[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydłuży mu się ten rasowypysk, gdy usłyszy, co %7łończyk znalazł w pokoju paniSchnaps na Polnej.* Przepraszam pana, mecenasie Przywara usadowił sięwygodnie za biurkiem. Przypuszczam, że pan nie nudziłsię przez ten czas.Szajewski siedział wygodnie rozparty, nogę założył nanogę, palił papierosa.Jego szlachetnie rzezbiona twarzprzybrała wyraz obojętny, niemal znudzony.Widać było, żeczas nieobecności oficera wykorzystał doskonale dlaprzybrania tej pozy. To drobnostka, panie kapitanie.Doskonale rozumiem,pan jest obecnie bardzo zajęty i jest mi niezwykle miło, żemogę panu służyć pomocą, zwłaszcza że chodzi tu o tęnieszczęsną dziewczynę. Jestem panu niezmiernie wdzięczny, panie mecenasie.Teraz wypada mi tylko podziękować panu wyciągnął rękę.Szajewski uścisnął jego dłoń z powściągliwą radością. To drobnostka, panie kapitanie.Jeżeli będzie pan mniepotrzebował, to zawsze jestem do pańskiej dyspozycji skłonił się i opanowanym krokiem skierował się kudrzwiom.Przywara patrzył za nim z kpiącym uśmiechem.Gdy mecenas był już u drzwi, kapitan zatrzymał go: Jeszcze chwileczkę, panie mecenasie.Coś mi sięprzypomniało.Mecenas zwrócił ku niemu swą uśmiechniętą, pełnąuprzejmości twarz.Skinieniem głowy dał znak, że gotów jestzaczekać, ale w jego głęboko osadzonych oczach pojawił siębłysk lęku.Przywara gładził palcami policzek. Niech mi pan wytłumaczy, panie mecenasie, jak to sięstało, że pewien ciekawy dziennikarz znalazł w mieszkaniukompozytora Brauna żółtą, zaplombowaną paczkę znadrukiem firmy Jaretz und Sohn.Szajewski pobladł, a twarz jego zdrętwiała.Chwilę patrzyłna Przywarę rozszerzającymi się oczami.Potem wzruszyłlekko ramionami, jak gdyby chciał się otrząsnąć z nagłegozakłopotania. Pan wybaczy, ale ja tego nie rozumiem. Czy pan nie podejrzewa, że Brauna oprócz nutinteresowały również narzędzia chirurgiczne?Mecenas jeszcze raz wzruszył ramionami. Pan chyba żartuje, panie kapitanie.To bardzo wybitnykompozytor.Przywara odpowiedział podobnym wzruszeniem ramion. W takim razie skąd ta paczka w jego mieszkaniu? Nie rozumiem, to bardzo dziwne. Ja też nie rozumiem.Jednak miałem nadzieję, że panmecenas potrafi mi to wytłumaczyć.Widzę, że jesteśmy obajzdziwieni.W takim razie może pan wie, skąd podobnapaczka znalazła się w mieszkaniu tej nieszczęsnej ZuliMichalczyk?Mecenas aż syknął. To już zakrawa na mistyfikację powiedział zprzejęciem.Przywara uśmiechnął się jakby do siebie. Na mistyfikację, prawda? Paczka z chirurgicznyminarzędziami u modelki z Tip-Top.Na szlachetnie sklepione czoło mecenasa wystąpiły drobnekropelki potu. Zupełnie tego nie rozumiem. W takim razie ciągnął Przywara z lodowatymspokojem może wytłumaczy mi pan, skąd się wzięłapaczka z nadrukiem firmy Jaretz und Sohn w mieszkaniupani Walentyny Schnaps?Starannie wygolone policzki mecenasa drgnęły, jakby jeraził elektryczny prąd.Chciał coś powiedzieć, ale jedyniezagryzł wargę siniejącą pod uciskiem zębów.Dłonią wykonałjakiś ruch świadczący o bezradności.Trwało to moment,jednak baczne oko Przywary uchwyciło każdą fazę tychnieskoordynowanych ruchów.Kapitan uderzył ołówkiem: Nie wie pan. Doprawdy nie wiem. wyszeptał. Mam panu podpowiedzieć?Przez twarz mecenasa przebiegł skurcz nagłego gniewu,był to jak gdyby sygnał czujności.Mecenas usiadł wygodniej,dłonią musnął siwiejące włosy, chrząknął, jakby chciałprzywołać całą uwagę przeciwko nagłemu rozprężeniu. To zbyteczne, panie kapitanie powiedział chłodno.Sprawa ta wymaga szczegółowego wyjaśnienia. Proszę, proszę, niech pan się nie krępuje. Pani Schnaps przez dłuższy czas była moją przyjaciółką.Mam wobec niej pewne zobowiązania, wobec tegopragnąłem jej w jakiś dyskretny sposób pomóc. Rozumiem przerwał mu Przywara dlatego kazał jejpan paczkę z narzędziami chirurgicznymi ukryć tak, by niktjej nie mógł znalezć.Szczególny sposób pomocy. Narzędzia chirurgiczne stanowią pewną wartość,zwłaszcza zagraniczne.Przywara z pasją cisnął ołówkiem. Dość tej zabawy.Proszę powiedzieć, co było w tejpaczce?Małe kropelki na czole mecenasa napęczniały.Kilkadrobnych strużek potu popłynęło szukając drogi wśródpięknie wykrojonych brwi.Mecenas nieopanowanymruchem otarł czoło! Narzędzia chirurgiczne odpowiedział z wysiłkiem.Przywara uderzył pięścią w stół. Pan kłamie. Ja nie zanosiłem tej paczki, skąd mogę wiedzieć. Kto ją zanosił?Mecenas wyjął chusteczkę, starannie ocierał czoło i twarz.Ręka mu drgnęła, gdy wkładał chusteczkę do kieszeni. Kto ją zanosił? powtórzył ostro Przywara. Nie wiem.Dałem w kancelarii polecenie, by zaniesionopaczkę na Polną. Komu? Gońcowi.Przywara roześmiał się. A ten goniec okazał się bardzo elegancką i przystojnąkobietą?Mecenas rozłożył ręce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]