[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od samego początku intrygowała ją tajemnica Alona, gdyż znalazł się wśród nich za pośrednictwem wielkiego czaru, o którym nigdy nie słyszała.Kim był Sokolnik, początkowo uważany przez nią za upartego rębajłę, który może wiele przeszedł, lecz miał tak wąskie horyzonty myślowe, że nie umiał lub nie chciał zmienić znanego od dzieciństwa sposobu życia? Kim był Sokolnik, który podał jej swoje imię i nadal toczył ze sobą walkę? Nie wątpiła, że usiłował pogodzić dwa krańcowo odmienne spojrzenia na świat.Nosił u pasa zaklętą broń i tej nocy posłużył się nią z wprawą człowieka wtajemniczonego przynajmniej w niższe Misteria.A mimo to lgnął do życiowej roli wojownika i żądał wyjaśnień od władcy lasu, jakby ten był najemnym żołnierzem.Tak, musiała rozwiązać wiele zagadek, a przynajmniej dwie z nich dotyczyły charakteru obu jej towarzyszy podróży, mężczyzny i chłopca.Dlaczego właśnie teraz o nich rozmyśla; czy raczej nie powinna równie uczciwie zastanowić się nad sobą? Nie wiedziała już, kim jest i kim jeszcze może się stać.Pewne było tylko to, że musi dotrzeć do Sokolego Rogu.A co dalej? Jej sny zaprowadziły ją jedynie do pokoju, w którym ukryto tajemniczą szkatułkę.Nie śmiała nawet przypuszczać, co zawierała ani co z nią później zrobi.Uważała, że leśny wielmoża miał rację, drwiąc sobie z nich.Jechali przecież na oślep, narażając się na niebezpieczeństwa po stokroć straszniejsze od pułapek zastawionych w jego władztwie.Wydawało się, że najgorsze mieli już za sobą.Gdy pan puszczy i jego poddani wycofali się w mrok, Tirthę opuściły złe przeczucia i już nie nasłuchiwała niewidzialnych przeciwników.Dlaczego tamten dał im wolną drogę? Czy po to, żeby stawili czoło znacznie cięższym próbom, a on mógł przyglądać się ich zmaganiom (jak sam wyznał) z perwersyjną przyjemnością? Z pewnością spodziewał się, że poniosą klęskę.Pomimo tej świadomości Tirtha zacięła się w uporze.I chociaż zdawała sobie sprawę, że nie może przygotować się na spotkanie z nieznanym, jechała wyprostowana, trzymając wysoko głowę.Droga kluczyła teraz wśród rzadziej rosnących drzew i zarośli stanowiących granicę niesamowitego lasu.Czekał na nich poranek i Sokoli Róg.Rozdział XIIISłoneczny blask przesłonił już niebo na wschodzie, kiedy opuścili wreszcie niebezpieczny bór.Sokolnik zatrzymał się za ostatnią zasłoną krzewów dzielącą ich od otwartej przestrzeni, która ciągnęła się aż do Sokolego Rogu.Zamek wyglądał zupełnie tak jak w wizji Tirthy, odcinał się od spustoszonych pól, z których od lat nikt nie zbierał plonów.Gdzieniegdzie przebijały się kępy zwarzonej przymrozkiem roślinności, przedwcześnie witające wiosnę.W murach nie było widać szczelin, ale most zwodzony został zniszczony.Nirel zsiadł z konia w tej samej chwili, gdy jego skrzydlaty zwiadowca pomknął w górę.Po chwili stał się czarną kropką na tle błękitu nieba.— Podróż skończona, pani.Czy to jest twój Sokoli Róg?— To jest miejsce z moich snów.— Wspomniała o nich po raz pierwszy.Skoro Sokolnik zdecydował się wytrwać przy niej do końca, może powinna być z nim całkiem szczera? Ruchem głowy wskazała widoczną w oddali posępną twierdzę.Budowniczowie zamku musieli spodziewać się, że kiedyś nadejdzie czas próby.— W jego wnętrzu kryje się to, co muszę odzyskać.Nie wiem dlaczego, ale wyznaczono mi to zadanie.Poprzez szczeliny w hełmie widziała oczy Nirela spoglądające na nią w zamyśleniu.Ale to Alon zabrał głos.— Tam coś czeka.— Zwróciwszy twarz w stronę zamku,.chłopiec zadrżał na całym ciele.Sokolnik natychmiast skupił na nim uwagę.— Czy to Gerik? — zapytał, jakby wierzył, iż Alon ma oczy równie bystre, jak jego skrzydlaty zwiadowca i że mogą one przebić nawet osmalone mury.Alon znów się wzdrygnął.Strach i przerażenie, które zapędziły go przedtem w wewnętrzną pułapkę, jeszcze raz go poraziły.— On i ten drugi, sługa Ciemności.Czekają.Poza tym mają… — Pokręcił głową i dotknął ręką czoła.— Nie widzę… — W jego głosie wyczuli strach.— Nie pytajcie mnie!— Otocz zaporą swój umysł! — rozkazała Tirtha.Mieli do czynienia z tym samym problemem, co w niesamowitym lesie.Jeżeli wykorzystają swoje wrodzone zdolności, mogą zwrócić na siebie uwagę wroga.Zwróciła się do Sokolnika:— Jeśli wewnątrz urządzono zasadzkę… — Nie musiała kończyć, teraz Nirel skinął głową.— Tak… — Omiótł spojrzeniem okolicę, szukając ewentualnej kryjówki.Później wskazał na lewo, wsiadł znów na konia i poprowadził ich skrajem lasu, tak że kryli się za drzewami.Tirtha dostrzegła wybrane przez niego schronienie.Niedaleko od miejsca, gdzie opuścili las, przez rzekę, której przedłużona kanałem odnoga miała bronić Sokolego Rogu, kiedyś przerzucono nie istniejący już most.Niewielki zrujnowany budynek stal po ich stronie fosy.Tirtha przypomniała sobie, że niegdyś w Estcarpie w takich miejscach budowano świątynie dla nieznanych i zapomnianych mocy.W ruinach nie wyczuła żadnych przejawów zła.Mury nie miały ohydnej, szarobiałej barwy napotkanych w strasznym lesie kamieni.Mimo palącej ciekawości nie odważyła się myślą badać okolicy.Sokolnik skierował zaklęty brzeszczot w stronę ewentualnej kryjówki, dzieląc uwagę między ruiny a rękojeść miecza.Widać nauczył się polegać na jego zdolności wykrywania śladów zła.Jednak gałka przy rękojeści pozostała matowa i martwa.Sprzyjało im usytuowanie zburzonej świątyni, ponieważ północne zakole rzeki znajdowało się niedaleko od ich obecnej osłony.Rzeka płynąca ze wschodu… Tirtha zamyśliła się.Gdzie biły jej źródła? Na wschodzie dostrzegała niewyraźne pasmo niebieskawych szczytów, nad którymi już wstało słońce.Za tą barierą leżało… Escore
[ Pobierz całość w formacie PDF ]