[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Woda huczała, a wiatr gwizdał w uszach.Dla Karen odgłosy te były jak muzyka.W spienionej fali dziobowej zaczęło skakać kilka delfinów.Wyskakiwały naprzód, wpadały z pluskiem do wody i znikały.Petri uśmiechnęła się do nich — to była szczególna wróżba dla okrętu.Podniosła lornetkę i popatrzyła na wodę przed „Devilfishem”.W poprzek pola widzenia rozciągały się przęsła mostu autostrady.Była w nim optyczna przerwa — tunel pomiędzy dwoma odcinkami mostu.Okręt przepłynął pod mostem i podążał dalej.Teraz Karen dostrzegała już na horyzoncie łuk mostu zamykającego zatokę Chesapeake.Tam zaczynał się Atlantyk.Komandor zażądała kawy.Po chwili rozkoszowała się mocnym napojem oraz pięknem ogromnej zatoki.* * *Głos sprzedawcy hot dogów rozbudził z zamyślenia Kelly’ego McKee, stojącego na molo rybackim koło mostu na końcu zatoki Chesapeake.Kelly opuścił lornetkę, wyciągnął z kieszeni plik zmiętych banknotów i kupił hot doga.Po niedługiej chwili powrócił do obserwacji akwenu.Widać już było dobrze pierwsze dwa okręty — smukłe, szare niszczyciele.Następnie można było dostrzec krążownik klasy Aegis.Na wysokich masztach niszczycieli obracały się anteny radarów i łopotały bandery.Przez lornetkę McKee widział też stojących na pokładach marynarzy i oficerów na skrzydłach i wewnątrz mostków.Płynący dalej krążownik był jeszcze szary i niewyraźny; posuwał się powoli kanałem żeglugowym.Dwie mile za nim pojawił się jakiś jaskrawobiały kadłub.To musi być ten pasażerski liniowiec — pomyślał McKee.Patrzył, jak pomalutku się zbliża.Kiedy urósł, Kelly stwierdził, że to największy statek pasażerski, jaki widział w życiu.Olbrzymia, kanciasta nadbudowa zajmowała całą długość kadłuba; zwężała się tylko u dziobu i rufy.McKee popatrzył wyżej.Na pokładzie spacerowym stali mężczyźni, wyróżniający się spośród pozostałych.Podczas gdy wszyscy mieli na sobie hawajskie koszule i szorty, ci ubrani byli w świeżo wykrochmalone bielutkie tropikalne mundury galowe ze złotymi naramiennikami.Admirałowie.Kelly nie był w stanie ich rozpoznać.Jakoś nie miał ochoty przyglądać im się przez lornetkę.Odwrócił się plecami do białego liniowca i poszedł do samochodu.Nie zobaczył już, jak admirałowie posyłają jednego z młodszych stopniem oficerów biegiem na mostek ani jak chwilę potem obniża się na moment powiewająca amerykańska bandera w prastarym marynarskim geście szacunku.* * *Kiedy „Princess Dragon” zbliżyła się do mostu zamykającego zatokę, Pacino wydało się, że widzi stojącego na molo rybackim McKee.Natychmiast posłał więc adiutanta na mostek, żeby polecił kapitanowi opuścić banderę do połowy masztu.Zniżyła się akurat, kiedy statek przepływał pod mostem, Kelly odwrócił się już jednak i wracał do swojego samochodu.Dowódca Operacji Morskich patrzył za nim bezradnie, zastanawiając się, czy istnieje sposób, dzięki któremu mógłby przywrócić tego człowieka do życia.Przypomniał sobie, jak sam doznał szoku i popadł w żałobę, kiedy zatonął na Oceanie Lodowatym stary „Devilfish” — pierwszy dowodzony przez niego okręt.Pacino wystąpił wtedy z marynarki, uczył na Akademii i starał się zapomnieć.Bez powodzenia.Dla człowieka, który raz zostanie dowódcą okrętu podwodnego, nie ma odwrotu.Tak jak pierwszy lot astronauty już na zawsze definiuje jego życie.Jest odtąd człowiekiem, który doświadczył lotu w kosmos.Podobnie kapitan okrętu podwodnego nie zapomni aż do śmierci okresu, kiedy był na morzu pierwszy po Bogu.W tym momencie Michael Pacino zdał sobie sprawę, że Kelly McKee powróci do służby, tak jak i on wrócił.Ale trzeba uzbroić się w cierpliwość, nie można przyspieszyć tej chwili; objawi się sama.Do tego momentu Pacino będzie musiał czekać na McKee i robić swoje.Dziś jego zadaniem było picie piwa i opalanie się na tym, do przesady, luksusowym statku w otoczeniu przyjaciół.— Podoba się panu rejs, panie admirale? — usłyszał głos Bruce’a Phillipsa.— Mało powiedziane — odparł Pacino.— Jest po prostu wspaniale — stwierdził, po czym stuknął się z Bruce’em butelką.— Ale pan, admirale, nieźle się wpakował, wypływając ze mną w ten rejs.Powinien był pan to przemyśleć wiele lat temu.— Dowódca Operacji Morskich uśmiechnął się.— Przyjmę ten cholerny cios, panie admirale — odparł Phillips.Była to tradycyjna odpowiedź dowódców okrętów podwodnych na niezasłużoną krytykę ze strony komisji przeprowadzającej inspekcję.Pacino popatrzył w morze.Mijali stojące na kotwicy statki.Na fali dziobowej skoczyły dwa delfiny.Admirałowie wygrzewali się na słońcu i ciepłym wietrze.* * *— Panie kapitanie, sensory Szczuka dwa i trzy widzą amerykański zespół — zameldował oficer systemów komputerowych porucznik Gezlew Katmonow, stojący w kabinie projekcyjnej rzeczywistości wirtualnej, sąsiadującej z kabiną Swiatosłowa.Katmonow był utalentowanym młodzieńcem.Wyglądał, jak gdyby ktoś przez pomyłkę wyciągnął go przed chwilą ze szkoły średniej.— Doskonale.Pierwszy, czy widzi pan cele? — zapytał Graczow.— W tej chwili niszczyciele zbliżają się do mostu — oznajmił Michajło.— Zestaw numer jeden jest już w pobliżu mostu, zestaw numer dwa około pięciuset metrów za pierwszym, na zachód od nas; zbliża się do niego.— Wypuścić Barrakudę jeden.— Mina numer jeden za burtą — zameldował Swiatosłow.Paweł założył okulary do rzeczywistości wirtualnej i rozparł się w fotelu dowódcy.Zobaczył kółko, a w nim wodę, jakby patrzył na iluminator.Okulary były w tej chwili nastawione na odbiór obrazu z pracującej w paśmie nadfioletu kamery miny numer jeden.Otoczenie kółka błyskawicznie znikło — to Barrakuda opuściła wyrzutnię torpedową.Uruchomił się turbinowy silnik miny na paliwo ciekłe z utleniaczem.Graczow zobaczył przesuwające się wody zatoki.W pewnej odległości widać było pierwszy z niszczycieli.Swiatosłow kierował miną.— Barrakuda numer dwa gotowa do wypuszczenia, panie kapitanie — zameldował Michajło.— Pokieruje nią Lynskij.— Wypuszczać — rozkazał Paweł.Druga Barrakuda opuściła okręt i stojący w kabinie numer dwa bosmanmat Lynskij skierował ją w stronę celu, Graczow mógł przełączać sobie widok z miny jeden na dwa i z powrotem.Stwierdził, że obie zbliżają się ku niszczycielom, ponieważ ich kadłuby stały się ogromne.W momencie, gdy Barrakuda jeden znalazła się bezpośrednio pod pierwszym okrętem, Graczow miał wrażenie, że niszczyciel płynie tuż nad „Wiepriem”.Barrakuda jeden podpłynęła w górę i uczepiła się kadłuba amerykańskiej jednostki.Najpierw za pomocą elektromagnesu, a kiedy zgasł jej silnik, z wnętrza miny wysunęły się dwie końcówki spawarki i Barrakuda przyspawała się punktowo.Dodatkowy system chemiczny wypuścił komponenty dwuskładnikowego kleju epoksydowego, nierozerwalnie łącząc ze sobą oba obiekty.Elektromagnes przestał pracować — prąd będzie potrzebny do zasilania komputera miny oraz obwodu detonatora.— Barrakuda jeden przymocowała się, panie kapitanie.— Świetnie.Proszę ustawić detonator na współrzędne alfa plus ustalone opóźnienie czasowe — polecił Graczow.— Następnie odłączyć przewód.Pozycja o współrzędnych alfa leżała około osiemdziesięciu kilometrów od amerykańskiego wybrzeża
[ Pobierz całość w formacie PDF ]