[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brand chichocze. Była bardzo spostrzegawcza.Wiedziała, że byłemzakochany w Jacey od długiego czasu.Więc wzięła mnie na bok ibardzo bezpośrednio powiedziała mi, że Jacey nie jest gotowa nachłopaka takiego jak ja.I że może nigdy nie będzie& Bo Jaceypotrzebowała kogoś, kto mógłby ją poskromić.Najpierw sięobraziłem, bo myślałem, że uważa, że nie jestem w stanie tegozrobić.Dla mnie to też tak zabrzmiało i zaczęłam sie zastanawiać,czy babcia w ogóle wiedziała coś o Brandzie. Co w takim razie miała na myśli? pytam z ciekawością. Powiedziała, że mam słabość do Jacey i że nigdy nie będęw stanie dać jej twardej miłości, która mogłaby ją naprawić.Powiedziała, że jestem typem faceta, który przyjdzie na ratunek,kiedy się go potrzebuje i że nie byłoby to dla mnie sprawiedliwe,gdybym był z Jacey, bo zawsze bym ją ratował.Powiedziała, żepotrzebuję kogoś bardziej liczącego się z innymi, kogośpozbieranego w sobie.Przełykam ciężko ślinę. Myślę, że twoja babcia była naprawdę mądra.Znała cię nawylot.Ale ja nie jestem pozbierana w sobie.Brand wzrusza ramionami. Tego nie wiem.Ale miała rację co do Jacey.Ocalałem jąsetki razy przez lata.Gdybym był z nią, pewnie byłoby tegowięcej.Więc babcia miała rację.Kelner przynosi nasze jedzenie.Gdy jem parujący makaron,zaczynam się nad tym zastanawiać.Brand naprawdę jest tym typem faceta, który przychodzidziewczynom na ratunek.A Bóg jeden wie, że moje życie jest takiepopieprzone.Gdyby był ze mną, ciągle czułby potrzebę ratowaniamnie.Gdy Maria powiedziała mi o Jacey pierwszy raz, poczułamsię taka wszechmocna i osądzająca.Ale jednak wiem, że jutromuszę spotkać się z wujkiem, który ma zamiar grozić mi iBrandowi.A ja nadal chcę być z Brandem.Więc chcę Branda, bez względu na koszt tego związku.Więc naprawdę, gdy o tym mówimy, jestem tak samosamolubna jak Jacey. Rozdział 22BRANDRozmawianie o Jacey sprawia, że czuję się niekomfortowo.Nie dlatego, że nadal ją kocham, bo tak nie jest.Nie w tensposób.Ale dlatego, że widzę, jak reaguje na to Nora.To ją rozstraja.A to ostatnia rzecz, jakiej chcę.Jest podenerwowana od czasukolacji u jej rodziców.Nie chcę jeszcze bardziej jej irytować. Jacey jest teraz szczęśliwą żoną przypominam jej,kończąc lasagne. I już jej nie chcę. Wiem odpowiada Nora. I przykro mi.To nawet niemoja sprawa.To twoje osobiste decyzje, z kim chcesz być, a z kimnie.Odkładam widelec i patrzę badawczo na Norę. Od kiedy?Przez cały czas, który spędziliśmy w chatce, zachowywałasię wprost przeciwnie.Wzrusza ramionami. Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie mam prawa dyktowaćci czegokolwiek.To wszystko.Mrużę oczy.To nowość.Dziwne. Czy to nie ty mówiłaś, że kula została wystrzelona i nie majuż powrotu?Coś delikatnego przebiega w oczach Nory, ale zakrywa to. Tak, mówiłam.Ale czasami jestem samolubna.W każdymrazie, co chciałbyś robić dziś po południu?Niezdarnie zmienia temat i teraz to ja jestempodenerwowany.Co, do cholery?Wzruszam ramionami, próbując sprawiać wrażenie, że o tonie dbam. Nie wiem.Chcesz popływać?Próbuję rozweselić nastrój, ale Nora przewraca oczami. Nie przesadzajmy.Unoszę brew. Dlaczego? Na początku sama kąpałaś się nago.Możepowinniśmy razem.Zapewniam cię, że to będzie całkowicie innedoświadczenie.Twarz Nory rozjaśnia się i znowu jest szczęśliwa. Jasne zgadza się. Jestem pewna, że to będzie cośzupełnie innego.Płacę rachunek i wracamy do domku.Nora patrzy na mnie, gdy wchodzimy do środka. Jest środek dnia. No i?Uśmiecha się szeroko. Nic.Po prostu taka uwaga. Zsuwa szorty, a potemkoszulkę.Następnie zrzuca biustonosz i majtki na kanapę.Zatrzymuję się bez ruchu i wpatruje we mnie. Widzę, że się jeszcze nie rozebrałeś.Boisz się?Zciągam koszulę. Nie.Dekoncentrujesz mnie.Rzucam spodenki i bieliznę pod jej stopy. Zróbmy to.Chwytam ją za rękę i wyciągam z domku.Staram się nie daćsię rozpraszać jej sutkom.W każdym razie nie teraz.Gdy dochodzimy do brzegu, Nora rozciąga się, unosząc ręcew górę i wyginając się w moim kierunku.Udaję, że nie widzę, chociaż mój kutas oczywiście tozauważa i jest w gotowości.Bez zbędnego wstępu porywam ją, wskakuję do wody iwrzucam Norę bezceremonialnie.Wynurza się spod powierzchni, dławiąc się i piszcząc. Nie to miałam na myśli, gdy chciałam się kąpać z tobąnago krzyczy, goniąc mnie w wodzie.Odpływam szybko, dalekood niej.Jak kot i mysz.Jest na tyle szybka, że łapie mnie, gdy trochę zwalniam.Rzuca się na mnie z wody, mocno łapiąc mnie za ramiona, ipodtapia dla zabawy.Wypływam dynamicznie na powierzchnię i całuję ją mocno.Najpierw jest zaskoczona, a potem przywiera do mnie,zanurzając język w moich ustach.Owija mnie w pasie nogami.Czują ją.Jej środek wciśnięty w mój brzuch.Natychmiast twardnieję.Trzymając Norę owiniętą wokół siebie, podpływam kilkametrów w stronę lądu, tam gdzie moje stopy mogą dotknąć ziemi.I wtedy nic mnie nie powstrzymuje.Przesuwam językiem po jej szyi w miejscu, gdzie się wygina.Szczypię jej ucho, a gdy Nora odgina się do tyłu, ssę jej sutki,wciągając je do buzi i bawiąc się nimi, dopóki nie stają się ostrymipunktami.Chwyta mnie za szyję i wbija paznokcie w moją skórę, azimna woda w jeziorze chłodzi nasze ciała.Chociaż oboje rozgrzewamy siebie.Nora sięga w dół i pieści mnie pod wodą.Bawi się mojątwardością, zamieniając ją w stal.Mógłbym przeciąć nią szkło iNora o tym wie.Uśmiecha się, zanurzając głowę i liżąc moje sutki.Odwzajemnia się.Ale ja jestem szybszy i wsuwam palce między jej nogi,prosto w nią.Pomimo wody, Nora ocieka swoją wilgocią.Dla mnie. Może pójdziemy do środka mruczę przy jej szyi.Przytakuje. Tak.Pływanie na golasa jest przereklamowane.Jest zarumieniona, prawie ma zadyszkę, co sprawia, że czujęsię usatysfakcjonowany.Zrobiłem to.Podnoszę ją i zanoszę do domu. Mogę sama chodzić, wiesz przecież mówi do mnie ześmiechem w niebieskich oczach. Ale jesteś za wolna odpowiadam. Mam misję dowykonania.Zmieje się, a ja niosę ją w kierunku domu.Nagle staję osłupiały.Bo widzę, jak Jacey siedzi na ganku, czekając na nas.Wygląda na zmęczoną, ale mimo wszystko nadal tam jest.Prawdziwa.Patrzy, jak idziemy z Norą takimi, jak nas matkanatura stworzyła.Nora wciąga powietrze. Czy to& ? Tak, to jest Jacey
[ Pobierz całość w formacie PDF ]