[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bawię tutaj w książęcym zameczku łowieckim i niezle mi z jego właścicielem, jest bo-wiem szczery i pełen prostoty.Otaczają go jednak dziwni ludzie, których nie pojmuję.Nie sąto ludzie zli, a przecież nie wyglądają na uczciwych.Czasem wydają się nawet całkiem do-brymi, ale ufać im nie mogę.Często aż przykro mi słuchać, jak książę mówi o różnych rze-czach, które słyszał i czytał, nie zdając sobie sprawy, że powtarza biernie obce zapatrywanie,nie zaś własne, mimo że je za swoje uważa.Ceni też wyżej mój rozum i talenty niż serce, z którego przecież jestem dumny, gdyż onojest zródłem całej mojej siły, mego szczęścia i niedoli.To, co wiem, posiąść może każdy,tylko serce me jest moją wyłącznie własnością.25 majaMiałem pewien zamysł, o którym nie chciałem wam wspominać przed wykonaniem, teraz,kiedy nic z tego nie będzie, widzę, że się dobrze stało.Chciałem wziąć udział w wojnie i le-żało mi to długo na sercu.Z tego nawet powodu zgodziłem się przyjechać tu z księciem, któryjest generałem w służbie.skiej armii.Plan swój opowiedziałem mu podczas jednej z prze-chadzek, ale odradził mi to i dałem się przekonać jego argumentom, bo było to we mnie nietyle namiętnością, jak zachcianką.11 czerwcaCokolwiek byś na to powiedział, nie wytrzymam tutaj dłużej.Cóż tu po mnie? Czas mi siętylko dłuży.Książę zachowuje się wobec mnie z całą uprzejmością, a mimo to nie czuję sięna swoim miejscu.W gruncie rzeczy nie mamy ze sobą nic wspólnego.Jest on człowiekiemrozumnym, ale nie oryginalnym, i towarzystwo jego nie ma dla mnie większego uroku, jakprzeczytanie dobrze napisanej książki.Zabawię tu jeszcze tydzień, a potem udam się znowuna tułaczkę.Najlepiej z wszystkiego szło mi tu jeszcze rysowanie.Książę odczuwa sztukę, amiałby jeszcze większe jej zrozumienie, gdyby nie to, że tkwi głęboko w szkaradnej erudycji ipospolitej terminologii.Czasem zgrzytam zębami, bo podczas gdy uniesiony zapałem, uka-zuję mu cuda natury i sztuki, on sądząc, że się popisuję, wyjeżdża zaraz z jakimś urzędowymterminem technicznym.16 czerwcaJestem zaprawdę jeno wędrowcem, pielgrzymem na tej ziemi! Czyż wy jesteście czymświęcej?4118 czerwcaPowiem ci w zaufaniu, gdzie się udać zamierzam.Muszę się tu jeszcze zatrzymać przez**.dwa tygodnie.Potem, jak to sam w siebie wmówiłem, chcę zwiedzić kopalnie w Ale tonieprawda, chcę być tylko bliżej Loty, oto cały sekret.Zmieję się z własnego serca, a czynię,co ono chce.29 lipcaDobrze, już dobrze!.Ach, gdybym mógł zostać jej mężem! Boże, któryś mnie stworzył,za tę rozkosz cała reszta życia stałaby się jedną dziękczynną modlitwą do ciebie! Ale nie chcędochodzić swych praw, przebacz mi więc łzy moje, przebacz mi daremne pragnienia!.Gdy-by ona była żoną moją!.Gdybym mógł tę najcudniejszą pod słońcem istotę objąć w ramio-na!.Całego mnie przenika, Wilhelmie, dreszcz, gdy pomyślę, że Albert obejmuje jej smukłąkibić.A przecież mogę powiedzieć., czemuż bym nie miał tego powiedzieć.Wilhelmie., onabyłaby ze mną szczęśliwszą, jak z nim! On nie jest w stanie odczuć pragnień takiego serca.Brak mu wrażliwości, mów co chcesz.serce jego niezdolne jest uderzać współmiernie, kiedyidzie.ach.o pewien na przykład ustęp ulubionej książki, podczas gdy moje i Loty sercarozumieją się tak doskonale; a tak samo w licznych innych chwilach, kiedy uczucia naszeujawniać się zwykły w ocenie czynów osób trzecich.Wilhelmie drogi., on mimo to kocha jąz całej duszy, a na cóż nie zasługuje miłość taka?.Pewien nieznośny człowiek przeszkodziłmi.Azy przestały płynąć.Nie wiem, co pisać.Bądz zdrów, mój drogi.4 sierpniaNie mnie jednemu tak się dzieje.Nadzieje wszystkich ludzi kończą się rozczarowaniem, ato, czego oczekują, idzie na marne.Złożyłem wizytę mej poczciwej znajomej pod lipą.Naj-starszy chłopak wybiegł witać mnie, a okrzyki radosne przywabiły matkę.Była bardzo przy-gnębiona.Powiedziała od razu: - Proszę pana, umarł mi mój Janek! Był to syn najmłodszy.Nie wyrzekłem ni słowa.- A mąż mój dodała - wrócił ze Szwajcarii, nic nie przyniósł, gdy-by nie pomoc zacnych ludzi, musiałby iść o żebraczym kiju, a w dodatku rozchorował się podrodze na febrę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]