[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogłam znieść, że nie jestem częścią ich sekretu.Homer doskonałe o tymwiedział i byłam wściekła, że muszę go zapytać wprost, bo to gwarantowało, że zprzyjemnością wyjawi mi najmniej, jak się da.- Hej, już ci mówiłem.To tajemnica.- Nie zostaliśmy członkami automatycznie, kiedy uratowaliśmy ci tyłek?- A chcesz się przyłączyć?- Bo ja wiem.- Oparłam się na krześle i zamyśliłam.- Ja chcę - wtrącił Gavin.- Słuchajcie - powiedział Homer - to nie jest żadna Tajemnicza Siódemka ani SłynnaPiątka.Nie jesteśmy klubem, w którym obowiązują hasła i specjalne uściski dłoni.- Aha.W takim razie nie chcę się przyłączyć - powiedziałam.- A tak poważnie.? - nie dawał za wygraną.- Będę z tobą całkowicie szczera - zaczęłam powoli.- Wczorajszy dzień byłprzerażający.Kiedy próbowałam powiększyć dziurę w ścianie, myśląc, że ci goście ladachwila wyskoczą zza budynku i zaczną strzelać.Tak, na skali przerażenia to wszystkoznalazło się w samej czołówce.- Ale.- podsunął mi Homer, patrząc na mnie i wiedząc, że chcę powiedzieć cośjeszcze.- W porządku, masz rację, jest pewne ale.- Założę się, że wiem, o co chodzi - powiedział Homer.- To było cholernie emocjonujące - wyznałam powoli.- Właśnie - przytaknął Homer, opierając się na krześle.- Wiem, co masz na myśli - włączył się Lee.On też się oparł i splótł ręce na piersi.- Więc uzależniliśmy się od mocnych wrażeń? - zapytałam.- Musimy co kilka dnikłaść na szali własne życie, żeby poczuć trochę zadowolenia?Homer wzruszył ramionami.- Dlaczego tak bardzo cię to dziwi? Dopiero teraz to odkryłaś?- Tak, w zasadzie dopiero teraz.- Przypomnij sobie, jak było przed wojną - powiedział.- Jeśli potrafisz sięgnąćpamięcią aż tak daleko.Pamiętasz, jak Sam Young wskoczył na byka w zagrodzie? Albo jakJamie Anlezark i Melissa Carpenter surfowali na ciężarówkach do przewozu bydła, kiedyprzyjechali na aukcję? Albo jak graliśmy w polo na motorach? Bez kasków? Ile razyspadliśmy? Jak to możliwe, że z szesnaście razy nie skręciliśmy sobie karku? Na przykładwtedy, kiedy uderzyłaś w skałę i straciłaś przytomność.Myślałem, że już po tobie.Zadrżałam.- Nie przypominaj mi.Umówiliśmy się, że nie powiemy o tym moim rodzicom, bowiedzieliśmy, że mielibyśmy kłopoty.- Jak myślisz - ciągnął - dlaczego przed wojną ludzie uprawiali canyoning? Skakali naspadochronie? Albo na bungee?- Dobra, mądralo, wyjaśnij mi.- Bo tak naprawdę jedynym wrogiem ludzi jest śmierć.Każdy inny wróg, na przykładdzieciak, który obgaduje cię w szkole, albo gliniarz, który zatrzymuje cię na poboczu, taknaprawdę wcale nie jest twoim wrogiem, mimo że tak ci się wydaje.To po prostu, sam niewiem, uciążliwości.Ale śmierć to poważny wróg, bo wiesz, że w końcu z tobą wygra.Idlatego w pewnym sensie próbujesz go pokonać.Im większe wyzwanie, tym bardziej sięstarasz.Zawsze.W sumie naszym wrogiem nie są ci żołnierze, naszym wrogiem jest śmierć, aoni są tylko jej małymi lokalnymi przedstawicielami.- Tak - odezwał się Lee.- Te wszystkie wesołe miasteczka, te szalone przejażdżki.Ludziom się wydaje, że tam plują śmierci prosto w twarz.Jasne, to nieprawda, ale tak im sięwydaje.- Więc mówisz, że musimy to robić? %7łeby dowieść swojej nieśmiertelności?- No, to nie takie proste.Na początku byliśmy do tego zmuszeni.Ale mimo żeczuliśmy strach, mdłości i mieliśmy mętlik w głowie, pamiętam, że od pierwszego dniatowarzyszyło nam coś jeszcze: lekkie łaskotanie sam nie wiem czego.Zwiadomość, żejesteśmy zdani na własne siły i że to wielka przygoda.Coś w tym stylu.- A potem rzeczywiście zaczęliśmy igrać ze śmiercią - dodał Lee.- I z mnóstweminnych spraw.- Tak, przyznaję, że czasami rzeczywiście to czułam - powiedziałam.- Zwłaszcza wZatoce Szewca.I na lotnisku.Ale przez dziewięćdziesiąt dziewięć procent tego czasumyślałam raczej: Nienawidzę tego, wyciągnijcie mnie stąd, chcę wrócić do domu, domamusi i tatusia.Przez okno widziałam Gavina, który dał sobie spokój z tą dyskusją i wyszedł napodwórze.Był na wysokim murku i urządzał sobie spacer po linie na drugi koniec.Tak samojak ja, kiedy byłam w jego wieku.- Jasne - powiedział Lee - przeważnie wszyscy marzyliśmy, żeby to się skończyło.Alenie możesz tak po prostu wyjąć jednego wątku z wojny i powiedzieć, że to cała historia.Ludzie bez przerwy tak robią.Mówią, że nastolatki biorą narkotyki z nudów.Albo z powodupresji rówieśników.Albo dlatego, że, bo ja wiem, odbierają zakodowane wiadomości,czytając magazyn wspak czy coś w tym rodzaju.Podzielę się z wami odrobiną azjatyckiejmądrości: potrzeba wielu sznurków, żeby zrobić sieć na ryby.A jeśli jednego sznurkazabraknie, niczego nie złowisz.- Więc jednym z naszych sznurków jest umiłowanie ryzyka i chcemy się buntowaćprzeciwko śmierci? - zapytałam.- No, tak mi się wydaje - powiedział Homer.- Hmm, dawniej bym cię wyśmiała.Ale teraz.sama nie wiem.Wczoraj byłam tegowszystkiego bardziej świadoma niż kiedyś.A jednocześnie chciałam, żeby przyleciałSuperman i mnie wyręczył.- No więc chcesz dołączyć do Wyzwolenia? - zapytał Homer.- A właściwie po co nam Wyzwolenie? Dlaczego nie może tego robić wojsko alboktoś w tym rodzaju? Co właściwie myślą o tym władze?Homer wzruszył ramionami.- To proste.%7łołnierze nie mogą oficjalnie przekraczać granicy i załatwiać takichspraw.Gdyby ich złapali i przesłuchali, i gdyby wyszło na jaw, że są z armii, to byłabykatastrofa.Wszyscy by wiedzieli, że rząd się na to zgodził.A to oznaczałoby następną wojnę.Ale bardzo często potrzebny jest ktoś, kto przejdzie przez granicę, na przykład po to, żebyuratować takiego fajnego palanta, to znaczy fajnego gościa, jak Nick Greene.No więc takiegrupy jak nasza dostają sporo nieoficjalnego wsparcia.Domyślam się, że to właśnie odwojska otrzymujemy informacje o tym, co jest potrzebne, dokąd trzeba pojechać i jakodnalezć tych ludzi.- Domyślam się, skąd pochodzą te informacje - powiedziałam, mając przed oczamiJeremy ego Finleya.Wyobraziłam sobie linię rozciągającą się nad Morzem Tasmana, łączącą australijskiewojsko z generałem Finleyem w Nowej Zelandii i wracającą nad wodą do Stratton albo doWirrawee.Homer zignorował mnie i mówił dalej:- Na przykład wiedzieliśmy nawet, w którym budynku siedzi Nick.Zazwyczajwywiad Wyzwolenia spisuje się dość dobrze, chociaż czasami się myli, albo oczywiściesytuacja może się zmienić między chwilą, w której zdobywa informacje, a naszympojawieniem się na scenie.Myślę, że mnóstwo takich informacji zawdzięczamy opłacaniuludzi po tamtej stronie.Mam wrażenie, że panuje u nich spora korupcja.- Wzruszyłramionami.- W każdym razie powtarzam to, co sam słyszałem.Brałem udział tylko w dwóchakcjach.Pierwsza była łatwa.Było nas czworo, bułka z masłem.Widzicie, ich wojsko jestdość leniwe.Tamta grupa, która przetrzymywała Nicka, wypadła powyżej średniej.- Byli całkiem niezli - przyznałam, przypominając sobie, jak szybko utworzyli szyk,kiedy krzyknął na nich dowódca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]