[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zdaje mi się też,by tutejsze elfy mogły nam wiele pomóc, z czarami czy bez czarów.Myślę, że dopiero zagranicą tego kraju najboleśniej odczujemy brak Gandalfa.- Niestety, słusznie tak myślisz - rzekł Frodo.- Mam jednak nadzieję, że przedwyruszeniem zobaczymy jeszcze panią elfów.W tej samej chwili, jakby w odpowiedzi na te słowa, ujrzeli zbliżającą się Galadrielę.Smukła, biała i piękna szła pod drzewami.Nie wymówiła ani słowa, ale gestem wezwałahobbitów do siebie.Zawróciła i poprowadziła ich ku południowym stokom wzgórzaKaras Galadhon i przez wysoki zielony żywopłot do zamkniętego w jego ścianachogrodu.Nie było tu drzew, ogród leżał pod otwartym niebem.Właśnie już wzeszłagwiazda wieczorna i płonęła białym ogniem nad lasami w zachodniej stronie.Policznych stopniach schodów pani Galadriela zeszła w głęboką zieloną kotlinę, którąprzecinał szemrząc srebrny potok, spływający ze zródła na wzgórzu.W dole, napodstawie wyrzezbionej w kształt korony drzewa, stała srebrna misa, wielka, lecz płytka,obok zaś srebrny dzban.Galadriela napełniła misę po wręby wodą z potoku, odczekała chwilę, by się wodaustała, potem dopiero przemówiła.- To jest Zwierciadło Galadrieli - rzekła.- Przyprowadziłam was tutaj, byście w niespojrzeli, jeśli macie ochotę.W powietrzu była cisza, mrok zaległa kotlinę, pani elfów zdawała się hobbitom bardzowysoka i blada.- Czego w nim mamy szukać i co zobaczymy? - spytał z trwożnym szacunkiem Frodo.- Mogę rozkazać zwierciadłu, by objawiło różne rzeczy - odparła Galadriela - a niekiedypokazuję pewnym osobom to, co sobie życzą zobaczyć.Ale zwierciadło może też zwłasnej woli ukazać obrazy, o które je nikt nie prosił, a bywają one często niezwykłe ibardziej pouczające niż tamte, upragnione.Co ujrzysz, jeśli zostawimy swobodęzwierciadłu, nie wiem.Pokazuje ono czasem dzień dzisiejszy albo to, co się możedopiero pózniej zdarzyć.Lecz nawet największy mędrzec nie zawsze jest pewien, czy to,co widzi, należy do przeszłości, do terazniejszości czy do jutra.Czy chcesz spojrzeć wzwierciadło?Frodo nic nie odpowiedział.- A ty? - zwróciła się Galadriela do Sama.- Wiedz, że tu wchodzi w grę to, co twojeplemię nazywa magią, chociaż ja niezupełnie pojmuje, co rozumiecie przez to określenie:zdaje się, że tym samym słowem określacie podstępy Nieprzyjaciela.Lecz jeśli to chcesz274nazwać magią, pamiętaj, że to magia Galadrieli.Czyż nie mówiłeś, że marzysz ozobaczeniu czarów, które sprawiają elfy?- Mówiłem - przyznał Sam drżąc w rozterce między strachem a ciekawością.- Zajrzę,jeśli pozwolisz, pani.- Chętnie bym zerknął ku domowi, co się też tam dzieje - powiedział na stronie do Froda.- Wydaje mi się, że wieki upłynęły, odkąd opuściłem Shire.Ale bardzo możliwe, że niezobaczę nic prócz gwiazd albo jakiegoś obrazu, z którego nic nie zrozumiem.- Owszem, możliwe - odparła śmiejąc się przyjaznie Galadriela.- Zbliż się jednak,popatrz, a przekonasz się, co zobaczysz.Nie dotykaj wody!Sam wspiął się na cokół i nachylił nad misą.Woda była ciemna i zdawała się twarda.Odbijały się w niej gwiazdy.- Nic, tylko gwiazdy, tak jak przepowiadałem - mruknął Sam.Zaraz potem krzyknął cicho, bo gwiazdy znikły.Jakby się ciemna zasłona rozwiała,zwierciadło z czarnego stało się szare, a pózniej zupełnie jasne.Zwieciło w nim słońce,drzewa kołysały się i gięły na wietrze.Zanim Sam zdążył zgadnąć, co to znaczy, światłozmierzchło; teraz miał wrażenie, że widzi Froda z pobladłą twarzą, leżącego we śnie podogromnym, ponurym urwiskiem.Z kolei zobaczył jakby siebie samego w mrocznymtunelu, pnącego się po niezliczonych stopniach krętych schodów pod górę.Jak we śnieobrazy zmieniały się i powracały: oto znów ukazały się drzewa.Tym razem jednak nietłoczyły się tak gęsto i Sam mógł dostrzec wyrazniej, co się wśród nich dzieje; niekołysały się na wietrze, lecz padały roztrzaskując się na ziemię.- Ojej! - krzyknął oburzony.- Ted Sandyman wyrąbuje drzewa, których nie ma prawaruszać! Nie wolno ich ścinać, to przecież szpaler za młynem, ocieniający drogę NadWodą.%7łebym tak dobrał się do Teda, to jego bym rąbnął!W tym momencie nagle Sam spostrzegł, że stary młyn zniknął, a na jego miejscu budujesię duży dom z czerwonej cegły.Mnóstwo robotników kręciło się przy budowie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]