[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej twarz wyglądała mizernie w różowym świetle.Zmusiła się do słabego uśmiechu i skinęła głową w odpowiedzi na nieme pytanie Cho.- Ich mur pozostał nieprzenikniony.Jeśli dojdzie do walki, będziemy zdani tylko na siebie.Cho opadł ciężko na znajdującą się najbliżej niego lawę.- Niech i tak będzie.Być może jednak do tego nie dojdzie.Z woli Płomienia.Zjedzmy teraz strawę.Wyprostowała się.- Statki Ojczyzny słyną z doskonałego zaopatrzenia w żywność.Uighur nie może równać się smakołykami z Mu.Tak przynajmniej powiedzieli oficerowie, którzy wrócili ze zwiadu stamtąd.- rzekła.- Gdzie jest Uighur? - zapytał Ray.Odwróciła głowę, przyglądając mu się szeroko otwartymi oczami.Cho podszedł do mapy wiszącej na ścianie kajuty.Nacisnął palcami jakieś miejsce w ramie i część mapy przesunęła się w prawo, zakrywając część Atlantydy.Ukazała się reszta państwa Mu na Pacyfiku i dalej linia brzegowa kontynentu azjatyckiego, różna jednak od tej, którą zna! Ray.Morze rozciągało się na terenie, gdzie powinny znajdować się Chiny i fragment Pustyni Gobi, a wzniesienia późniejszego Tybetu tworzyły nowe wybrzeże.Właśnie ten fragment wskazał palcem Cho.- „Uighur”.Lady Ayna wciąż wpatrywała się w Ray’a.- Jak to jest, że nie wiesz, co to Uighur?- Z tej samej przyczyny, z której dwa dni temu nie wiedziałem również, co to jest Mu.Jestem z innego czasu, pamiętasz? Nic tam nie wiemy o Uighur.- Lecz wiecie o Atlantydzie - powiedział powoli Cho.- Dlaczego Czerwony Ląd przeszedł do legendy w odległej przeszłości, podczas gdy reszta odeszła w zapomnienie? Co uczynili następcy Krainy Cienia jaki wielki płomień rozniecili, że jego żar i dym przetrwały niezliczone wieki?Oczy Lady Ayna’y stały się smutne.- Mogę tylko sądzić, że to jakaś katastrofa.Cóż naprawdę wiedzą twoi ludzie o Czerwonym Lądzie, Lordzie Ray?- Tyle tylko, że był kontynentem na oceanie, który w naszych czasach ciągnie się nieprzerwanie na wschód i zachód i poszczerbiony jest jedynie małymi wysepkami, i że zatonął pod wielkimi falami podczas trzęsienia ziemi, będącego rezultatem zła jego mieszkańców.- Zaginiony ląd… A czy próbowano w twoich czasach odnaleźć jakieś jego pozostałości?- Próbowano tak usilnie, że udowodniono naukowo, iż nigdy nie istniał.Przypuszcza się, że to wyłącznie legenda.Służący wniósł tacę i zaczęli jeść, mocno już wygłodnieli.Ray jednak spoglądał co chwilę na mapę i zastanawiał się.Dlaczego tak się stało, że pozostałości takiej cywilizacji nigdzie nie przetrwały, aby dać świadectwo prawdzie ? Świat, który widział, różnił się bardzo od tego świata z jego czasów.Pewne fragmenty pozostały jednak takie same.A przecież to niemożliwe, że wszystko - każdy fragment tej wysoko rozwiniętej cywilizacji - zniknęło całkowicie, bez śladu!- Krążownik w polu widzenia! - Han stanął w przejściu.Łyżka Ray’a wpadła do miski, rozpryskując zawartość dookoła.Cho przeskoczył kajutę jednym susem i znalazł się na zewnętrznym pokładzie.Podobnie uczynił Ray podążając za nim.- Tam - Han wskazał czarny kształt we mgle.- Na stanowiska! - krzyknął Cho.Ktoś stanął przy poręczy obok Ray’a - była to Lady Ayna.Powinna zostać na dole - pomyślał, ale przypomniał sobie, że przecież dowodziła podobnym okrętem, i wiedziała na ten temat więcej niż on.Krążownik płynął cały czas swym własnym kursem i wydawało się, że ich nie dostrzega.Mimo iż zaczął powoli wślizgiwać się w mgłę a po chwili całkowicie w niej zniknął, napięcie na Władcy Wichrów wciąż się utrzymywało.- On wróci - powiedział Cho.- Próbuje nas teraz zbić z tropu, jak polująca pantera, gdy zwęszy ślad.Widzicie - wraca!Miał rację.Ostry dziób drugiego statku ponownie przeciął kłębiącą się mgłę.Zrobił lekki łuk i zbliżył się do Władcy Wichrów.Ray zauważył, że bardzo ciężko jest mu myśleć o tym złowieszczym, mrocznym cieniu, jako o innym statku, niosącym na swym pokładzie ludzi takich jak ci, stojący teraz w milczeniu obok niego.Nikt się nie odzywał, słychać było tylko szum spienionych fal, ciętych dziobem Władcy Wichrów, który konsekwentnie trzymał się kursu.Później, jakby doskonale zdając sobie sprawę z ich położenia i bawiąc się jedynie w kotka i myszkę, krążownik zmienił kurs o parę stopni i skierował się wprost na muriański okręt.Cho spokojnie wydał rozkazy: Apu! Trzymaj kurs, cala naprzód.Nieważne jakie mamy szansę - to musi być bitwa w ruchu.Hań! Użyj miotaczy płomieni, ale dopiero gdy zbliżymy się na tyle, by mieć pewność, że ich trafimy.Nie strzelać do momentu, gdy wydam rozkaz.Oficerowie rozeszli się na stanowiska.Hek i Romaha z rozkazu Lady Ayna’y zajęli pozycje na śródokręciu.Z kajuty wyszedł adiutant z trzema tarczami z czerwonego metalu i długimi przedramiennikami z tego samego materiału.Cho wsunął jeden z nich na lewe ramię Ray’a i pokazał, w jaki sposób szybko przymocować do niego tarczę.- To obrona przeciwko miotaczom płomieni - wyjaśnił Murianin.- Jeśli zobaczysz, że któraś z tych czarnych rur, jakie moi ludzie mają przy pasach, zostanie użyta - podnieś tarczę.Nie wierzę, że na tym krążowniku wiozą wyziewacze śmierci, tego typu statki rzadko są w nie uzbrojone.Miejmy nadzieję, że ich nie mają, bo mała jest szansa obrony przed nimi.Niosąc swoją własną tarczę, Cho podszedł do steru.- Minie noc, a dzień powita nas już na Morzu Wewnętrznym - a to oznacza wolność od wszystkich ucieczek.Lady Ayna wzruszyła ramionami, jakby zrzuciła jakiś ciężar.- Wobec tego - rzekła niemal radośnie - czego tu się obawiać? Z pewnością my - prawdziwej krwi - potrafimy utrzymać sługusów Krainy Cienia z dala przez ten czas.Widzicie - nawet teraz wahają się, jakby bali się zaatakować, choć są, w odpowiedniej pozycji, żeby to zrobić.Rzeczywiście, mroczny okręt zdawał się płynąć niezdecydowanie.Mogło to jednak być złudzenie, bo mgła zniekształcała, raz zasłaniając, za chwilę znów odsłaniając statek.Ray’owi wydawało się, że krążownik obrócił się lekko dziobem, podczas gdy Władca Wichrów kontynuował kurs.Lady Ayna miała rację, pędzący wróg jakby trochę zwolnił, skręcając delikatnie.Wyprzedzili go, teraz prawie całkowicie ukryci we mgle.- Boją się, nas! Lękają się wypróbować potęgi naszej ojczyzny w otwartej bitwie - dziewczyna nie posiadała się z radości.Cho potrząsnął głową, wyraźnie niespokojny.- Nie podoba mi się to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]