[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każcie sprowadzić powóz i podać rachunek tejpani. Jestem, panie! odrzekł Sam, który na gwałtowne dzwonienie pana Wardle a nad-biegł z szybkością mogącą się wydać podejrzaną każdemu, kto by nie wiedział, że całą tęscenę czyścibut widział przez dziurkę od klucza. Bierz kapelusz powtórzył pan Wardle. Nie rób, pani, tego zawołał Jingle. Wynoś się pan stąd! Nie ma pan tu co robić.Dama jest wolna i jest panią swych czynów.Ma skończone dwadzieścia jeden lat. Dwadzieścia jeden lat! zawołał pan Wardle z pogardą. Ma więcej niż czterdzieści! Nieprawda! zawołała ciotka-panna, której oburzenie przemogło chęć zemdlenia. Prawda odrzekł pan Wardle. Masz pięćdziesiąt lat, jak jeden dzień.Ciotka-panna krzyknęła przerazliwie i straciła przytomność.Pan Pickwick ze zwykłą swą słodyczą przywołał gospodynię domu i poprosił o szklan-kę wody. Szklankę! wrzasnął impetyczny starzec. Przynieście wiadro i całe wylejcie na nią.To ją ochłodzi. Fe! Jaki z pana brutal! zawołała ze współczuciem właścicielka hotelu.Potem, pomnóstwie wykrzykników w rodzaju: Biedna kobiecina! Uspokój się, pani, uspokój! Wy-pij, pani, trochę tego, to panią wzmocni.Nie martw się, pani.Biedna istota! itd.i przypomocy służącej poczęła skraplać skronie ciotki-panny, trzepać ją po rękach, łaskotać wnos, rozsznurowywać gorset, słowem robić wszystko, co robią czułe matrony damomusiłującym mieć ataki nerwowe. Powóz gotów, panie rzekł Sam ukazując się we drzwiach. No! Chodzmy! rzekł pan Wardle. A ją niech zaniosą do powozu.Na tę propozycję atak rozpoczął się z nową gwałtownością.Już właścicielka hotelu miała zaprotestować przeciw takiemu postępowaniu i już nawetzapytała z oburzeniem, czy pan Wardle poczytuje siebie za pana wszelkiego stworzenia,gdy wmieszał się pan Jingle. Garson! zawołał. Sprowadz konstabla. Czekaj pan! Czekaj rzekł mały Perker. Zważ pan, że. Nie chcę na nic zważać rzekł pan Jingle. Ona jest niezależna.Zobaczymy, kto sięośmieli uprowadzić ją stąd wbrew jej woli. Nie chcę, by mnie uprowadzono szepnęła omdlała dama. Nie chcę! (Tu znów na-stąpił okropny atak nerwowy). Moi kochani panowie rzekł mały adwokat, biorąc na stronę pana Wardle a i panaPickwicka znajdujemy się w położeniu bardzo krytycznym.Jest to wypadek przykry; nieznałem dotąd podobnie przykrego wypadku; bo, prawdę mówiąc, nie mamy żadnego pra-wa kontrolowania tej damy.Uprzedziłem, nim tu przyszliśmy, moi kochani panowie, żenie ma innego sposobu, tylko ugoda. Jaką pan chce zrobić ugodę? zapytał pan Pickwick. Widzi pan, kochany panie, przyjaciel pański jest w położeniu bardzo nieprzyjemnym,nadzwyczaj nieprzyjemnym.Powinien więc przystać na poniesienie pewnych strat pie-niężnych. Wolę zapłacić aniżeli znosić taką hańbę! Niżeli cierpieć, by ta kobieta, chociaż wa-riatka, była nieszczęśliwa przez całe życie.84 Sądzę, że da się to ułożyć rzekł mały, zakłopotany człowieczek. Panie Jingle, czynie zechce pan pójść z nami na chwilkę do sąsiedniego pokoju?Pan Jingle przystał na to, poszli więc we czterech. Teraz, mój panie rzekł mały człowieczek starannie zamykając drzwi czy nie masposobu porozumienia się w tej sprawie? Chodz no pan tu, pod okno, rozmówimy się wcztery oczy.Tu, panie, tu! Siadaj pan.Teraz, kochany panie, między nami mówiąc, wiemy,kochany panie, żeś porwał tę damę z miłości do jej majątku.Niech pan nie marszczy brwi,kochany panie, to się na nic nie przyda.Mówię panu, że między nami mówiąc, my wiemyo tym.Obaj jesteśmy ludzie światowi i obaj wiemy bardzo dobrze, że nasi znajomi, tuobecni, nie są nimi.Prawda, panie?Twarz pana Jingle a rozjaśniała się stopniowo podczas tej przemowy, a nawet zdawałosię, że lewa jego powieka jakby mrugnęła odrobinę. Bardzo dobrze! Bardzo dobrze! mówił dalej pan Perker, dostrzegłszy wrażenie, ja-kie sprawił. Teraz faktem jest, że dama nie będzie miała nic albo nie bardzo wiele, aż dośmierci matki.osoby wielkiego zdrowia, kochany panie. Już stara! odrzekł pan Jingle lakonicznie, ale z energią. Tak, to prawda odrzekł adwokat, lekko odkaszlnąwszy ma pan słuszność, kochanypanie, już bardzo podeszła w latach.Ale pochodzi ze starej rodziny, kochany panie, starejw całym tego słowa znaczeniu.Przodek jej rodziny przybył do hrabstwa Kent za czasówinwazji Juliusza Cezara i od tego czasu jeden tylko z Wardle ów nie dożył osiemdziesięciupięciu lat i to dlatego tylko, że został ścięty z rozkazu króla Henryka.Stara dama ma do-piero siedemdziesiąt trzy lata, kochany panie.Mały człowieczek zatrzymał się i zażył tabaki. A więc? zapytał pan Jingle. A więc, kochany panie.Czy pan nie zażywa tabaki? Ma pan słuszność, to kosztowneprzyzwyczajenie.A więc, kochany panie, pan jesteś przystojny, światowy, na drodze dofortuny.Czy ma pan jaki kapitał? Co? zapytał pan Jingle. Pan mię nie rozumie? Niezupełnie. Czy nie sądziłby pan.przechodzę do faktu, kochany panie, czyby nie był pan zdania,że pięćdziesiąt gwinei i wolność byłoby przyjemniejsze aniżeli miss Wardle i nadzieje? Niepodobna! odrzekł pan Jingle wstając. Dwa razy tyle byłoby też za mało. Nie, nie, kochany panie odparł mały adwokat, zatrzymując go za guzik to piękna,okrągła sumka.Człowiek taki jak pan może ją potroić w bardzo krótkim czasie.Z pięć-dziesięcioma gwineami można zrobić niejedno, kochany panie. Ze stu pięćdziesięcioma jeszcze więcej odrzekł zimno pan Jingle. No, no, kochany panie, nie traćmy czasu na rozszczepianie włosa na czworo.Po-wiedzmy.powiedzmy osiemdziesiąt!. zdecydował adwokat. Mało! Czekaj no pan, czekaj! Ile pan chce? Sprawa kosztowna wydatki, konie pocztowe dziesięć gwinei, indult trzy gwinee dwadzieścia, stracone korzyści sto gwinei sto dwadzieścia.Strata honoru mojego i da-my. No, no, kochany panie, no! przerwał adwokat z ironiczną miną nie mówmy odwóch ostatnich artykułach.Wszystko razem czyni sto dwadzieścia gwinei.Niech będzieokrągłe sto. Sto dwadzieścia.85 No, no! Napiszę panu czek rzekł mały człowieczek, siadając przy stole i biorąc siędo pisania. Czek płatny pojutrze; a przez ten czas zabierzemy damę? dodał zapytującwzrokiem pana Wardle a.Ten kiwnął ponuro na znak zgody. Sto powtórzył mały człowieczek. I dwadzieścia dodał pan Jingle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]