[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zotzilaha, Bóg Nietoperz, który władał ogniem, z czasem przemienił się w Huitzilopochtli, Boga Słońce, któremu kapłani, odziani w czapki z nietoperzej skóry, składali w ofierze stosy wyciętych ludzkich serc.W 1519 r., w miejsce zapowiedzianego Białego Brata, w Meksyku pojawił się Cortez.Z pomocą proroctwa i zbuntowanych szczepów uwięził Montezumę.Hiszpanie odnotowali, co prawda, ataki „krwiożerczych" nietoperzy, ale imperium Azteków legło z gruzach.Bogowie umierają, ludy się zmieniają, a przyroda pozostaje.W ciągu następnych stuleci nietoperze wampiry królowały w meksykańskiej dżungli, a na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat - z niewiadomych człowiekowi przyczyn - zaczęły się systematycznie przemieszczać na północ.Była to nocna wędrówka, potwierdzona jedynie przypadkowymi i nienaukowymi doniesieniami o zabitych kozach, bydle, a nawet ludziach w górach Sonora.Teraz, w nowym otoczeniu pustyni i na mesach, wampiry polowały tak jak dawniej: mądrze i cierpliwie.Przeleciały ponad dwoma stadkami owiec i zabitym królikiem, zatrutym i wystawionym dla kojotów.Wyschnięte łożyska potoków w blasku księżyca przypominały ciemne wstążki.Na wilgotnym dnie wąwozów poruszały się salamandry tygrysie, polujące na owady i padające łupem węży.Nietoperze przepłynęły ponad piętnastometrowymi karnegiami olbrzymimi.Mleczną bielą jaśniały rozwijające się nocą kaktusy.Do pisku nietoperzy przyłączył się inny dźwięk.Tęskny i zawodzący dźwięk piosenki country dochodził z wiatrem z daleka.Tysiąc nietoperzy skręciło jak jeden mąż.Ich pisk wzmógł się, a błony potężnych skrzydeł zaczęły szybciej uderzać o powietrze.Ten inny dźwięk, wiedziały dobrze, oznaczał bliskość człowieka.A także jego uczynnię zgromadzonych zwierząt.Jezioro życia.Dwie mile stamtąd czternastoletni Isa Loloma, obolały po całodziennej pracy przy owcach, siedział w szoferce furgonetki dodge'a, popijając napój pomarańczowy i słuchając radia tranzystorowego.Furgonetka nie miała silnika.Osie kół wspierały się na cegłach.Furgonetka miała po prostu odstraszać kojoty i do tego celu nadawała się znakomicie.Noce Isy były długie i samotne.Noc płatała figle.Niekiedy rozgłośnia Nawahów znikała z eteru, a na jej miejsce pojawiały się stacje z Houston czy Kansas City.Wtedy słuchał o restauracjach i o miejscowych astronautach.Wystarczyło tylko zamknąć oczy, położyć ręce na kierownicy i zdawało się, że jedzie własnym cadillakiem obwodnicą jakiegoś miasta Angoli, ma na sobie koszulę z perłowymi guzikami, a w tylnej kieszeni uwiera go portfel wypchany dwudziestodolarowymi banknotami.Tej nocy słuchał monotonnego programu z Gallup.Każdy sklep Piggly-Wiggly - powiedział głos z eteru - z przyjemnością przyjmie kupony żywnościowe.W Tuba City odbędzie się konkurs tańca towarzyskiego.Wyniki sportowe podano dzięki sponsorowaniu przez traktory Masseya-Fergusona.Isa pił powoli.Kiedy powieki zaczęły mu opadać, wysiadł z szoferki, roztarł nogi i chwilę biegał w miejscu, żeby się rozgrzać.Nadal ziewając, sięgnął po leżącą na siedzeniu starą strzelbę swojego ojca.Owce były cicho.Postanowił zrobić jedno okrążenie, a potem pójść się przespać.Coś przeleciało obok.Nocny jastrząb, pomyślał.Jedyny kłopot z owcami pojawiał się wiosną, kiedy kojoty podkradały się po jagnięta, i w czasie strzyżenia.Podrapane zwierzęta krwawiły i zapach krwi ściągał kojoty.Ale Isa strzygł uważnie.Golił owce do różowej skóry, nie zostawiając nawet draśnięcia.Gdy przeszedł pięćdziesiąt metrów, sen odszedł go zupełnie.Owce były prawie niewidoczne, pomimo że słyszał ciągły hałas.Owce musiały tu być, nie odeszłyby przecież od trawy.Ale ten dziwny, szeleszczący dźwięk dochodził go zewsząd.Przełamał w sobie pierwszy, dziecinny odruch, żeby wziąć nogi za pas.I wtedy, w odległości zaledwie metra, dwóch, zobaczył blady zarys głowy owcy.Na pewno rodzi, powiedział sobie.Dziwne, był w stanie dojrzeć nogi, ale nie resztę ciała zwierzęcia.Obok widział głowę innej owcy, ale nic więcej.Skrzydło uderzyło długie włosy chłopca, muskając jego policzek.Coś dotknęło jego stopy.W kieszeni miał zardzewiałą latarkę o słabych bateriach.Wymierzył latarkę w najbliższą owcę.Blady, żółty promień wydobył z mroku spokojnie poruszające się nozdrza.Światło przesunęło się w tył, poza kędzierzawą głowę.Na pierwszy rzut oka wydawało się, że boki owcy przykryte są szarym kocem.Wtedy dwa nietoperze podniosły wzrok w kierunku światła i zrozumiał, że kocem było ze dwanaście nietoperzy leżących we krwi.Następna owca również przykryta była warstwą nietoperzy.Isa zatoczył latarką wokół siebie i zobaczył, że wszystkie owce były przykryte w podobny sposób i zdawały się spać, podczas gdy nietoperze pożerały je żywcem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]