[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Arona nigdy nie zrozumiała, o co mu chodziło, ponieważ w tej starożytnej legendzie nigdzie nie było mowy, że Dama Lisica kiedykolwiek coś przysięgała zwycięzcom.Egil zaś — kiedy już odbierze urząd kronikarza pani Maris i jej uczennicy — zamierzał opowieść przerobić nie do poznania i udostępnić jej pierwotną wersję tylko starszyźnie.Czyżby zaliczał do niej siebie? Arona wzdrygnęła się na samą myśl o tym, co by się stało, gdyby ten niedoszły kronikarz zmienił kroniki.Och, gdybyż pani Maris mogła usłyszeć wszystkie jego przechwałki! — pomyślała dziewczyna.Lecz pani Maris prawie nigdy nie było w Domu Kronik, gdyż całymi dniami naradzała się ze Starszymi Matkami i tylko jedna Bogini wiedziała, w jakich sprawach.Arona czuła się bardzo samotna.Wczesną wiosną, pewnego mroźnego dnia w Miesiącu Topnienia Śniegu, głód, chłód i nieporozumienia, wynikłe ze stłoczenia wielu ludzi na niewielkiej przestrzeni, jeszcze raz nadały kurs biegowi wydarzeń.Niebo było zachmurzone, a powietrze zimne i wilgotne, choć zbliżało się południe.Była to nieodpowiednia pogoda na zgromadzenia.Arona w przemokniętym szalu i zabłoconych butach brnęła z trudem przez powoli topniejący śnieg do nowego Domu Mułów.We wsi mieszkało teraz tak dużo ludzi, że nie zmieściliby się nawet w Domu Zgromadzeń.Zapowiadało się więc, że dysputa potrwa cały dzień.Niesłychane o tej porze roku!W kieszeni spódnicy miała parę jabłek i plik glinianych tabliczek, do notowania przebiegu kolejnego starcia pomiędzy mieszkankami wioski a cudzoziemkami.Pani Maris, która szła obok niej, ruchem głowy wskazała na kroczącego za nimi obładowanego Egila.— Dobrze sobie radzi — pochwaliła go.Egil dogonił Aronę.— Pozwól, że wezmę od ciebie ten ciężar, o piękna — powiedział.Włoski na ramionach Arony zjeżyły się, a ona nie wiedziała, dlaczego.Byłoby wielkim grubiaństwem z jej strony, gdyby nie zaakceptowała takiej uprzejmej propozycji.— Dziękuję ci, Egil — powiedziała niechętnie.Oddając mu część swojego brzemienia zauważyła, że i on niósł tabliczki.Dla niej? Czy dla siebie, żeby się ćwiczyć?Zimny wiatr wiejący z gór smagnął twarz dziewczyny, gdy weszła za innymi przez wrota do Domu Mułów, jedynego budynku tak obszernego, że mógł pomieścić pod dachem całe zgromadzenie.Kilka dziewczynek weszło na dach i przytwierdzało kamieniami koce, by osłonić podwórze przed zbliżającym się deszczem.Przenośne piecyki stały wewnątrz i wokół Domu Mułów, starannie zabezpieczone przed przypadkowym wysypaniem się węgli.Dawały więcej dymu niż ciepła.Pięć Starszych Matek wraz z czarownicą zwaną Dysydentką, która pełniła funkcję tłumaczki, siedziało owiniętych w koce na ławce w tyle budynku.Dysydentka wychudła i wyglądała bardzo staro.Tak samo pani Maris.Arona przyciągnęła belę siana, przykryła ją kocem i usiadła.Maris zasiądzie na przeciwległym krańcu zgromadzenia, wtedy nic nie ujdzie uwagi Starszych.Egil ulokował się obok Arony i położył tabliczki na lewo od siebie.Wygodnie dla niego, ale nie dla niej.Egil jest nieuprzejma, pomyślała z gniewem Arona.Huana córka Guntir i jej rodzina weszły do Domu Mułów, ale bez pani Noriel.Cudzoziemka miała gniewną, lecz triumfującą twarz.Oseberg wyglądał na nieszczęśliwego.Wprawdzie szedł za matką, ale patrzył w tłum.Przechwycił spojrzenie Brithis i odwrócił oczy.Brithis, po której było widać, że nosi w łonie dziecko, popatrzyła na niego zimno i celowo objęła ramieniem Nidoris córkę Esthen.Huana zaś zrobiła taki grymas, jakby zobaczyła robaka w zupie.Najstarsza Matka Raula córka Mylene czekała, aż wszyscy znajdą się pod dachem.Podniosła wtedy wrzeciono, odwieczny symbol autorytetu mówcy, i poleciła sprawdzić obecność.Prawie wszyscy byli obecni.Każda kobieta, która nie mogła przyjść, przysyłała w zastępstwie swoją kuzynkę.Wówczas Raula córka Mylene przemówiła:— Tym, że przyjęłyśmy cudzoziemki do naszej wioski, niepokoiłam się z powodu on—dzieci.Myliłam się jednak.Cóż bowiem ujrzałyśmy? Dziecinne bójki.Nasze córki skarżące się na grubiaństwo obcych i odwrotnie.Panny wybierające siostry–przyjaciółki, kłócące się, zrywające ze sobą i tym podobne sprawy.— Jej ton wskazywał, iż nie przywiązywała do tego wagi.Arona spojrzała na Brithis i na Oseberga.Nieważne? Najstarsza Matka miała prawo tak uważać.Ale co skłoniło do rozstania takie serdeczne przyjaciółki? Zerknęła na panią Huanę i zasępiła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]