzyknęłam w zachwyceniu.Babunia przysunęła się do mnie i zaczęła mi tłu-maczyć:  Ojciec twój, jak wiesz, zagrożony surowymi wyrokami władz, a oddany zawszeswym wielkim zamiarom, musi ukrywać się przed śledztwem.W tej chwili znalazł schronie-nie w opuszczonym zamku swego dawnego przyjaciela, nieboszczyka starościca Mikołaja%7łwirskiego.Przebrana za wieśniaczkę pojedziesz z Kostiem do %7łwirowa, a tam ujrzysz ojcatwego.Z bijącym sercem powzięłam tę wiadomość.Wypatrzyłam się uważnie na nieznajo-mego człowieka, a mimo jego surowej i ponurej fizjonomii dziwną jakąś uczułam, ku niemusympatię.Nigdy bo nie zapomnę, z jak głębokim uczuciem i rozrzewnieniem spoglądał na254mnie w owej chwili.Babunia znała go dawniej, bo była za młodu panną respektową upierwszej starościny %7łwirskiej, a przy niej i przy starym kozaku wychował się nieboszczykstarościc. Poczciwa kobieta. mruknął maziarz nie mogąc głębokiego ukryć rozrzewnienia.Jadwiga przytuliła się bliżej do ojca i całując jego ręce, kończyła z cicha: Niebawem też poznałam cię, mój ojcze, poznałam twoje wielkie i tajemnicze zamiary,ale nigdy nic bliższego nie dowiedziałam się o matce.Ilekroć z twym przyjazdem do dworuKost' przyjechał po mnie do Lwowa, szalałam z radości, że ciebie obaczę, i cieszyłam sięnadzieją, że posłyszę coś o mojej matce.Maziarz z uczuciem przycisnął ją do swych piersi. Dowiesz się, dowiesz o wszystkim, moje dziecię  rzekł prędko  ale nie dzisiaj. Nie dzisiaj? Najdalej za kilka dni.Wtem przycichli oboje, nagle rozległ się głośny, plusk łódki.Maziarz zniespokojony poskoczył z siedzenia.Aódka przybiła do brzegu, a z niej ciężko wyskoczył jakiś człowiek.Maziarz zbiegł szybko z altany: Kost'  wykrzyknął. Nie poszedł jeszcze! Ty tu jeszcze, Kostiu  zawołał, gdy mu starykozak niebawem stanął przed oczyma.Kost' Bulij miał jakąś minę pomieszaną i prawie niespokojną. Wróciłem, bat ku 255  rzekł  bo.bo. Cóż?  zapytał maziarz prędko. Uciekajcie, bat ku!  wybuchnął nagle stary kozak.Maziarz żachnął się gwałtownie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl