[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie możemy jej tak zostawić.Jeśli zwymiotuje, mogłaby się udusić.Zdarza się, że pijacy wciągają do płuc własne rzygi.Lepiej ją obudzić i poczekać, aż zwróci.Jack zrobił, co mu kazano.Następnie zaniósł Michele do łazienki i z pomocą Sandryumieścił ją w wannie.Bez ubrania Michele była wychudzona na kość, wręcz wynędzniała.Podobnie jak kobiety po ciąży, miała rozstępy na małych piersiach; skóra wyglądała na pomarszczoną.(Był to efekt schudnięcia, Michele nie miała dzieci).- Boże, ile ona schudła? - zapytała Sandra, tak jakby Jack osobiście ponosił za towinę.- Nie wiem, ile ważyła wcześniej - odparł.- Nie widziałem jej od dwudziestulat.- Cóż, piękny widok, nie ma co - skwitowała Sandra.Michele opowiedziała mu w restauracji o egzemie, która koncentrowała się nałokciach i kolanach.Bywało, że miejsca te miały kolor i strukturę koguciego grzebienia.Jackświdrował wzrokiem dryfującą w wannie Michele, tak jakby ni stąd, ni zowąd miał się staćświadkiem nawrotu tajemniczej choroby.- Na co się gapisz? - spytała Sandra.(Michele wciąż nie dawała oznak życia;Jack trzymał ją pod pachami, żeby się nie utopiła).Opowiedział jej o egzemie, lecz Sandra zapewniła, że nie ma co liczyć na efektyspecjalne.- To nie polaroid - dodała.Następnie przeniosła wzrok na jego ręce.- Fajnypierścionek - skomentowała.(Jack wciąż miał na palcu pierścionek matki Michele).Michele zaczęła odzyskiwać przytomność, nieświadoma obecności Sandry.- Zostawię was, gołąbeczki.Tylko uważaj, żeby nie zwymiotowała przez sen -ostrzegła Sandra.- Wygląda na to, że i tak lubisz się na nią pogapić.- Już to zrobiliśmy? - zapytała Michele.Jack usłyszał, że Sandra wychodzi z pokoju, wybuchając śmiechem.- Nie - odpowiedział.- Nie zrobiliśmy.- No to kiedy, Jack? A może myślisz, że znów masz trypra?- Nie miałem trypra.Tak mi się tylko zdawało - wyjaśnił.- Nawet nie pamiętasz, z kim spałeś - przypomniała mu Michele.- A przecieżsię nie upijasz.Miałeś pewnie masę kobiet, Jack.- Właściwie nie - odparł Jack.Nie czuł do niej nic prócz litości oraz zwykłej pogardy wobec osób, które nad sobą niepanują.(Jako abstynent zawsze patrzył z góry na ludzi nadużywających alkoholu, bezwzględu na okoliczności).Litość, jaką miał dla Michele, wiązała się z jej oczekiwaniami:wspólna balanga w mieście, nowojorskie mieszkanie rodziców, które pazerna suka sprzątnęłajej sprzed nosa, a nawet pierścionek zmarłej matki, niepasujący na żaden z palców.(Jack zdjąłgo z małego palca lewej ręki i położył na mydelniczce).Pomógł Michele się wytrzeć, była trochę roztrzęsiona.Poprosiła, aby na chwilę zostawił ją samą w łazience.Pokojówka pościeliła łóżko i zasunęła zasłony, ale Jack rozsunął je ponownie, abyspojrzeć na Hollywood Hills.Okna w pokoju sięgały od sufitu do podłogi: widok byłimponujący, lecz nawet on nie zdołał skutecznie odwrócić uwagi Jacka od odgłosówdobiegających z łazienki.Jack podszedł do drzwi i nasłuchiwał, czy Michele się nie dusi.Nadzwięk spuszczanej wody wrócił do ogromnego okna.Był 2003 rok.Mieszkał w Los Angeles od szesnastu lat.Na próżno usiłował sobieprzypomnieć seks z modelką spotkaną  U Jonesa (tą, według której miał mały penis).Zasuwając zasłony, pomyślał, że dość już się napatrzył na Hollywood Hills.Kiedy Michele wyszła z łazienki w hotelowym szlafroku, wydawała się onieśmielonai względnie trzezwa.Roztaczała przy tym nader intensywną woń pasty do zębów.Jackowibyło przykro, że chce iść z nim do łóżka; liczył, że tego uniknie.Ale nie mógł jej odepchnąćpo raz drugi, nie, jeśli wiedział, że ona nadal wspomina ów niefortunny pierwszy raz.Dopiero pózniej przyszło mu do głowy, że Michele podeszła do tego z identycznąrezygnacją.Ich łóżkowe wyczyny nie kryły w sobie nic szczególnego, co zatuszowałobytowarzyszące im wrażenie przymusu.(Nie chcieli ze sobą spać, ale wiedzieli, że tonieuniknione).- Cóż jest w tym miejscu takiego uniwersalnego? - zapytała po wszystkimMichele, kiedy Jack dotykał jej piersi.Leżała na plecach z rękami wyprostowanymi pobokach, jak żołnierz.Jack odgadł, że ma na myśli nazwę hotelu  Sheraton Universal tudzież UniversalCity, gdzie hotel był położony, zanim jednak zdążył odpowiedzieć, Michele dodała:- Powiem ci, co jest uniwersalne.Zawód.Tak jak samotność, choroba czyśmierć.Albo świadomość, że nigdy nie będziesz mieć dzieci.Jedno wielkie uniwersalnerozczarowanie, prawda?- Zciśle rzecz biorąc, chodzi o nazwę wytwórni - powiedział Jack.- UniversalStudios.- Twój penis wcale nie jest za mały, Jack - odrzekła Michele Maher.- Tamodelka po prostu chciała ci dokuczyć.- Może po naszym ostatnim spotkaniu zrobiła sobie operację plastyczną nosarzucił z namysłem.- Ostatecznie to modelka, może sobie skorygować oczy, podbródek.Założę się, że na pewno miała lifting.Dlatego jej nie pamiętam.- Bo ja wiem? - powiedziała Michele [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl