[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przecież wiesz, jaki jest uparty.- Ile mu dałaś?- W sumie osiem tabletek, czyli dwieście miligramów.- No to nie ma się co dziwić, że się tak dziwnie zachowy­wał.- powiedziała Nicole sięgając po przenośny komputer.Włączyła go i wyszukała w bazie danych nubitrol.- Dużo się z tego nie dowiem - westchnęła po chwili.- Poproszę o' Toole' a, żeby przesłał mi elektroniczną encyklopedię medycyny.O ile do­brze pamiętam, w środowisku lekarzy istniały sprzeczne opinie co do działania tego preparatu.Podobno utrzymuje się w organizmie przez wiele tygodni.- Nic o tym nie wiem - odparła szybko Francesca, zaglą­dając Nicole przez ramię.Nicole zaczęła robić jej wymówki, ale po chwili zamilkła.Bez mojej wiedzy dałaś proszki Brownowi i Wilsonowi, myślała.Przypomniała sobie, że kilka godzin przed śmiercią Borzowa Francesca podała mu szklankę wina.Przeszedł ją zimny dreszcz.Czy należało wierzyć intuicji? Zimnym wzro­kiem spojrzała Francesce w oczy.- Teraz, kiedy już sama przyznałaś, że bawiłaś się w lekarza Browna i Wilsona, chciałabym się dowiedzieć, czy jest jeszcze coś, co masz mi do powiedzenia?- O co chodzi? - spytała Francesca ze zdziwieniem.- Czy innym członkom załogi także dawałaś lekarstwa? Francesca zawahała się i zbladła.- Nie, oczywiście, że nie - odpowiedziała po chwili.29.POLOWANIEHelikopter powoli opuścił rovera na ziemię.- Ile jeszcze? - spytał Tabori przez radio.- Jakieś dziesięć metrów - odparł Wakefield stojący niecałe sto metrów od południowego brzegu Morza Cylindrycznego.Rover wisiał na długich linach.- Opuszczaj ostrożnie.Zawie­szenie jest mocne, ale elektronika może tego nie wytrzymać.Hiro Yamanaka uruchomił algorytm przeznaczony do manew­rów o najwyższej precyzji, a Janos włączył silnik, który centy­metr po centymetrze odwijał liny.- Już! - krzyknął Wakefield.- Stoi na tylnych kołach.Przednie dzieli od podłoża nie więcej niż metr.Francesca Sabatini podbiegła do rovera, aby uwiecznić ten hi­storyczny moment.Pięćdziesiąt metrów dalej, w pobliżu obozo­wiska, pozostali kosmonauci przygotowywali się do polowania.Przy drugim helikopterze Irina Turgieniew sprawdzała mocowa­nie lin pułapki.David Brown rozmawiał przez radio z admirałem Heilmannem, który znajdował się w obozie Beta.Dyskutowali o szczegółach polowania na biota.Wilson, Takagishi i des Jardins przyglądali się “lądowaniu" rovera.- Teraz już wiecie, kto tu naprawdę dowodzi - mówił Reg­gie Wilson do swoich towarzyszy, wskazując palcem na Brow­na.- Wprawdzie polowanie pachnie mi wojskiem, ale kontrolę nad całą operacją sprawuje nasz ukochany naukowiec.Natomiast pan generał zajął niezwykle odpowiedzialne stanowisko: przy te­lefonie - rzekł Wilson i splunął.- Boże, czy aby mamy dość sprzętu? Dwa helikoptery, rover, trzy różne pułapki, nie mówiąc o tych wszystkich pudłach z elektroniką.Biedne bioty są bez szans.Doktor Takagishi uruchomił laserowy dalmierz.Szybko od­nalazł cel.Bioty były oddalone o niecałe pół kilometra; znów zbliżały się do urwiska.- Zgromadziliśmy tyle sprzętu dlatego, że nie wiemy, co się stanie - rzekł cicho Japończyk.- Żaden z nas nie może tego przewidzieć.- Zobaczymy, co będzie, jak zgasną światła! - zaśmiał się Wilson.- Jesteśmy na to przygotowani - rzeki Brown, zbliżając się do nich.- Rozpyliliśmy nad krabami proszek fluorescencyjny, który przynajmniej częściowo przywarł do ich pancerzy.Mamy także flary.Gdy ty narzekałeś na długość naszych zebrań, wła­śnie o tym rozmawialiśmy - dodał, patrząc na swojego rodaka z nieukrywaną niechęcią.- Wiesz, Wilson, gdybyś tylko.- Uwaga, uwaga - rozległ się w słuchawkach głos Heil­manna.- Mam dla was ważne wiadomości.O'Toole poinfor­mował mnie właśnie, że sieć telewizyjna INN będzie na żywo transmitować nasze polowanie.Zaczynają za dwadzieścia minut.- To dobrze - rzekł Brown.- Niedługo powinniśmy być gotowi.O, Wakefield jedzie do nas roverem.- Brown spojrzał na zegarek.- Bioty zawrócą za kilka sekund.Otto, czy w dalszym ciągu nie zgadzasz się na schwytanie kraba, który idzie w szyku jako pierwszy?- Nie, nie zgadzam się.To zbyt ryzykowne.Z naszych ob­serwacji wynika, że jego konstrukcja jest bardziej złożona niż pozostałych biotów.Więc po co ryzykować? Każdy biot jest dla nas na wagę złota.Trzeba tylko uważać, żeby go nie uszkodzić.Możemy zająć się “przywódcą", gdy złapiemy już choć jedne­go Biota “niższego stopniem".- No to chyba przegrałem, bo doktor Takagishi, generał O'Toole i Tabori podzielają twoje zdanie.W takim razie zasto­sujemy plan B.Naszym celem będzie biot numer cztery, ten z ty­łu, z prawej strony.Rover z Wakefieldem i Franceską dotarl do obozu prawie rów­nocześnie z helikopterem.- Dobra robota.- Brown pochwalił wyskakujących z heli­koptera Taboriego i Yamanakę.- Odpocznij trochę, Janos, a po­tem sprawdź, czy sieć Iriny Turgieniew jest sprawna.Chcę, że­byście wystartowali w ciągu pięciu minut.A teraz - rzekł zwra­cając się do pozostałych kosmonautów - Wilson, Takagishi i des Jardins pojadą roverem z Wakefieldem, a Francesca, Hiro i ja polecimy helikopterem.Nicole ruszyła do rovera, ale Francesca zagrodziła jej drogę.- Umiesz się tym posługiwać? - spytała, podając jej minia­turową kamerę.- Trochę - odpowiedziała Nicole przyglądając się kame­e.- Po raz ostatni robiłam coś takiego jedenaście lat temu.Na­grywałam operację mózgu przeprowadzaną przez doktora Delo­na.Myślę, że.- Bo mogłabyś mi pomóc - przerwała jej Francesca.­Przepraszam, że nie spytałam wcześniej, ale.No, mniejsza z tym.W każdym razie przydałaby mi się też kamera na ziemi; zwłaszcza że INN będzie nas transmitować na żywo.Nie proszę o wiele, ale nikt inny nie mógłby.- A Reggie? - spytała Nicole.- Przecież jest dziennika­rzem.- On mi nie pomoże - szybko odpowiedziała Francesca.- Francesca, chodź do helikoptera! - zawołał Brown.- Bardzo proszę! Zrobisz to dla mnie, Nicole? Czy mam po­prosić kogoś innego?Wlaściwie dlaczego nie, pomyślała Nicole.Przecież nie mam nic innego do roboty.- Dobrze - zgodziła się.- Pięknie dziękuję! - krzyknęła Francesca.Wcisnęła jej do ręki kamerę i pobiegła do helikoptera.- No, no - rzekł Reggie Wilson, widząc Nicole zbliżającą się do rovera.- Widzę, że nasza pani doktor została zatrudnio­na przez dziennikarkę numer jeden.Mam nadzieję, że pani dok­tor dostanie za to chociaż minimalną stawkę.- Nie bądź taki ponury, Reggie - powiedziała Nicole.­Nic się nie stanie, jak jej trochę pomogę.I tak nie mam nic do roboty.Wakefield ruszył i skierował rovera w stronę biotów.W nie­całe trzy minuty dotarli w ich pobliże.Nad nimi krążyły dwa he­likoptery.Wilson mruknął, że przypominają mu natrętne muchy.- Co właściwie mam robić? - powiedziała do mikrofonu Nicole.- Staraj się filmować je z boku - usłyszała w słuchawkach głos Franceski.- Najważniejszy będzie moment, kiedy Janos zastawi sidła.- Jesteśmy gotowi - odezwał się po kilku sekundach Ta­bori.- Powiedzcie tylko, kiedy zacząć.- Czy transmisja już się rozpoczęła? - spytał Brown.Fran­cesca skinęła głową.- No to zaczynajmy.Z jednego z helikopterów wysunęła się lina zakończona czymś, co przypominało odwrócony kosz na śmieci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl