[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Skąd się wzięliście? - zapytał.- Wyszliście ze ściany? Simon znał korytarz, w którym zgromadziły się siły Estcar­pu, o tym miejscu właśnie myślał.Ale dlaczego winda właśnie tu się zatrzymała, jakby w odpowiedzi na jego życzenia? Jego życzenie!- Znaleźliśmy wiele rzeczy, lecz niewiele z nich ma jaki­kolwiek sens.Ale dotąd nie znaleźliśmy żadnego Kolderczyka.A wy?- Jednego i już nie żyje, ale może nie żyją wszyscy! - Simon pomyślał o statkach w przystani i o tym, co może kryć się w ich wnętrzach.- Nie przypuszczam, żebyśmy teraz musieli się obawiać spotkania z nimi.W ciągu następnych godzin okazało się, że Simon był prawdziwym prorokiem.Poza oficerem w metalowym kasku w całym Sipparze nie można było znaleźć innego członka tej nieznanej rasy.A z niewolników Kolderu nikt nie żył.Znaleziono ich całe kompanie, a także dwójki czy trójki strażników w korytarzach i pomieszczeniach cytadeli.Wszys­cy leżeli tam, gdzie upadli, tak jakby nagle przestała istnieć siła, która sprawiała, że działali na pozór jak ludzie i zapadli się w nicość, która powinna być ich udziałem znacznie wcześniej, wkroczyli w krainę pokoju, której dotychczas odmawiali im ich panowie.Gwardziści znaleźli innych więźniów w pomieszczeniu obok laboratorium, wśród nich także niektórych towarzyszy niedoli Simona.Z trudem budzili się z narkotycznego snu, nie pamiętając niczego od chwili zagazowania, ale dziękując swoim bogom, że przywieziono ich na Gorm za późno, by poszli w ślady tych wszystkich, których Kolder pochłonął.Koris i Simon zaprowadzili sulkarskich marynarzy do podziemnego portu i tam w małej łódce opłynęli grotę.Odkryli tylko skalne ściany.Wejście do basenu musiało się znajdować pod wodą i przypuszczali, że musi być zamknięte, skoro uszkodzone statki dryfują w obrębie jaskini.- Jeżeli kontrolował to ten, który nosił kask - domyślił się Koris - to jego śmierć musiała też zamknąć wjazd.A ponieważ już wcześniej za pośrednictwem Mocy stoczyłeś z nim pojedynek, niewykluczone, że wydawał potem sprzeczne rozkazy, które doprowadziły do kompletnego zamieszania.- Być może - zgodził się Simon myśląc o czymś innym.Zastanawiał się, czego się dowiedział od tamtego Kolderczyka w ostatnich minutach jego życia.Jeżeli reszta sił KolderuZostała zamknięta na tych statkach, to istotnie Estcarp ma się z czego cieszyć.Zarzucili linę na jeden ze statków i przyciągnęli go do nabrzeża.Ale nie mogli sobie poradzić z zamknięciem po­krywy luku, więc Koris i Simon powrócili do twierdzy pozostawiając Sulkarczykom ten problem do rozwiązania.- To kolejna ich magiczna sztuczka.- Koris zasunął za sobą drzwi windy.- Ale najwyraźniej nie kontrolowana przez tego w kasku, skoro jeszcze działa.- Możesz kontrolować ją równie dobrze jak on - kom­pletnie wyczerpany Simon oparł się o ścianę kabiny.Ich zwycięstwo nie było decydujące, a Tregarth przeczuwał, że czeka go niełatwe zadanie, ale czy mieszkańcy Estcarpu uwierzą w to, co ma im do powiedzenia? - Pomyśl o korytarzu którym się spotkaliśmy, przypomnij go sobie dokładnie.- I co? - Koris zdjął hełm, oparł się plecami o przeciw­ległą ścianę i zamknął oczy koncentrując się.Drzwi się otworzyły.Mieli przed sobą korytarz, na którym znajdowało się laboratorium i Koris zaśmiał się jak chłopiec podniecony nową zabawką.- Takimi czarami również ja mogę się posługiwać.Ja, Koris zwany Pokracznym.Mogłoby się wydawać, że wśród Kolderczyków Moc należy nie tylko do kobiet.Simon raz jeszcze zamknął drzwi, przywołał w pamięci obraz pokoju z mapą na wyższej kondygnacji.Odpowiedział swemu towarzyszowi dopiero, kiedy znaleźli się na górze.- Może tego właśnie powinniśmy się teraz obawiać z ich strony, kapitanie.Mają swoją formę Mocy i widziałeś, jak się nią posługują.Gorm może stanowić teraz skarbiec ich wiedzy.Koris rzucił swój hełm na stół pod mapą i oparłszy się na toporze spojrzał na Simona.- Jest to skarbiec, przed którego łupieniem przestrzegasz? - Szybko zrozumiał intencje Simona.- Nie wiem.- Tregarth ciężko opadł na jedno z krzeseł, oparł głowę na dłoniach i wpatrywał się w powierzchnię stołu obok własnych łokci.- Nie jestem uczonym, nie władam tym rodzajem magii.Dla Sulkarczyków te statki będą pokusą, dla Estcarpu to, co jest tutaj.- Pokusą? - Ktoś powtórzył jego słowa i obaj mężczyźni rozejrzeli się.Simon wstał z krzesła zobaczywszy, kto usiadł w pobliżu.Briant w pozie adiutanta stał koło czarownicy.Miała na sobie hełm i kolczugę, ale Simon wiedział, że choć potrafi się zamaskować zmianą postaci, on i tak ją rozpozna.Pokusa! - powtórzyła raz jeszcze.- Dobrze dobierasz słowa, Simonie.Tak, dla Estcarpu będzie to pokusa i dlatego właśnie tu jestem.Ten nóż ma dwa ostrza i możemy się sami pokaleczyć, jeżeli nie będziemy ostrożni.Jeżeli zniszczymy wszystko, co znaleźliśmy, i zignorujemy tę dziwną wiedzę, możemy zapewnić sobie bezpieczeństwo, ale możemy także nierozważnie utorować drogę do następnego ataku Kolderu, bo nie można przygotować obrony, nie mając jasnego rozeznania, jaką bronią należy się posłużyć.- Nie będziecie musieli zbytnio się obawiać Kolderczyków.Simon mówił wolno, z trudem.- Na początku byli bardzo nieliczni.Jeżeli któryś stąd uciekł, można pójść za nim aż do źrodła i tam zamknąć im drogę.- Zamknąć? - Koris potraktował to jako pytanie.- W ostatniej walce ich wódz wyjawił swój sekret.- Że nie pochodzą z tego świata?Simon gwałtownie obrócił głowę.Czy wyczytała to w jego myślach, czy też nie uznała za stosowne podzielić się tą informacją wcześniej?- Wiedziałaś, pani?- Nie czytam w myślach, Simonie.Ale wiemy to od niedawna.Tak, oni przybyli do nas, tak jak ty, ale myślę, że z innych powodów.- Byli uciekinierami, uciekali przed katastrofą, którą sami spowodowali, zostawili za sobą płonący świat.Nie przypusz­czam, by odważyli się zostawić za sobą otwarte drzwi, ale to właśnie musimy sprawdzić.Pilniejszym problemem jest to, co znajduje się tutaj.- Myślisz, że jeśli przejmiemy ich wiedzę, może nas porazić to samo zło.Wątpię.Estcarp długo trwał bezpiecznie dzięki własnej Mocy.- Pani, bez względu na to, jakie decyzje zostaną podjęte, przypuszczam, że Estcarp już nigdy nie będzie taki jak dawniej.Musi albo włączyć się do aktywnego życia, albo zadowolić się całkowitym odosobnieniem, stagnacją, co ozna­cza jakąś formę śmierci.Rozmawiali tak, jakby byli zupełnie sami, jakby Briant i Koris nie mieli udziału w tej przyszłości, o której dys­kutowali.Czarownica dorównywała Simonowi inteligencją, nigdy przedtem nie spotkał tego u żadnej innej kobiety.- Mówisz prawdę, Simonie.Może musi się załamać daw­na jednomyślność mojego ludu.Znajdą się tacy, którzy będą dążyli do życia i nowego świata, i tacy, którzy wzdragać się będą przed każdą zmianą obyczajów, które gwarantują bez­pieczeństwo.Ale ta walka jest sprawą przyszłości.I jest wynikiem tej wojny.Co twoim zdaniem powinno się zrobić z Gormem?Simon uśmiechnął się blado.- Jestem żołnierzem.Opuś­ciwszy Gorm, wyruszę na poszukiwanie bramy, którą po­służyli się Kolderczycy, by przekonać się, czy jest niegroźna.Rozkazuj, pani, a twoje polecenia będą wykonane.Ale tymczasem zapieczętowałbym to miejsce, zanim zostanie pod­jęta ostateczna decyzja.Inni mogą próbować dostać się do tego, co się tutaj znajduje.- Tak.Karsten czy Alizon chętnie złupiłyby Sippar.- Skinęła zdecydowanie głową.Trzymała rękę na piersi, po chwili wydobyła spod kolczugi magiczny kamień [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl