[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Petiron wspominał o uczniach i czasach, gdy sam służył jako czeladnik, ale nie rozwodził się nad szczegółami.Dla Menolly siedziba Cechu stała się miejscem magicznym, gdzie ludzie śpiewali zamiast rozmawiać, albo z zapamiętaniem kopiowali nuty.Rzeczywistość okazała się banalna, szczególnie jeśli chodzi o Dunce i złośliwą Ponę.Dlaczego, jej zdaniem, harfiarze i ludzie związani z siedzibą Cechu wyrastali ponad przeciętność i byli doskonalsi niż zwykłe istoty ludzkie, tego Menolly nie mogła pojąć.Śmiała się z własnej naiwności.A jednak harfiarze, tacy jak Sebell i Robinton, a nawet oschły Domick, przewyższali innych ludzi.Silvina i Piemur ujęli ją dobrocią.I tak żyło się jej tutaj lepiej niż w najlepszych czasach nad Zatoką Półkola, mogła zatem nie przejmować się drobnymi nieprzyjemnościami.Dobrze się stało, że doszła do takiego wniosku.Ledwie bowiem przekroczyła próg domu, a już Dunca zakrzyczała ją rozmaitymi pretensjami.Wygłosiła tyradę na temat jaszczurek ognistych, stworzeń niebezpiecznych i nieobliczalnych.Wrzeszczała, jak to Menolly powinna ich pilnować, jeśli chce, żeby Dunca tolerowała je u siebie.Oświadczyła, że Menolly powinna sobie zdawać sprawę, jak mało w jej domostwie liczyło się urodzenie i że jako nowo przybyła powinna okazywać więcej pokory wobec tych, którzy górują nad nią długością stażu w siedzibie Cechu.Menolly według Dunki odznaczała się nadmierną pewnością siebie, kłótliwością, brakiem manier i złośliwością, a Dunca nie chowała jeszcze u siebie takiego straszydła.Inne dziewczęta były tak miłe i grzeczne, jak każdy wychowawca mógłby sobie życzyć.Zalana potokiem słów Menolly zrozumiała, że jakakolwiek próba obrony z góry skazana jest na niepowodzenie.Jedyne, co zdołała od czasu do czasu wtrącić to “tak" lub “nie".Za każdym razem, kiedy Menolly sądziła, że gospodyni wyczerpała temat, ta przypominała sobie kolejne wyimaginowane uchybienie dziewczyny.Menolly w końcu przyszło do głowy, żeby przywołać Piękną.Pojawienie się jaszczurki z pewnością przecięłoby oratorskie popisy Dunki, ale uniemożliwiłoby też raz na zawsze ułożenie sobie z gospodynią stosunków na bardziej przyjaznej stopie.- No, czy dobrze mnie zrozumiałaś? - zapytała Dunca niespodziewanie.- I owszem.- Pełna spokoju odpowiedź Menolly odjęła Dunce mowę.Dziewczyna pognała na górę po schodach nie zważając na ból w stopach i śmiejąc się z kolejnego wybuchu furii gospodyni.Rozdział 6Łzy, co mnie w gardle dławiąNie spłyną dziś z oczu moich.Pociechy nie znajdę w łkaniu,A noc snem nie ukoi.Niech mgła mi oczu nie mroczy,Żałoba myśli nie mąci,Choć żal serce me toczy,To niechaj mową nie rządzi.I usta moje nie zdradząJąkam rozpaczą przejęta.Tak.Łzy na później się zdadzą,Smutek trwa, gdy serce pamięta.Menolly, Pieśń dla PetironaPiękna obudziła ją o wschodzie słońca.Pozostałe jaszczurki także już nie spały.Jasne było, że poza nimi nikt w całym domu nie otrząsnął się ze snu.Zeszłego wieczoru, gdy Menolly znalazła się we względnie bezpiecznym zaciszu własnego pokoju, zamknęła drzwi na cztery spusty, otworzyła okiennice, aby wpuścić swoich skrzydlatych przyjaciół.Odzyskała spokój ducha namaszczając ich łuszczącą się skórę balsamem Mistrza Oldive'a.Po raz pierwszy, odkąd opuścili jaskinię przy Smoczych Skałach, miała okazję, aby pielęgnować i pieścić każdą z osobna.One także pragnęły jej czułości.Przekazały jej wiele obrazów, głównie z kąpieli w jeziorach powyżej Warowni.Nie bawiły się tak wspaniale, jak by chciały, gdyż nie było fal, na których mogłyby się kołysać.W umyśle Menolly pojawiły się obrazy wielkich smoków oraz Weyru różniącego się kształtem od Bendenu.Najostrzejsze widzenia pochodziły od Pięknej.Menolly spędziła ze swoimi przyjaciółmi cichy, spokojny wieczór; przyjemność, jaką jej to sprawiło, wynagrodziła dzikie pretensje Dunki.Teraz, gdy żaden szmer nie mącił ciszy poranka, Menolly postanowiła zadbać trochę o siebie.Dobrze byłoby wziąć kąpiel i sprać z tuniki plamy po owocach.W porannym słońcu ubranie szybko wyschnie na parapecie okna.Zdąży przed Opadem, który, jak pamiętała, przypadał tego dnia.Ostrożnie otworzyła drzwi i nasłuchiwała przez chwilę w korytarzu.Usłyszała tylko stłumiony odgłos chrapania, prawdopodobnie Dunki.Zaklinając jaszczurki, by były cicho, zeszła bezgłośnie po schodach do pokoju kąpielowego na pierwszym piętrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]