[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawołali króla do sali radnej. Królu, miłuj nas, nienawidz nas, jak wola, ale żądamy, abyś wypędził Tristana.On kocha królowę, widzi tokażdy, kto chce widzieć, ale my nie ścierpimy tego dłużej!Król słyszy ich, wzdycha, chyli czoło ku ziemi, milczy. Nie, królu, nie ścierpimy już; wiemy bowiem, że ta nowina, osobliwa niegdyś, nie może cię już zaskoczyć i żegodzisz się na ich zbrodnię.Co poczniesz? Rozważ to i naradz się z sobą.Co do nas, jeżeli nie oddaliszsiostrzeńca bezpowrotnie, zamkniemy się w baroniach i ściągniemy sąsiady nasze z twego dworu, nie możemybowiem ścierpieć, aby tu zostali.Taki oto wybór ci dajemy; wybieraj tedy! Panowie, raz uwierzyłem w szpetne słowa, które mówiliście o Tristanie, i żałowałem tego.Ale wy jesteściewierni lennicy i nie chcę tracić usług swoich ludzi.Radzcie tedy, proszę was o to, jesteście mi winni radę.Wiecie dobrze, że unikam wszelkiej pychy i przemocy. Zatem, panie, wezwij tu karła Frocyna.Nie ufasz mu z przyczyny spotkania w sadzie.Wszelako, %7łali niewyczytał w gwiazdach, że królowa przyjdzie tego wieczora pod sosnę? On wie dużo rzeczy, poradz się go.Nadbiegł przeklęty karzeł; Denoalen uściskał go.Słuchajcież, jakiego podstępu nauczył króla: Panie, nakaż siostrzeńcowi, aby jutro, skoro świt, ruszył do Karduel zanieść królowi Arturowi pismo napergaminie, pięknie opieczętowane woskiem.Królu, Tristan sypia wpodle twego łoża.Wyjdz z komnaty ogodzinie pierwszego snu, a przysięgam na Boga i na prawo Rzymu, iż jeśli kocha Izoldę szaloną miłością,zechce z nią mówić przed wyjazdem; ale jeśli przyjdzie tak, iżbym ja o tym nie wiedział i abyś ty tego niewidział, wówczas zabij mnie.Co się tyczy reszty, pozwól mi prowadzić rzecz wedle mojej głowy i strzeż sięjeno wspomnieć Tristanowi o poselstwie przed godziną spoczynku. Tak odparł Marek niechże się stanie! Wówczas karzeł dopuścił się szpetnej zdrady.Zaszedł do piekarza ikupił za cztery grosze cienkiej mąki, którą ukrył za pazuchą.Ha, któż by kiedy wpadł na podobną zdradę?! Zanadejściem nocy, kiedy król powieczerzał i ludzie posnęli w dużej izbie sąsiadującej z komnatą monarszą,Tristan przyszedł, jako miał obyczaj, ułożyć króla do spoczynku. Miły siostrzeńcze, uczyń mą wolę: pojedziesz do króla Artura, aż do Karduel, i dasz mu do odpieczętowania topismo.Pozdrów go ode mnie i nie baw dłużej niż jeden dzień. Królu, zaniosę jutro. Tak, jutro, zanim dzień wstanie.Oto i Tristan w wielkim niepokoju.Od jego łoża do łoża króla było nie więcej niż długość włóczni.Chwyciło gostraszliwe pragnienie, aby pomówić z królową, i przyrzekł sobie w sercu, że o świcie, kiedy Marek będzie spał,on zbliży się do niej.Och, Boże, szalona myśl!Karzeł legał, jak miał obyczaj, w komnacie króla.Kiedy sądził, iż wszyscy śpią, wstał i rozsypał między łóżkiemTristana a królową dobrze mieloną mąkę: gdyby jedno z kochanków podążyło ku drugiemu, mąka zachowałabypostać kroków.Ale kiedy rozsypywał, Tristan, który nie spał, spostrzegł go. Co to ma znaczyć? Ten karzeł nie ma zwyczaju służyć mi dla mego dobra; ale zawiedzie się; głupi byłby, ktoby mu pozwolił wziąć odcisk nogi!O północy król wstał i wyszedł, a za nim karzeł garbaty.Ciemno było w.komnacie; ani łuczywa płonącego, anilampy.Tristan stanął prosto na łóżku.Boże, po cóż powziął tę myśl? Zciska nogi, szacuje odległość, skacze ipada na łóżko króla.Niestety poprzedniego dnia w lesie kieł wielkiego dzika skaleczył go w nogę i na jego7Biada temu karłowi,%7łe ubiegł szlachetnego męża!(Przeł.Z.Czerny)19nieszczęście rana nie była przewiązana.Od naprężenia skoku otwiera się, broczy, ale Tristan nie widzi krwi,która ucieka i czerwieni prześcieradła.Zasię z zewnątrz, w świetle księżyca, karzeł mocą swego czarnoksięstwapoznał, iż kochankowie są razem.Zadrżał z radości i rzekł do króla: Idz, a jeżeli teraz nie zdybiesz ich społem, każ mnie powiesić.Idą tedy do komnaty, król, karzeł i czterech zauszników.Ale Tristan usłyszał ich: zrywa się, skacze, dosięgałóżka.Niestety, w przelocie krew obficie spłynęła z rany na mąkę.Oto wchodzi król, baronowie i karzeł, który niesie światło.Tristan i Izolda udawali, że śpią; byli sami wkomnacie wraz z Perynisem, który spał u nóg Tristana i nie ruszał się.Ale król widzi na łóżku płótna całeszkarłatne i na ziemi białą mąkę zbroczoną świeżą krwią.Wówczas czterej baronowie, którzy nienawidzili Tristana za jego dzielność, przytrzymują go na łóżku i grożąkrólowej, i szydzą, urągają jej i przyrzekają sprawiedliwą zapłatę.Odkrywają ranę, która broczy. Tristanie rzekł król żadne zapieranie nie zda się na nic; umrzesz jutro.Tristan woła: Odpuść mi, panie; w imię Boga, który cierpiał mękę, panie, zlituj się nad nami! Panie, pomści j się! odpowiadają zausznicy. Miły wuju, jeśli cię błagam, to nie dla siebie; cóż mi znaczy umrzeć? Wierę, gdyby nie obawa pogniewaniaciebie, sprzedałbym drogo tę zniewagę tchórzom, którzy bez twojej ochrony nigdy nie ośmieliliby się dotknąćrękami mego ciała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]