[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obejrzeli je podejrzliwie i odłożyli na bok, pytając, czy jest aby pewna, że dane są dokładne.Poruszyli też kwestię “zaproszenia" wroga do abordażu na okręt.- To było zupełnie nieodpowiedzialne! — prychnął pewien komandor, który - jak wynikało z rejestru oficerów Floty - nie postawił nogi na okręcie od wielu lat i nigdy nie brał udziału w kosmicznej potyczce.- To mogło się zakończyć katastrofą - skomentował inny.Tylko jeden członek komisji, jednonogi komandor, który podczas swej pierwszej misji został wyrzucony w hibematorze za burtę, zadał jej pytania, jakie sama by postawiła w takiej sytuacji.Przewodniczący komisji dochodzeniowej, admirał z dwiema gwiazdkami, nie mówił ani słowa, ograniczając się do sporządzania notatek.Kiedy wyszła z jednej z takich sesji, mając ochotę powrzucać członków komisji do systemu przetworzeniowego, ujrzała czeka­jącą na nią Arly.- O co znów chodzi? - spytała Sass.Arly wzięła ją pod ramię.- Chyba warto się czegoś napić.Chodźmy do “Gina", zanim zacznie się wieczorny tłok.- Przeczuwam jakieś kłopoty - odparła Sassinak.rzucając na nią baczne spojrzenie.- Jeśli masz jakieś złe wiadomości, po­wiedz mi od razu.- Nie tutaj.Te gryzipiórki nie zasługują na to, by o tym usłyszeć.Chodźmy.Kapitan ruszyła za nią, marszcząc czoło.Arly nigdy nie bywała nachalna i raczej unikała portowych trawern.Knajpka “Gino" była w tym sezonie ulubionym miejscem spotkań wyższych rangą oficerów Floty.Młodsi oficerowie lubili egzotyczne tawerny, w których czuli się dojrzalsi i odważniejsi, a podkomandorzy i komandorzy na spotkanie wybierali miejsca o pospolitszym, wręcz obskurnym wyglądzie, tak jak “Gino".Było tu jednak czysto, obsługa krzątała się żwawo, a jedzenie świadczyło o tym, że mają tu kucharza z prawdziwego zdarzenia.Arly poprowadziła ją do stolika w rogu sali.Sassinak usado wiła się, ciężko wzdychając, i trąciła kciukiem guzik wzywający obsługę.Gdy Już złożyły zamówienie, spojrzała pytająco na Arly.- No więc?- Mamy komunikat z IFTL.Dla pani.Podała jej pasek wydruku.Sass od razu wiedziała, o co chodzi.Komunikat IFTL dla kapitana remontowanego okrętu? To mogło być tylko oficjalne zawiadomienie o zgonie, jedyną zaś bliską jej osobą, która mogła umrzeć, był.Powoli rozłożyła kartkę.Oficjalny język komunikatu nie pozostawiał żadnych wątpliwości.Huron nie żył, zginął na stanowisku, podczas ataku na bazę piratów.Zamrugała powiekami, by osuszyć łzy napływające do oczu, i znów spojrzała na Arly.- Wiedziałaś- Domyślałam się.Komunikat IFTL.Cóż innego mogłoby to być?- No tak.A więc on nie żyje.Co za głupiec! - Gniew i ból dławiły jej gardło.Gdyby on nie zechciał.Gdyby ona mogła.Gdyby jakiemuś przeklętemu piratowi drgnęła ręka.- Przykro mi, Sass.pani komandor.- On był.dobrym człowiekiem.To za mało, ta najgłupsza, najbardziej trywialna uwaga.Był dobrym człowiekiem, ale niepotrzebnie pozwolił się zabić.Nigdy już go nie zobaczy.Nigdy go nie dotknie.Drgnęła, przełknęła ślinę i sięgnęła po przyniesiony przez kelnera napój.- Sam tego chciał - powiedziała raczej do siebie niż do Arly.- Zmierzał ku temu na długo przedtem, zanim przybyła pani na “Zaid-Dayana" - odezwała się nieoczekiwanie oficer obrony.Sassinak popatrzyła na nią z zaskoczeniem.Arly wypiła pół szklanki napoju i ciągnęła dalej.- Wiem, że pani.że on.że byliście sobie bliscy, rozumiem to, ale pani nie znała go wcześ­niej.Służyłam z nim przez sześć lat Ma pani rację, był dobrym człowiekiem, ale był też szalony.Zawsze miał świra.- Huron?Skinęła głową.- W jego aktach nie ma nic na ten temat, bo umiał być na swój sposób ostrożny, ale nazbyt często wdawał się w awantury.Wie pani, gdy ludzie mówili coś złego o kolonistach, natychmiast reagował.Mieszał się do polityki.Kiedyś po takiej kłótni powiedział mi, że nigdy nic dostanie własnego okrętu.Zawsze mówił zbyt dużo, w nieodpowiednim miejscu, nie licząc się z koligacjami innych.- Był jednak dobrym zastępcą.Nie potrafiła pogodzić się z myślą, że Huron był aż takim awanturnikiem.- O tak.I lubił panią, co miało na niego pozytywny wpływ, chociaż wściekł się, kiedy nie chciała pani pomóc tamtej kolonii.- Tak, wiem o tym.Przypomniała sobie, jak zażarcie się kłócili, jakie miał do niej pretensje.- Uważałam, że powinna się pani o tym dowiedzieć - mówiła Arly, rysując palcem Jakieś wzory na blacie stołu.- On naprawdę panią lubił i na pewno chciałby, żeby pani o tym wiedziała.To nie przez panią zdecydował się polecieć.Aż do śmierci wszczy­nałby awantury i żaden kapitan nigdy nie byłby dla niego wystarczająco odważny.Mimo pełnej dobrych intencji Arly, Sass nie mogła otrząsnąć się z przygnębienia.Traciła kolejnych kochanków, kończyły się przelotne znajomości, które rozkwitały i więdły, pozostawiając po sobie tylko wspomnienie.Kiedy jej kochanek znikał albo ginął, zawsze czuła żal, ale nigdy tak silny, jak teraz.Nic mogła się otrząsnąć, nie mogła żyć dalej tak, jak gdyby związek z Huronem był tylko kolejnym przelotnym romansem.Sama nie wiedziała, dlaczego on aż tyle dla niej znaczył.Nic był przecież przystojniejszy, lepszy w łóżku, inteligentniejszy ani wrażliwszy niż wielu mężczyzn, z którymi spotkała się w życiu.Kiedy dotarto do niej więcej szczegółów na temat ataku, przeko­nała się, że Arly miała rację.Huron przyłączył się do grupy bojowej lądującej na planecie i z powodu naruszenia podstawowych zasad bezpieczeństwa zginął podczas ataku na kwaterę główną piratów, Sassinak podsłuchała też komendanta załogi; żołnierze, którym towarzyszył, stwierdzili, że albo musiał być szalony, albo przesadnie żądny sławy.Oficjalne raporty stwier­dzały, że Huron odznaczył się “wyjątkową odwagą", zaś po­śmiertnie oceniono jego służbę jako “wybitną" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl