[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrozumiesz pewnie, jakich uczuć doznawałem, kiedy mi Albert historię tę opowiadałz takim spokojem, z jakim ty zapewne odczytasz te moje słowa.4 grudniaPosłuchaj.Ze mną już, widzisz, koniec, nie zniosę tego dłużej! Dzisiaj siedziałem przyniej., a ona grała na fortepianie różne melodie z nieopisanym wyrazem.Siostra jej ubierałana mych kolanach lalkę.Oczy me napełnione były łzami.Pochyliłem się, zobaczyłem jej ob-rączkę ślubną., łzy puściły mi się strumieniem.A ona zaczęła nagle ową niebiańską, znanąmelodię, tak to uczyniła niespodziewanie, że dreszcz mi przeniknął duszę i zjawiły się wspo-mnienia minionych czasów, kiedy pieśń ową słyszałem.Przeżywałem okresy walk i cierpień,pomarłych.nadziei, a potem.Zacząłem chodzić po pokoju, a serce biło mi młotem.Naglerzuciłem się ku niej, wołając: - Na miłość boską, przestań pani! - Przerwała i patrzyła wosłupieniu.- Werterze - powiedziała z uśmiechem, który mi przeniknął duszę - Werterze,pan jesteś ciężko chory! Masz wstręt do ulubionych swych potraw! Idz pan! Proszę, uspokójsię.- Wybiegłem i.Boże, ty widzisz niedolę moją i zakończysz ją!61Porównaj Psalmy Dawida: Nie zakrywajże oblicza twego od sługi swego, bom jest w utrapieniu.62Porównaj przypowieść o synu marnotrawnym (Ewangelia św.Aukasza, Rozdział 15).63Myśl o samobójstwie, która wracała już kilkakrotnie, tu krystalizuje się prawie w zamiar.Przed wyko-naniem jej pragnie jednak Werter uzasadnić ją.50 6 grudniaO, jakże mnie prześladuje jej postać! Czuję ją w duszy mej we śnie i na jawie! Gdy za-mknę powieki, czuję pod czołem tu, gdzie ogniskuje się wzrok wewnętrzny, widzę jej czarneoczy.Tutaj jest coś, czego ci powiedzieć nie umiem.Gdy tylko zamknę oczy, widzę je, wy-dają mi się jak morze czy przepaść i nie znikają.czuję je pod czaszką.Podobno półbogiem jest człowiek? I cóż stąd, gdy sił mu nie staje w chwili, kiedy potrze-buje ich najbardziej.Cóż mu stąd, jeśli zarówno wśród wzlotu najwyższej radości, jak i wśródpognębienia najsroższego bólu, musi powracać do onej człowieczej normy, do poziomu onejjałowej, tępej i zimnej świadomości i nie może, chociaż pragnie i tęskni, zatonąć w toniachnieskończoności!51WYDAWCA DO CZYTELNIKASzkoda prawdziwa, że nie pozostało nam z ostatnich, przedziwnych przeżyć przyjacielanaszego tyle materiału rękopiśmiennego, byśmy nie byli zmuszeni przerywać opowiadaniemtoku jego własnych listów.Stało się jednak inaczej, przeto postarałem się zebrać dokładne wiadomości z ust ludzi do-brze poinformowanych.Są one bardzo proste i z wyjątkiem drobnych szczegółów zgadzająsię ze sobą w zupełności.Różnice dotyczą jedynie zapatrywań osób głównych i sądy o nich sąrozbieżne.Jest tedy zadaniem naszym opowiedzieć wiernie to, czegośmy się dowiedzieć zdołali, orazdołączyć pozostałe listy zmarłego, nie pomijając lekceważeniem najmniejszego nawet świst-ka, z uwagi na to, jak trudną jest rzeczą odkryć powód czynu najdrobniejszego nawet, gdyidzie o osobistość nieprzeciętną.Zniechęcenie i smutek ogarniały coraz bardziej duszę Wertera, splątały się z sobą i owład-nęły wkrótce całą jego istotą.Równowaga jego ducha została zniweczona, wewnętrzna go-rączka i gwałtowność zmieniły najzupełniej jego charakter, wywołały nieznane dotąd objawyi doprowadziły go w końcu do stanu wyczerpania, z którego porywał się jeszcze czasem dowalki ze złem z energią większą niż dotąd, ale zaraz opadał.Udręka serca podkopała siły jegoducha, znikło ożywienie, znikła bystrość umysłu, stał się ponurym w towarzystwie, corazbardziej zapadając w rozpacz i w miarę tego stając się coraz to niesprawiedliwszym.Tegoprzynajmniej byli zdania przyjaciele Alberta.Twierdzą, że Werter nie był w stanie należycieocenić tego czystego spokojnego człowieka, który posiadł z dawna upragnione szczęście izachowywał się w ten sposób, by go w przyszłości nie utracić.Nie mógł ocenić tego Werter,który, że tak rzec można, dnia każdego wyrzucał wszystko co posiadał, a wieczorem cierpiałniedostatek.Albert, mówili oni, nie mógł się w tak krótkim czasie zmienić, był on zawszetakim samym, jakim go Werter poznał i uznał za godnego czci i szacunku.Kochał Lotę nadwszystko, był z niej dumny i pragnął, by ją każdy uznawał za najdostojniejszą kobietę podsłońcem.Nie można mu przeto brać za złe, iż starał się odwrócić nawet cień podejrzenia, żegodzi się na jakikolwiek, choćby najniewinniejszy podział swego szczęścia z kimś drugim.Przyznawali, że Albert często wychodził z pokoju swej żony, gdy Werter znajdował się w jejtowarzystwie, ale nie czynił tego z nienawiści, czy nawet niechęci dla swego przyjaciela, aledlatego, że czuł, iż obecność jego ciąży Werterowi.Ojciec Loty zasłabł i nie mógł wychodzić z domu.Posłał tedy córce bryczkę, a ona wyje-chała64.Był to piękny dzień zimowy, spadł obfity śnieg i okrył wszystko wokół bielą,Werter udał się na drugi dzień do leśniczówki, by odwiedzić Lotę, gdyby Albert nie mógłtego uczynić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]