[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Płanetnikami - żeby ciągnąc na powrozach chmury deszczu i gradu, pierwsze znad MorzaCzarnego, drugie znad Lodowatego, kierowali się nie tam.gdzie Matka Boska przykazała.Niekiedy diabły zachodziły na nabożeństwa i spisywały grzeszników na wołowych skórach.Niektórych wabiły potem swoimi cyrografami.A każdego, kto nie był dostatecznie ostrożny lub czymśje rozzłościł, mogły opętać, moszcząc sobie w nim jak gdyby legowisko i używając jego powłoki dowłasnych bluźnierczych oświadczeń czy innych karygodnych postępków.Były wieki - XVII, XVIII -wyjątkowo obfitujące w zastępy opętanych.Wydzierali się na placach miejskich, urozmaicali jarmarkichorobliwą gestykulacją, tarzali się na posadzkach kościelnych, domagając się jak najszybciejegzorcyzmów.Spieszono ku nim z tą posługą.Uważano ich za istoty nieszczęśliwe i liczonowyskakujące z nich demony, ale zdarzało się i tak, że księża wołali pachołków, by prali histeryków pogrzbietach i wyrzucali na łeb ze świątyń.Słusznie.Wrzeszczeć, przewracać oczyma i rwać łachy przed gawiedzią mógł tylko naiwny „diabeł w swoieypostaci", z którym wojował ks.Bohomolec, lecz ów rzeczywisty prawdopodobnie woli inteligentniejszepomysły.Chyba niektóre znamy?KWIECIEŃ.Znak Byka: 21.IV - 21.V.1.Ireny, Grażyny2.Franciszka z Pauli pust.3.Ryszarda bpa, Ulpiana m.4.Izydora bpa, Platona op.5.Wincentego Ferreriusza w.6.Wilhelma, Celestyna7.Jana de la Sal e w.8.Dionizego, Radosława9.Mari Kleofasowej, Dymitra10.Michała, Makarego11.Filipa, Gemmy12.Zenona bpa, Juliusza13.Marcina I pap.m., Przemysława14.Justyna m., Tyburcjusza m.15.Anastazji16.Bernadety Soubirous p.17.Aniceta pap., Roberta- 48 -18.Apoloniusza, Bogusławy19.Leona IX pap., Ekspedyta m.20.Mariana w., Bereniki m.21.Anzelma bpa, Feliksa22.Sotera i Kajusa m.23.Wojciecha bpa m.24.Jerzego m., Fidelisa w.25.Marka Ew., Jarosława26.Kleta pap., Marzeny27.Zyty p., Felicji m.28.Piotra Chanela m., Ludwika w.29.Katarzyny Sieneńskiej p.30.Piusa V pap., Mariana14.Z palmą w ręku.Rygory Wielkiego Postu, tak niegdyś egzekwowane, nakazywały powagę.Nie wolno było gwizdać,grać, tańczyć j w ogóle umilać sobie żywota rozrywkami.Nie wolno było właściwie obnosić się 7.pogodnym obliczem, bo wszędzie tropiono wesołków, reprymendowano za zbytki i straszono ogniempiekielnym.Czasem już grzechem wydawało się, gdy ktoś spojrzał w lustro, wchłonął do płuc zapachgotującego się mięsa albo zasiadł do kądzieli, by zająć się przędzeniem (istniały bowiem i w tymwzględzie zakazy), a cóż dopiero, gdyby próbował się bawić, kosztować trunków lub czynić innenieprzystojności przez cztery wielkopostne dekady!Kapnicy- 49 -Jeszcze na początku ubiegłego wieku widywało się w Wielkim Poście tzw.kapników.Nakrycikapturami szczelnie zasłaniającymi im twarze z wyjątkiem oczu, w białych, czerwonych, zielonych czybłękitnych kapach, niekiedy bosi a zawsze z krzyżami, świecami i pochodniami, zawsze zdyscyplinami, którymi chłostali się aż do krwi, przechodzili dróżkami i ulicami, kierując się kukościołom, kaplicom, bożym mękom.Należało na pamiątkę pięciu ran Chrystusowych biczować się wpięciu takich miejscach albo w jednym kościele biczować pięciokrotnie w różnych pozach.Niemalmaskaradowe stroje kontrastowały z oschłym, posępnym śpiewem i zdawały się uciekać z idącychżałobników, gdy dmuchnął wiatr albo z rozcięcia kapy błysnął kawałek gołego grzbietu, ukazującbynajmniej nie symboliczne rany.Niektórzy biczowali się gwoli większej pobożności, inni odprawiali wten sposób zadaną pokutę.Pochód szedł, pojękiwał, dokonywał chłosty lub leżał krzyżem w kościele,dyrygowany przez marszałka zgromadzenia, który laską wyznaczał kolejne czynności i pilnowałtwardo ich przebiegu.Wtedy a wtedy należało zamachnąć się dyscypliną, wtedy paść na ziemię,wtedy lamentować.„Jedni mieli dyscypliny rzemienne z przypiekanymi końcami - wspomina! kapników pamiętnikarz w1845 roku - drudzy mieli druciane, a niektórzy mieli je z przyprawnymi metalowymi gwiazdeczkami nakońcu, co ciało rwało; tak się zaś mocno biczowali, że blisko nich w ławkach siedzących lubklęczących krwią pluskali, na co było przykro i obmierzle patrzyć."Pamiętnikarz wyraża się niechętnie, lecz wszystko to - i owe ostre, żywe kolory, i żal mierzonybólem fizycznym, i demonstracyjna jawność tych aktów skruchy - wywodziło się jeszcze z okrutnych,na poły histerycznych praktyk sekt biczowniczych w Średniowieczu i mimo niechęci, a nawet zakazówKościoła, sunęło jakby przez wieki, by przypominać światu o potrzebie smutku, udręki, cierpienia.Kapnicy z czasem zniknęli z wielkopostnego pejzażu.Za bardzo już stali się dziwni, przesadniezajmowali się ceremoniałem.Bywało, że co możniejsi spośród nich (a byli kapnikami nawet ZygmuntIII, Władysław IV, Jan Kazimierz) sadzili się na wystawne szaty, że do tych ściśle męskich procesjiwślizgiwały się białogłowy, siejąc niejakie zamieszanie, że wreszcie ktoś nie sprostał wymogomtrzeźwości i zachowywał się grzesznie podczas ekspiacji.Ale, postradawszy nawet kapników, WielkiPost upływał nadał w powadze, a różnorakie ograniczenia.Gorzkie Żale i surowe naukirekolekcjonistów tworzyły szczególną atmosferę tego okresu.Tylko w niektórych momentach świat wówczas jaśniał i najlegalniej, bez niczyich sprzeciwów,korzystał z uroków niefrasobliwości.Pisał Wacław Potocki:Prima aprilis albo najpierwszy dzień kwietniaDo rozmaitych żartów moda staroletnia.Post nie przeszkadzał w kultywowaniu „mody staroletniej" - jak to nazwał nasz mistrzsiedemnastowieczny - i znano ją wszędzie, aczkolwiek nie jest ona rodzimym tworem, lecz figlarnymdziecięciem przywiezionym skądś z Zachodu.Prima aprilis był zawsze okazją do konceptów.Stał sięswoistym obowiązkiem, którego kiedyś przestrzegano o wiele chętniej niż to my czynimy dzisiaj.Wymyślano podstępy, słano dziwaczne listy' i prezenty, podsuwano gościom jakieś pierogi z trocinamiczy kawę z gliny, a czasem okolicznościowym wierszykiem, mile i grzecznie, przepraszano ofiary tychdziałań za sprawione im kłopoty.„Prima aprilis, nie wierz, bo się omylisz.'* Cóż jednak znaczyły tepańskie głupstewka wobec radości, jaką niosła Niedziela Palmowa czy chwile, kiedy w postowąpowagę wdzierały się nie we wszystkim smutne widowiska pasyjne!Jak wyglądała kiedyś Niedziela Palmowa albo inaczej Kwietna? „W Kwietną Niedzielę kto bagniątkanie połknął, a dębowego Chrystusa do miasta nie doprowadził, to już dusznego zbawienia nieotrzymał!" To zdanie Reja (chociaż ironiczne) przypomina o dawnych obchodach tamtego dnia, któredziś całkiem zanikły.Tak więc połykano bagniątka, czyli bazie, wierząc, iż przyniesie to nie tylko„duszne zbawienie", ale i da pożytek ciału w postaci dobrego zdrowia (zwłaszcza zapewni zdrowiegardłu), a na pamiątkę wjazdu do Jerozolimy wprowadzano uroczyście do kościoła wózek z figurąChrystusa siedzącego na osiołku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]