[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie może się doczekać, bywas poznać.Zdążyła się przebrać i teraz wyglądała jakoś tak młodziej w starychbryczesach i cienkim sweterku.Lily miała uczucie, jakby odkrywałanową stronę przyjaciółki, znajdującej się w swoim domu.Ponowniepomyślała o własnym domu w Tamarin.Wyobraziła sobie, że zabiera tamDianę i Maisie i pokazuje im te wszystkie miejsca, gdzie się bawiła jakodziecko.Las, w którym ona i Tommy bawili się w chowanego, strumień,gdzie kładli się na brzuchach i machali palcami w zimnej wodzie.Pomyślała o tym, jak by je przedstawiła swej matce, jak by natychmiast jąpolubiły.Wszyscy uwielbiali mamę; była taka ciepła i życzliwa.Tyle żejej matka zachowywałaby się inaczej w stosunku do Diany, ponieważ Dibyła jedną z Nich.Dlaczego to miało znaczenie?Niewielki salon znajdował się po lewej stronie domu, gdzie mieszkałarodzina, w przeciwieństwie do wschodniego skrzydła, które obecniepełniło funkcję sanatorium.Gdy tylko matka Diany je zobaczyła, wstała i wyciągnęła ramiona.- Jak cudownie! - zawołała z autentycznym zachwytem.Była starsząwersją Diany, z taką samą słodką twarzą,serdecznym uśmiechem i włosami przetykanymi siwizną.- Dzień dobry, lady Belton - przywitała się oficjalnieLily.- Naprawdę czuję, jakbym was znała, dziewczęta.Tak wiele o wassłyszałam i o tym, jak bardzo miłe jesteście dla Diany.Nie wiem, jakmam wam za to dziękować.Uśmiechała się do nich tak ciepło, że Lily wreszcie poczuła, iż sięodpręża.Być może nie będzie jednak tak zle.287 Sir Archie pomimo swej życzliwości był dżentelmenem w dawnymstylu: czarującym, owszem, ale bez wątpienia w pełni świadomym swejpozycji.Natomiast lady Belton była jak Diana: serdeczna wobecwszystkich, bez względu na pochodzenie społeczne.Lily pomyślała zrozbawieniem, że lady Irene ani trochę by jej nie polubiła.Obiad był  tylko dla rodziny", jak to prostolinijnie określiła Diana.DoLily, Maisie, Diany, lady Evangeline i sir Ar-chiego dołączyli Sybil orazjej narzeczony, rzadko odzywający się kapitan Philip Stanhope.Sybil, dwa lata młodsza od Diany i oddalona o milion lat od swejsiostry, jeśli chodzi o temperament, chciała rozmawiać jedynie o swymjutrzejszym ślubie, i martwiła się o suknię, kwiaty i o to, że z powodu tejpaskudnej starej wojny nie mogą mieć porządnego, arystokratycznegowesela.Lily pomyślała o ludziach, którzy rzeczywiście doświadczali tejpaskudnej starej wojny - ludziach takich, jak Maisie, która straciła matkę,i młodych mężczyznach z drugiej części domu, rannych na ciele i duszy zpowodu tego, co przyszło im widzieć na linii frontu.Tutaj, w idyllicznymświecie Belton-ward, wojna wydawała się bardzo odległa.Sybilpracowała w kobiecej służbie rolnej i Lily mimowolnie zastanawiała sięnad tym, jak wywiązywała się ona z opieki nad dziewiętnastoletnimi,tęskniącymi za domem dziewczętami, które postanowiły wspomóc akcjęludności cywilnej na rzecz wojny i wylądowały wiele kilometrów odrodzinnych domów, a tu musiały wstawać o piątej, by doić krowy czyjezdzić traktorem.- Pochodzisz z gospodarki.Powinnaś przyłączyć się do akcji -powiedziała Sybil ostro do Lily, tak jakby była w stanie odczytać jejmyśli.- Trochę by było szkoda mojego wykształcenia - odparła spokojnieLily.- Tak, ale zaczęłaś w Irlandii - oświadczyła Sybil, tak jakby samo toczyniło jej szkolenie bezużytecznym.288 Lily poczuła, jak wzbiera w niej znajomy gniew.Zdusiła go w sobie.- Prawdę mówiąc nie - rzekła.- W Irlandii w ogóle nie zajmowałamsię pielęgniarstwem.Pracowałam dla miejscowego lekarza.- Sibs! Lily jest lepszą pielęgniarką niż ja - wtrąciła Diana.- Skoro tak twierdzisz - mruknęła Sybil, rzucając Lily oschłespojrzenie znad swego długiego nosa.- Skąd mówiłaś, że pochodzisz, moja droga? - zapytał sir Archie.Lily poczuła, że cała sztywnieje.Umarłaby, po prostu umarłaby,gdyby się okazało, że on zna Lochravenow.Nie była w stanie znieśćrozmowy o nich, takiej, która ujawniłaby, że Lily pracowała jakopokojówka jaśnie pani w Rathnaree.- Waterford - rzekła, co było prawdą.Tamarin należało do hrabstwaWaterford.- No tak - odparł sir Archie.Po obiedzie wszyscy przeszli do niewielkiego salonu, gdzie ladyEvangeline siadła przy zgaszonym kominku, by zająć się gobelinemprzedstawiającym jednorożca w lesie, zaś Diana, Sybil, sir Archie i Philipgrali w karty.Maisie i Lily, które nie przepadały za kartami - Lilypowiedziała tak tylko dlatego, że była pewna, iż gry, które znała z domu,z całą pewnością nie były tymi, o które chodziło Sybil - usiadły na sofiepod oknem i rozmawiały, wyglądając jednocześnie na zewnątrz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl