[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okazaki, absolwent Tokijskiego Uniwersytetu Cesarskiego, był człowiekiem kulturalnym i inteligentnym.W 1924 reprezentował Japonię na olimpiadzie, zaprzyjaźnił się z Amerykanami i Brytyjczykami.Należał do orientacji prozachodniej i często przemycał, w czasie spotkań z wybraną grupą, informacje tajne, które mogły jej posłużyć jako materiał wyjściowy przy opracowywaniu raportów własnych.Wszystko, co mówił, było nie do publikacji, miało być wykorzystywane dyskretnie i tak, żeby źródła pochodzenia danych uległy zatarciu.Na przykład, kiedy Okazaki podał im szczegóły lądowania we Francji w dniu D, Jun napisał artykuł pod tytułem „Co się stanie, jeśli upadnie Francja?".Istniały, wnioskował, dwie możliwości: albo Niemcy poddadzą się natychmiast, albo poczekają, aż alianci zajmą Berlin.Jun zdawał sobie sprawę z tego, że czytelnicy będą porównywać sytuację Niemiec z własną.Czy Japonia przystąpi do rozmów pokojowych, jeśli Ameryka zajmie Okinawę, czy też zaczeka, aż wojska tej ostatniej wejdą do Tokio? Temat był tak niebezpieczny, że Jun musiał korzystać z terminów możliwie najbardziej abstrakcyjnych, po czym podsunął brudnopis Fujicie, by ten sprawdził, czy nie posuwa się za daleko.Tajne spotkania z Okazakim zwoływano zawsze tuż po oficjalnym spotkaniu szefa wydziału informacji z całą prasą.Pół tuzina członków kręgu wewnętrznego porozumiewało się ze sobą dyskretnie i spotykało przed biurem Okazakiego.Wpuszczeni do środka, przyciskali go do muru, a on odpowiadał w sposób wyważony na wszystkie pytania z milczącym założeniem, że nic z tego, co mówi, nie pozostanie zacytowane wprost.Przyjęto, że nikt z grupy nie przekaże co smakowitszych kąsków informacji własnemu szefowi, ale Jun bąkał od czasu do czasu Fujicie o tym, co właśnie usłyszał.Kolega z wewnętrznego kręgu nie był tak ostrożny jak Jun i posłał do Mainichi Shimbun artykuł, w którym stwierdził, że „decydująca bitwa o Pacyfik rozegra się z dala od wysp macierzystych.Ale gdy nieprzyjaciel wyląduje na naszych brzegach, to będzie koniec".Premier Tojo wpadł we wściekłość.Wezwał prasę i oznajmił:- Będziemy walczyć na śmierć i życie aż do zmiażdżenia wroga, nawet jeśli Tokio zostanie zamienione w spaloną ziemię.Pół godziny później Biuro Informacyjne zakazało dalszej sprzedaży Mainichi i wezwało wszystkich redaktorów naczelnych miejscowych gazet, by zakazać im publikacji podobnych artykułów na zawsze.Autora przesłuchano i wpisano na czarną listę Kempeitai za „mimowolne" przekazanie tajnych informacji wrogowi.Tadashi Toda, jako dobry przyjaciel Okazakiego, wiedział o istnieniu wewnętrznego kręgu, ale trzymał się od niego z dala, nie chcąc, by go z nim łączono.Nadal obawiał się, że może trwać dochodzenie przeciw wszystkim członkom personelu wydziału prasowego MSZ i że jego współudział w redagowaniu depeszy Roosevelta do cesarza może zostać ujawniony.Tej nocy, gdy Masao usnął, opowiedział Floss o reakcji Tojo na artykuł.- Ale ty nie miałeś z tym nic wspólnego, prawda? - powiedziałaFloss.- Oczywiście, że nie.Byłem bardzo ostrożny.- No więc czemu się martwisz? Jeśli to okażesz, zaczną podejrzewać, że maczałeś w tym palce.Jutro, kiedy wrócisz do pracy, musisz zachowywać się normalnie.- Normalnie? - Zaśmiał się.- Nie zachowuję się normalnie od wyjazdu ze Stanów Zjednoczonych.Ucałowała go serdecznie.Martwiła się głównie o dziecko, nadal chudziutkie i chorowite.Choć już półtoraroczna, Ryuko nawet nie próbowała chodzić, a jedyne słowa, jakie wypowiadała, to mama, papa i Sao, zamiast Masao.Ostatnio zaraziła się kaszlem od brata i jej ostry, suchy kaszelek doprowadzał matkę do rozpaczy.Także robienie zakupów stało się uciążliwe.Nawet te nieliczne kobiety, z którymi początkowo utrzymywała przyjazne stosunki, popatrywały na nią podejrzliwie.Gdyby jej nie pomagała matka Tadashiego i kilka dawnych przyjaciółek szkolnych, nie potrafiłaby odpowiednio zaopatrzyć rodziny.Obudził ich, jak zwykle, poranny łoskot japońskich samolotów.Floss jęknęła:- Znowu lecą.Huczą tak, jakby ktoś tłukł w przepalone garnki.To musi być jakaś taniocha.Masao obserwował je z niewielkiego ganku.Wyszedł doń Tadashi, objął chłopca ramieniem.- Psu na budę, te codzienne przeloty nad Tokio - zauważył.- Dlaczego, tatusiu?- One niby mają bronić miasta.Jak mogą to robić, jeśli nie wylecą na spotkanie bombowców? Głupota armii jest niewiarygodna.Mają nas bronić, a tylko budzą co rano.Gdy Masao poszedł do szkoły, Tadashi spostrzegł szczura pożerającego mydło w kuchennym zlewozmywaku.Floss, popadająca w przerażenie na widok myszy, chwyciła długi patyk i bezceremonialnie zaczęła go bić, aż czmychnął.Tadashi patrzył na dom stojący nieco niżej.- Tam zwykły sypiać na dachu koty - powiedział, wskazując ów dom.- Od miesięcy nie widziałem żadnego.Myślisz, że ludzie je zjedli?- Mówił nam tato, że podczas pierwszej wojny światowej zjedli swoje koty berlińczycy.Nazywali je królikami strychów i uważali za przysmak.Tadashi podszedł do Floss, która gotowała gulasz.- Jesteś taka chuda.Nie dojadasz?Zamieszała gulasz.- Gdybym się miała urodzić po raz drugi, wybrałabym tego samego męża.Tydzień później Ryuko zmarła, bez płaczu i bez skargi.Cała rodzina czuła się winna jej śmierci.Floss, ponieważ nie była w stanie karmić jej piersią.Masao, ponieważ zaraził ją kaszlem, Tadashi, ponieważ ich przywiózł do Tokio.Ale o swojej winie Tadashi przezornie milczał.Czerwiec był niebywale upalny, więc praca w pralni męczyła w dwójnasób.Dziewczęta biadały na swój los przez cały długi dzień.Pranie, prasowanie w tym parniku, stanowiły istny koszmar.Tęskniły do szkoły.Wszystko, co działo się wokół nich, było dalekie od normy.Młodzi mężczyźni znikali jeden po drugim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]