[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobra, szeroka nawierzchnia okazała się tylko złudną obietnicą.Szosa była co prawda wciąż szeroka, ale pełna nierówności i kolein.- Będzie coraz gorzej - krzyknął Edward.Pełni szczęścia podskakiwali na wybojach.Tumany kurzu unosiły się wokół nich.Wielkie ciężarówki załadowane Arabami pędziły środkiem jezdni, głuche na sygnał klaksonu.Przejeżdżali obok murowanych ogrodzeń, mijali grupy kobiet, dzieci i osłów, dla Victorii wszystko było nowe i stanowiło część czarodziejskiej przejażdżki do Babilonu u boku Edwarda.Poobijani i wytrzęsieni za wszystkie czasy, po paru godzinach jazdy dotarli do Babilonu.Zikkurat, rumowisko bez żadnego wyrazu, rozczarowało w pierwszej chwili Victorię, która spodziewała się kolumn i łuków, jak na pocztówkach z Grecji.Kiedy jednak gramolili się za przewodnikiem przez kurhany z adobe, rozczarowanie stopniowo zanikało.Victoria jednym uchem słuchała długich wyjaśnień, a idąc Drogą Procesyjną od bramy Isztar, wśród płaskorzeźb przedstawiających wyobrażenia zwierząt, przejęła się nagle całą chwałą przeszłości i zapragnęła dowiedzieć się czegoś o tym wielkim, dumnym mieście, które teraz leżało u jej stóp martwe i opuszczone.Spełniwszy obowiązki wobec starożytności, usiedli obok Lwicy Babilońskiej, by zjeść lunch, który zabrał ze sobą Edward.Przewodnik uśmiechnął się wyrozumiale, powiedział, że koniecznie muszą zwiedzić muzeum, po czym zostawił ich samych.- Naprawdę musimy iść do muzeum? - spytała Victoria w rozmarzeniu.- Rzeczy skatalogowane, poszufladkowane przestają być prawdziwe.Raz byłam w British Museum.-To było okropne, strasznie rozbolały mnie nogi.- Przeszłość jest zawsze nudna - powiedział Edward.-O wiele ważniejsza jest przyszłość.- To nie jest nudne - powiedziała Victoria, wymachując kanapką w stronę zikkuratu.- Daje poczucie, bo ja wiem, wielkości.Pamiętasz ten wiersz: “Kiedy byłeś królem Babilonu, a ja chrześcijańską niewolnicą"? Może to my, ty i ja.- Nie było żadnych królów w Babilonie w czasach, kiedy żyli chrześcijanie - rzekł Edward.- O ile pamiętam, Babilon przestał istnieć jakieś pięćset-sześćset lat przed narodzeniem Chrystusa.Archeologowie mają u nas na ten temat regularne odczyty, ale ja nigdy nie mogę zapamiętać dat starszych od greckich i rzymskich.- Chciałbyś być królem Babilonu, Edwardzie? Edward głęboko wciągnął powietrze.- Tak.Chciałbym.- Więc powiedzmy, że byłeś.A teraz masz nowe wcielenie.- Wtedy wiedziano, jak być królem! - powiedział Edward.- Dlatego potrafiono rządzić światem, kształtować go.- Myślę, że nie za bardzo chciałabym być niewolnicą -zastanawiała się Victoria.- Ani chrześcijańską, ani żadną inną.- Miał rację Milton - powiedział Edward i zacytował: -“bowiem lepiej być władcą w piekle niż sługą w niebiosach".Zawsze podziwiałem Szatana u Miltona.- Nigdy dobrze nie rozumiałam Miltona - przyznała pokornie Victoria.- Ale poszłam zobaczyć jego Comus w Sander's Wells, było cudownie, a Margot Fonteyn tańczyła jak anioł.- Gdybyś była niewolnicą, Victorio - powiedział Edward- wyzwoliłbym cię i zabrał do mojego haremu, tam - wskazał ręką na szczątki miasta.Victorii błysnęło oko.- Skoro mowa o haremie.- zaczęła.- Jak ci się układa z Catherine? - spytał szybko Edward.- Skąd wiesz, że pomyślałam o Catherine?- Pomyślałaś, nie zaprzeczysz? Posłuchaj, Viccy, naprawdę zależy mi na tym, żebyś się zaprzyjaźniła z Catherine.- Nie mów do mnie Viccy.- Dobrze, Victorio z Charing Cross.Chcę, żebyś się zaprzyjaźniła z Catherine.- Mężczyźni to głupcy.Zawsze chcą, żeby ich dziewczyny się polubiły.Edward, który do tej pory leżał z rękoma pod głową, wstał gwałtownie.- Wszystko ci się pokręciło, Victorio z Charing Cross.A twoje aluzje do haremu są po prostu głupie.- Wcale nie.Jak te wszystkie dziewczyny się na ciebie gapią, jak do ciebie wzdychają! Do szału mnie to doprowadza!- To cudownie - powiedział Edward.- Uwielbiam, jakjesteś wściekła.Ale wracając do Catherine.Chcę, żebyś się do niej zbliżyła z prostego powodu: jestem pewien, że jej osoba najpewniej zaprowadzi nas na trop.Ona coś wie.- Naprawdę tak myślisz?- Pamiętasz chyba, co słyszałem od niej o Annie Scheele.- Rzeczywiście.- A jak się miewa Karol Marks? Są jakieś reakcje?- Nikt mi nie wskazał właściwej drogi i nie wprowadził do owczarni.A Catherine powiedziała mi wczoraj, że partia mnie nie przyjmie, bo nie mam odpowiedniego politycznego przygotowania.Żebym ja musiała czytać to wstrętne nudziarstwo, naprawdę, Edwardzie, to nie na moją głowę.- A więc jesteś nieuświadomiona politycznie? - zaśmiał się Edward.- Biedna Victoria z Charing Cross.Catherine może sobie szaleć na punkcie inteligencji, siły i głębi, świadomości politycznej i Bóg wie czego jeszcze, a ja i tak najbardziej lubię pewną małą stenotypistkę z Londynu, która nie potrafi porządnie napisać trzysylabowego wyrazu.Victoria zmarszczyła brwi.Słowa Edwarda przypomniały jej dziwną rozmowę, którą odbyła z Rathbone'em.Powtórzyła ją Edwardowi.Przygnębiło go to bardziej, niż mogła się spodziewać.- To poważna sprawa, Victorio.Bardzo poważna.Opowiedz mi wszystko po kolei.Victoria starała się dokładnie przytoczyć słowa Rathbone'a.- Ale nie rozumiem, dlaczego to cię tak niepokoi.- Co? - Edward wydawał się roztargniony.- Nie rozumiesz.Ależ, kochanie, nie zdajesz chyba sobie sprawy z tego, że cię rozgryźli.Ostrzegają cię.Nie podoba mi się to, Victorio, wcale mi się nie podoba.Przerwał na chwilę, po czym podjął z powagą:- Komuniści są bezwzględni.Nie cofną się przed niczym, to część ich credo.Nie chcę, żebyś dostała w głowę, a twoje ciało wrzucono do Tygrysu, kochanie.Jakie to dziwne, myślała Victoria, siedzieć wśród ruin Babilonu i zastanawiać się, czy niezadługo człowiek dostanie w głowę, a jego ciało wrzucą do rzeki.Przymknęła oczy.“Zaraz się obudzę w Londynie.Miałam wspaniały sen o groźnym Babilonie, kompletny melodramat".Zamknęła całkiem oczy.“A może jestem w Londynie.zaraz zadzwoni budzik, pójdę do biura pana Greenholtza i nie będzie żadnego Edwarda."Na tę myśl szybko otworzyła oczy, żeby się upewnić, czy Edward rzeczywiście tutaj jest (o co to ja go miałam zapytać w Basrze, kiedy nas zawołano, a potem zapomniałam?).A jednak to nie był sen.Ostry blask słońca, zupełnie nie jak w Londynie, ruiny Babilonu niewyraźne i migocące na tle ciemnych zarysów palm.Obok, zwrócony lekko do niej plecami, siedział Edward
[ Pobierz całość w formacie PDF ]