[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zajęła siÄ™ znów skÅ‚adaniem, upychaniem i przekÅ‚adaniemrzeczy w torbie.Nie miaÅ‚ żadnych zÅ‚udzeÅ„.ZresztÄ… sam chciaÅ‚, by Maggie znikÅ‚a z jego życia.Ale co z tymjej podnieceniem? Tego na pewno sobie nie wymyÅ›liÅ‚. BÄ™dzie mi ciebie brakowaÅ‚o. ZdziwiÅ‚y go te sÅ‚owa, wcale nie miaÅ‚ zamiaru wypowiadaćich na gÅ‚os.Maggie wyprostowaÅ‚a siÄ™ i powoli obróciÅ‚a, tym razem patrzÄ…c mu w twarz.Jej brÄ…zoweoczy sprawiaÅ‚y, że miÄ™kÅ‚y mu kolana, jak smarkaczowi, który oÅ›wiadcza swojej pierwszejdziewczynie, że jÄ… bardzo lubi.Jezu, co siÄ™ z nim dzieje? NiezÅ‚a z ciebie cholera, O Dell, ale bÄ™dÄ™ tÄ™skniÅ‚ za tym, jak dawaÅ‚aÅ› mi w kość rzuciÅ‚.Zwietnie.NaprawiÅ‚ bÅ‚Ä…d.UÅ›miechnęła siÄ™.ZaÅ‚ożyÅ‚a wÅ‚osy za ucho.A jednak nie do koÅ„ca nad sobÄ… panowaÅ‚a. Podwiezć ciÄ™ na lotnisko? Nie, muszÄ™ oddać wypożyczony samochód. Cóż, w takim razie szczęśliwego lotu. ZabrzmiaÅ‚o to chÅ‚odno i patetycznie, a taknaprawdÄ™ chciaÅ‚ jÄ… objąć i przekonać, żeby zostaÅ‚a.Trzema dÅ‚ugimi krokami dotarÅ‚ do wyjÅ›cia, majÄ…c nadziejÄ™, że kolana siÄ™ pod nim niezaÅ‚amiÄ…. Nick.PrzystanÄ…Å‚ z rÄ™kÄ… na klamce i zerknÄ…Å‚ na Maggie.Przez krótkÄ… chwilÄ™ zdawaÅ‚o mu siÄ™, żechce coÅ› powiedzieć, ale musiaÅ‚a zmienić zdanie. Powodzenia rzekÅ‚a po prostu.SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i wyszedÅ‚, czujÄ…c ołów w butach.ROZDZIAA CZTERDZIESTY SIÓDMYMaggie patrzyÅ‚a na zamykajÄ…ce siÄ™ drzwi, zaciskajÄ…c palce na jedwabnej bluzce.Dlaczego nie powiedziaÅ‚a Nickowi ani o liÅ›cie, ani o Albercie Stuckym? Nie dziwiÅ‚ siÄ™ jejnocnym koszmarom, wiÄ™c i to by zrozumiaÅ‚.%7Å‚e ona nie może sobie pozwolić, by kolejnypsychopata szperaÅ‚ w jej psychice.Nie teraz, kiedy czuÅ‚a siÄ™ tak bezbronna, tak krucha, jakbymiaÅ‚a rozpaść siÄ™ na milion maleÅ„kich kawaÅ‚eczków.Tak jak wtedy na podÅ‚odze w Å‚azience.NiemogÅ‚a podejmować takiego ryzyka.W takim stanie ducha straciÅ‚aby trzezwy zawodowy osÄ…d.Może zresztÄ… już tak siÄ™ staÅ‚o.Poprzedniej nocy w lesie zbyt pózno spostrzegÅ‚a mordercÄ™,który jÄ… Å›ledziÅ‚.MógÅ‚ jÄ… zabić.Ale podobnie jak Albert Stucky i on chciaÅ‚, żeby żyÅ‚a, i to,o dziwo, jeszcze bardziej jÄ… przerażaÅ‚o.WiedziaÅ‚a, że gdyby siÄ™ komuÅ› z tego zwierzyÅ‚a, czuÅ‚abysiÄ™ jeszcze bardziej bezbronna.Nie, tak bÄ™dzie lepiej.Wyjechać, zostawiajÄ…c Nicka i wszystkichinnych z przekonaniem, że zrobiÅ‚a tak wyÅ‚Ä…cznie z powodu choroby matki.Dyrektor Cunningham miaÅ‚ racjÄ™.Potrzebny jej odpoczynek.Może powinni wyjechać gdzieÅ›z Gregiem? Tam, gdzie jest odludnie, ciepÅ‚o i sÅ‚onecznie, gdzie zmierzch nie zapada o szóstej popoÅ‚udniu.Gdy zadzwoniÅ‚ telefon, Maggie podskoczyÅ‚a jak na odgÅ‚os wystrzaÅ‚u.RozmawiaÅ‚a jużz doktorem Averym.Jej matka przeżyÅ‚a próbÄ™ samobójczÄ… i miaÅ‚a siÄ™ niezgorzej.WyżywaÅ‚a siÄ™w perfekcyjnie granej roli idealnej pacjentki, która zmusza wszystkich dookoÅ‚a, by poÅ›wiÄ™cali jejmaksimum uwagi.ChwyciÅ‚a za sÅ‚uchawkÄ™. Agentka specjalna O Dell. Maggie, jeszcze tam jesteÅ›? MyÅ›laÅ‚em, że wracasz do domu.Ciężko usiadÅ‚a na łóżku. Cześć, Greg. CzekaÅ‚a na jakieÅ› ciepÅ‚e sÅ‚owa, a usÅ‚yszaÅ‚a szelest papierów i od razuwiedziaÅ‚a, że mąż poÅ›wiÄ™ca jej tylko część uwagi. LecÄ™ dziÅ› wieczorem, Dobrze, czyli ten osioÅ‚ przekazaÅ‚ ci jednak mojÄ… wiadomość? Jaki osioÅ‚? Ten, z którym rozmawiaÅ‚em.OdebraÅ‚ twojÄ… komórkÄ™.PowiedziaÅ‚, że musiaÅ‚aÅ› jÄ… upuÅ›cići że nie możesz podejść.Maggie zacisnęła pięść.Puls jej przyspieszyÅ‚. O której to byÅ‚o? Nie wiem& ale dość pózno.Tutaj dochodziÅ‚a północ.A co? Co mu powiedziaÅ‚eÅ›? O rany, wiÄ™c ten dupek nic ci jednak nie powiedziaÅ‚? Greg, co mu mówiÅ‚eÅ›? Jej serce tÅ‚ukÅ‚o siÄ™ w piersiach. Co to za niekompetentne dupki z tobÄ… pracujÄ…, Maggie? Greg. StaraÅ‚a siÄ™ mówić spokojnie, nie pozwolić, żeby krzyk wyrwaÅ‚ siÄ™ z jej gardÅ‚a.ZgubiÅ‚am wczoraj wieczorem komórkÄ™, kiedy Å›cigaÅ‚am mordercÄ™.Prawdopodobnie to z nimrozmawiaÅ‚eÅ›.Cisza.Nawet papier przestaÅ‚ szeleÅ›cić. Na Boga, Maggie, skÄ…d miaÅ‚em wiedzieć? powiedziaÅ‚ dziwnie cicho. Nie mogÅ‚eÅ›.Nie oskarżam ciÄ™, Greg, tylko proszÄ™, spróbuj sobie przypomnieć, co mupowiedziaÅ‚eÅ›. Nic takiego& żebyÅ› do mnie oddzwoniÅ‚a i że z twojÄ… matkÄ… jest niedobrze.PoÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ na plecach, wciskajÄ…c gÅ‚owÄ™ w poduszkÄ™ i zamykajÄ…c oczy.MilczaÅ‚a. Maggie, musimy porozmawiać, jak wrócisz.Tak, porozmawiajÄ… na jakiejÅ› plaży, sÄ…czÄ…c owocowe drinki ozdobione papierowymiparasolkami.BÄ™dÄ… rozmawiać o tym, co jest naprawdÄ™ ważne, rozpalÄ… na nowo gasnÄ…ce uczucie,zacznÄ… siÄ™ szanować, respektować swoje cele.WrócÄ… do tego, co ich kiedyÅ› poÅ‚Ä…czyÅ‚o. ChcÄ™, żebyÅ› rzuciÅ‚a Biuro powiedziaÅ‚ i od razu wiedziaÅ‚a, że żadna sÅ‚oneczna plaża nanich nie czeka.ROZDZIAA CZTERDZIESTY ÓSMYZnieg wylatywaÅ‚ w powietrze spod jego butów jak biaÅ‚y puder, kiedy stawiaÅ‚ ciężkie kroki,przebijajÄ…c siÄ™ przez zaspy.Znieg przyklejaÅ‚ siÄ™ do spodni i wpadaÅ‚ za cholewki, zamieniajÄ…cstopy w lód.WydawaÅ‚o mu siÄ™, jakby znalazÅ‚ siÄ™ w cudzym ciele, które pchaÅ‚o go do stópwzgórza w takim tempie, że w każdej chwili mógÅ‚ runąć gÅ‚owÄ… w dół.Potem ich usÅ‚yszaÅ‚, jak chichoczÄ… i piszczÄ….GwaÅ‚townie stanÄ…Å‚, zataczajÄ…c siÄ™ na krzakii trawy otoczone Å›nieżnÄ… koronkÄ…, dziÄ™ki którym nie stoczyÅ‚ siÄ™ na tor saneczkarski.PadÅ‚ naÅ›nieg, a biaÅ‚a Å›mierć zaczęła wysysać ciepÅ‚o z jego ciaÅ‚a.StaraÅ‚ siÄ™ zapanować nadprzyspieszonym oddechem, nabierajÄ…c powietrza ustami i tworzÄ…c chmurkÄ™ pary przy każdymwydechu.Powinni byli iść do domu, kiedy nie sÅ‚yszaÅ‚ w swojej gÅ‚owie tego warkotu.Dlaczego nieposzli? Zaraz siÄ™ Å›ciemni.Ciekawe, czy zastanÄ… w domach peÅ‚ne talerze, czy tylko karteczkÄ™, żeobiad jest w mikrofalówce? Czy w domu bÄ™dÄ… rodzice, którzy dopilnujÄ…, żeby zdjÄ™liprzemoczone ubrania? Czy ktokolwiek poÅ‚oży ich spać?Nie mógÅ‚ zapomnieć, już nie próbowaÅ‚.PrzytuliÅ‚ twarz do Å›niegu, ufajÄ…c, że zatrzyma towarkot i tÄ™tnienie.ZobaczyÅ‚ siebie sprzed lat.MiaÅ‚ wtedy jedenaÅ›cie lat.Ubrany byÅ‚ w zielonÄ…wojskowÄ… kurtkÄ™ z podszewkÄ…, która miaÅ‚a chronić przed zimnem.PoÅ‚atane dżinsy obcieraÅ‚y go.Nie miaÅ‚ ciepÅ‚ych butów.Zaspy sterczaÅ‚y na pół metra, miasto zamarÅ‚o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]