[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze chętnie przy­chodził z pomocą.Nie opuścił przyjaciela w potrzebie.- Są­siadka Victorii Shaw bez oporów zgodziła się na rozmowę z reporterem z Nowego Jorku (przyjaciołom znanemu jako Max Darling).- Zawsze był zadowolony.Do czasu, kiedy wy­dawcy przestali kupować jego książki.Wtedy już się nie uśmiechał.Zmienił się nie do poznania.Wyglądał jak śmierć na chorągwi.Postarzał się.- rozmówczyni dyskret­nie zniżyła głos.- Miał raka.Zachorował sześć miesięcy po klęsce swojej ostatniej książki - szeptała kobieta.Max led­wo ją rozumiał.- Ludzie naprawdę nieszczęśliwi czasem chorują na raka.Mówią, że w tej chorobie zwycięstwo zale­ży przede wszystkim od woli walki.Pokój Fleur Calloway zdobiło kilka pięknych bukietów świeżychi kwiatów.Annie, stojąc w drzwiach, patrzyła na nie z przyjemnością.Widocznie wielbiciele Fleur nadal za nią przepadali, chociaż od dawna nie napisała dla nich ani jednej książki.Annie miała dużo czasu, żeby dokładnie się przyjrzeć pokojowi i tchnącemu spokojem malowidłu na ścianie.W mętnej wodzie dostrzegła ciemny pysk ledwo widocznego aligatora, popatrzyła na białego ibisa z czerwonym dziobem i łapami, na piękną czaplę z Luizjany (Audubon nazwał ją pa­nią wód), na czarnego żółwia wodnego i zwinną wydrę.Miała tak dużo czasu, że zaczęła się już zastanawiać, czy pisarka nie zmieniła zdania.Annie nie byłaby tym zdziwiona.Zaskoczyło ją to zaproszenie.Wyciągnęła właśnie rękę w stronę klamki, kiedy z sypialni wyszła Fleur, trzymając w jednej ręce mocno zniszczony zeszyt, a w drugiej oprawione w ramkę zdjęcie.Po­dała je Annie.Młoda dziewczyna uśmiechała się od ucha do ucha.Miała niewinną twarz, kasztanowe włosy i piwne, pełne radości oczy.Świętej pamięci Jaime Calloway.- To zdjęcie zrobiła na tydzień przed naszym wyjazdem do Anglii.Annie rozumiała Fleur, zmęczoną ciągłym powtarzaniem tych samych pytań bez odpowiedzi, żalów, wątpliwości.Gdy­by odrzuciła tamto zaproszenie.Gdyby inaczej potrakto­wała Neila.Gdyby zaspokoiła jego próżność.Gdyby wcze­śniej pojechała do Jaime.- Wygląda na bardzo sympatyczną dziewczynę - powie­działa Annie, zwracając zdjęcie.Co miała powiedzieć? Nic nie przyniesie ulgi cierpiącej matce.Fleur nie słuchała.Pogładziła zniszczoną okładkę zeszytu.- Dotychczas nikomu tego nie pokazywałam.Podała album Annie i odwróciła się do okna, ale młoda organizatorka konferencji zdążyła zauważyć w jej oczach nienawiść.Fleur pochyliła głowę, wyprostowała plecy i po­wiedziała dziwnym głosem:- Możesz to obejrzeć.Potem zostaw w recepcji.Annie zamrugała oczami, żeby powstrzymać łzy, i wyszła.Niewielka różnica w czasie.Derek Davis zaczął studia w 1982 roku, a stopień naukowy otrzymał w roku 1987.Studenci czę­sto kończą naukę o rok później.Niektórzy zmieniają specja­lizację, inni wybierają pięcioletni program.Max zajrzał do swoich notatek.Derek wybrał specjalizację z języka angiel­skiego.Te studia trwają tylko cztery lata.Dotychczas wszyst­ko się zgadzało.Dopiero pierwszy raz pojawiło się coś niezro­zumiałego.Max sformułował pytanie i zapisał je.Takie dro­biazgi czasem okazują się bardzo ważne.Laurel me dała się odprawić z kwitkiem.- Oczywiście, rozumiem pani powściągliwość, panno Edwards, ale niektórzy nie mają pewności, czy pani Wright jest naprawdę uczciwą agentką literacką.Nie chcielibyśmy, żeby z powodu nieprawdziwych informacji pani Wright nie dostała tytułu najlepszej agentki roku.Zaglądając do sal konferencyjnych, sprawdzając, czy zaplano­wane panele przebiegają tak, jak powinny, Annie uśmiechała się sztucznie, nieszczerze.Chciała jak najszybciej spełnić swój obowiązek i wrócić do szukania prawdy o Neilu Bledsoe i jego śmiertelnym wrogu.Najpierw jednak musiała się upew­nić, czy panele (“Orient Express i inne podróże z Agathą", “Społeczeństwo obnażone przez Christie - od lat dwudzie­stych aż po lata sześćdziesiąte naszego wieku" i “Dorothy L.Sayers i lord Peter") rozpoczęły się punktualnie.Potem bę­dzie mogła przeczytać ostatnie strony z pamiętnika Jaime.- Tu gabinet doktorów Berry'ego, Aaronsa i Wallisa, słu­cham.- Tu biuro Federalnego Towarzystwa Lekarzy Niezależ­nych i Ochrony Wód.Mówi agent Terence Hopgood z Wa­szyngtonu - przedstawił się Max.Pomyślał sobie, że kiedy telefony wyświetlające numer, z którym otrzymały połączenie, staną się bardziej popular­ne, jego praca będzie o wiele trudniejsza.Tymczasem może jeszcze udawać, że dzwoni z dowolnego miejsca w kraju.- Słucham, panie Hopgood.- Chwileczkę.No właśnie.Z naszych informacji wyni­ka, że Bryan Shaw był pacjentem doktora Wallisa.Chcieli byśmy wiedzieć, jak długo pan Shaw przebywał w szpitalu Musimy sprawdzić, czy było to zgodne z normami.Max podniósł do ust kubeczek, zauważył, że kawa się skończyła, i nacisnął dzwonek, wzywając sekretarkę.- Chwileczkę.Połączę pana z administracją szpitala.Annie szła pod wiatr, aż straciła z oczu hotel.Usiadła na wielkim zwalonym pniu i wyjęła z torebki pamiętnik Jaime.Słońce grzało mocno, ale zaczytaną Annie co chwila prze­biegały zimne dreszcze.19 września.Gdybym nie była taka głupia, Neil by mnie nie skrzywdził.Wiem, że mu nie dorównuję.Jestem taka wiel­ka.24 września.Chciałam zadzwonić do Mamy, ale on mnie na tym przyłapał.Całe ciało mnie boli.Chciałabym porozmawiać z Mamą.3 października [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl