[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maleństwo powinno być jego własnością.Przemierzyłby wnim całą galaktykę.Pewnego dnia rozstrzygnie tę sprawę z Joshuą.Ale nie dzisiaj.Dziś musiałudowodnić swą przydatność załodze i bratu.Dziś zaczynał życie, które zawsze naniego czekało.Sto metrów od platformy Liol uruchomił drugi silnik napędowy i zdecydowałsię na przyspieszenie 0,3 g. Lady Makbet" natychmiast zboczyła z obranego kursu.Rozkazał komputerowi wykonać korektę lotu poprzez odchylenie strumienia spalin.Iprzedobrzył.- Ki diabeł?!Siatka ochronna fotela amortyzacyjnego wpiła się w jego ciało.- Hangar kosmolotu jest pusty - powiedziała karcąco Sara.- Zmienił się rozkładmasy statku.Może byś uruchomił program kalibrowania równowagi na poziomiesiódmym?- Przepraszam.- Przejrzał gorączkowo opcje sterowania lotem, aż znalazłwłaściwy program. Lady Makbet" z małym szarpnięciem wróciła na wyznaczonykurs.- Joshua wypchnie mnie za to z komory śluzowej - mruknęła Sara.Nie od razu Lodi przyzwyczaił się do tego, że w pokoju hotelowym razem z nimsiedzi Omain.Opętany, na miłość boską! Okazało się jednak, że Omain jest spokojny,uprzejmy, czasem trochę smutny i woli trzymać się na uboczu.Lodi wreszcie zdołałsię odprężyć, choć był to bez wątpienia najdziwniejszy epizod w jego życiu.Bardziejzwariowana przygoda już nigdy mu się nie zdarzy.Początkowo podskakiwał za każdym razem, kiedy Omain zabierał głos.Ale tojuż mu przeszło i reagował na wszystko bez specjalnych emocji.Na stole leżały blokiprocesorowe; pozwalały mu zarzucać sieci w strumienie danych i łowić potrzebneinformacje.Był w tym najmocniejszy, więc Voi zostawiła go przy pracy, a sama z Mzui Eribą udała się do biura przedsiębiorstwa Opia.Chwilowo jego najpilniejszymzadaniem było monitorowanie sytuacji po zamknięciu granic państwowych.Voichciała mieć pewność, iż zdołają bez przeszkód wrócić na orbitę.Póki co, byłypodstawy do optymizmu.Po trosze nawet dopisało im szczęście - pierwszy raz, odkądwylądowali na Nyvanie.Na stacji Spirit of Freedom cumował statek kosmiczny LadyMakbet" - dokładnie taki model, jakiego potrzebowała Mzu.- Pytają o nią - rzekł Omain.- Co? - Lodi odwołał datawizyjne rysunki i zamrugał oczami, aby rozproszyćresztki obrazów.- Na orbicie są ludzie Capone - oświadczył Omain.- Wiedzą, że Mzu jest tutaj.Pytają o nią.- To znaczy, że potrafisz powiedzieć, co się dzieje na orbicie? Ale numer!Platformy satelitarne wywołują takie zakłócenia, że ja nie mam szansy się przebić.- Nie znam szczegółów, tylko szeptane pogłoski, zniekształcone przez tewszystkie dusze, które przekazywały wiadomość.Fakty dochodzą do mnie mętne ipoplątane.Lodi słuchał tego zafascynowany.Omain, kiedy już się rozgadał, miał dopowiedzenia wiele nadzwyczaj ciekawych rzeczy.%7łył kiedyś na Garissie i chętniedzielił się swymi wspomnieniami (Lodi nie miał dość śmiałości, żeby naciągać Mzu naopowieści o jej dawnym świecie).Z sentymentalnych opisów Omaina wynikało, żeludziom żyło się tam całkiem dobrze.Lodi podejrzewał, że Garissańczycy stracili coświęcej niż tylko ojczyznę.Ich kultura uległa niekorzystnym przeobrażeniom, przejęłazachodnie wzorce i zeszła na psy.Jeden z bloków procesorowych wszczął datawizyjny alarm w neuronowymnanosystemie Lodiego.- Niech to licho!- Co się dzieje?Musieli mówić głośno, prawie do siebie krzyczeli.Omain siedział w kąciepokoju, daleko od Lodiego.Tylko tak mogli ustrzec od awarii bloki procesorowe.- Ktoś połączył się z głównym procesorem hotelu.Wyszukiwarka programowaszuka trzy osoby, w dodatku dysponuje zdjęciem Mzu.- To na pewno nieopętani - powiedział Omain.- Nie umiemy współpracować znanosystemami.- Może to statki Organizacji? Ale nie.Z orbity nie połączyłyby się z tonalskąsiecią, dopóki gryzą się z sobą te platformy.Czekaj, może się czegoś dowiem.-Ogarniało go dziwne zadowolenie, gdy zaczął wydobywać programy szpiegowskie zeswoich fleksów pamięciowych.Spece od poruszania się po sieci mieli pewnie dziesięćrazy więcej doświadczenia niż to, jakie sam zdobył podczas myszkowania poobwodach telekomunikacyjnych Ayacucho, mimo to jego programy potrafiły śmigaćpo łączach, by namierzyć tych, co go szukali.Odpowiedz objawiła mu się akurat w chwili, gdy wysiadł główny procesor whotelu.- Kurde, silne zabezpieczenia.Mam ich! Może coś słyszałeś o takiej miejscowejfirmie Kilmartin i Elgant?- Nie, ale jestem tu od niedawna w tym wcieleniu.- Kapuję.- Lodi uśmiechnął się przelotnie.- Sprawdzę, co.Dziwna sprawa.Omain wstał z krzesła.Z nachmurzonym czołem wpatrywał się w podwójnedrzwi do apartamentu.- Co się dzieje?- Procesor sieciowy apartamentu nie odpowiada.Rozległ się dzwonek u drzwi.Lodi chciał coś powiedzieć, gdy nagle ktoś rąbnął w drzwi z taką siłą, że częśćpaneli wybrzuszyła się do środka.Ościeżnica pękała z głośnym trzaskiem.- Uciekaj! - Krzyknął Omain.Stanął przed drzwiami, wyciągając ku nim otwartedłonie.Na jego twarzy malował się wielki wysiłek.Przed nim powietrze gwałtowniesię wzburzyło, zerwał się wiatr.Gdy po raz drugi coś grzmotnęło w drzwi, Omain zatoczył się do tyłu.Lodiodwrócił się i uciekł do sypialni.Wbiegł w samą porę, żeby zobaczyć tłustegotrzymetrowego węża, który pełzł pionowo po oknie.Olbrzymi łeb cofnął się od szyby,oczy wbiły się w ofiarę.W rozwartej paszczy lśniły zęby grube jak ludzkie palce.Krusząc szkło, bestia zaatakowała.Ze swego dogodnego miejsca na stanowisku dowódczym Shemilt obserwowałtablicę poglądową.Jedna z dziewcząt pochyliła się nad stołem i przesunęła klocek zczerwoną chorągiewką bliżej opuszczonej asteroidy.- Cel w zasięgu ognia, sir! - Zameldowała.Shemilt skinął głową, szarpiąc się w rozterce.Wszystkie trzy statkimiędzyorbitalne znalazły się w polu rażenia platform strategiczno-obronnych NowejGeorgii.A Quinn nie wrócił, żeby zmienić rozkaz.Bardzo wyrazny rozkaz. Gdybyśmy tak nie trzęśli przed nim portkami!" - Pomyślał Shemilt.Czułtrwogę na samą myśl o kapsule zerowej, w której leżał zamknięty kapitan GurtanMauer.Quinn otworzył ją podczas dwóch czarnych mszy.Wystarczyłoby się zjednoczyć.Tylko co z tego, skoro śmierć już niczego niekończy? Wtrącenie w zaświaty fałszywego mesjasza niczego nie rozwiąże.Na stanowisku dowódczym stał czerwony aparat telefoniczny.Podniósłsłuchawkę.- Ognia!Laserowe wiązki promieniowania X trafiły dwa z trzech między-orbitalnychstatków, które leciały ku opuszczonym asteroidom, aby sprawdzić, co robią ekipygórnicze z Jesupa.Promienie przeszyły moduły mieszkalne i korpusy silnikówtermonuklearnych.Załogi zginęły w ułamku sekundy.Podzespoły elektronicznewyparowały.Rozleciały się jednostki napędowe.Poszycia dryfujących wraków jarzyłysię pomarańczowo, z rozbitych zbiorników ulatywały kłęby pary.Za trzecim statkiem rzuciły się w pogoń dwie osy bojowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]