[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poszłyśmy poszukać Konowała.Arkana powiedziała:- Wiesz, zawsze sobie z nas kpił, ale po jakimś czasie naprawdę zaczęłam odnosić wrażenie, że jest moim ojcem.- Nigdy nie rozmawiałyśmy o naszych rodzonych ojcach.Między nami a nimi nigdy się nie układało.- No.Dbał o ciebie.Może bardziej niż ci się wydaje.- O ciebie też.Znalazłyśmy Konowała siedzącego obok drewnianego tronu.- Hej.Wciąż oddycha.- Nie sądzę.Cholera.Patrz.Te wszystkie noże wyszły z ciała demona.- Zaiste, leżały rozrzucone po całej posadzce.I dopiero wtedy, gdy powieki demona odemknęły się, a równocześnie otworzyły się oczy Konowała i w obu parach widać było kompletne ogłupienie, dopiero wtedy tak naprawdę zrozumiałam, co Konował próbował nam powiedzieć w swoim liście.Nie było to jakieś mętne religijne pożegnanie, po prostu nie starczyło mu właściwych słów, by przekazać, że w myśl umowy z demonem mieli się zamienić miejscami.Tak więc Shivetya będzie żył, póki nie umrze ciało Konowała, Konował zaś zmieni się w wielkiego, starego, mądrego węża morskiego, nurkującego w głębinach oceanu dziejów.Tym sposobem obaj trafią do nieba.I Nef będą zadowoleni.Równina będzie dalej funkcjonować.A biała wrona nie przestanie się wściekać, jak teraz, siedząc na ramieniu Konowała.Potem jednak Arkana i ja wdałyśmy się natychmiast w kłótnię, której z nas przypadnie dzieło kontynuacji Kronik, ponieważ obie ze wszystkich rzeczy na świecie najbardziej nienawidzimy pisania.Przyszło więc nam robić to na zmianę.Przynajmniej wtedy, kiedy ta mała wiedźma zdołała się na tyle oderwać od Tobo, by wziąć pióro do ręki i wywiązać się ze swej części obowiązków.Kwestia, o której zapomniała napisać, przypuszczalnie dlatego, że jest zbyt tępa, by zdać sobie z niej sprawę, to fakt, iż Pani dochodzi do siebie.Niedawno widziałam, jak czarowała maleńkie płomyki.Przypuszczam, że gdyby istniał jakiś sposób uprawiania miłości z tym wielkim monstrum, robiłaby to trzy razy dziennie.Ponieważ z niego właśnie czerpie swą moc.Jest to z pewnością największy i najbardziej upragniony dar, jaki kiedykolwiek jej ofiarował, dzięki niemu będzie tym wszystkim, czym chciała zawsze być.Może nawet na powrót zmieni się w młodą, piękną i romantycznie smutną dawną Panią z Uroku.Wtedy jednak on z pewnością będzie musiał uwolnić Duszołap, choćby tylko po to, by przywrócić w świecie równowagę.Zastanawiam się, czy przypadkiem nie miał racji, kiedy twierdził, że za sto lat od dzisiaj będziemy bogami w ludzkiej pamięci.I zastanawiam się, co w końcu zrobi ze swoją córką.Rodzoną córką.Osobiście uważam, że dla niej nie ma nadziei, ponieważ w niej nie ma nadziei, myślę jednak równocześnie, że jeśli da się znaleźć jej najdrobniejszą iskierkę, tato ją znajdzie.Suvrin powoli zaczyna się niecierpliwić.Chciałby, żeby go już zawieźć pod bramę cienia Hsien.Nie jest wprawdzie Aridathą Singhiem, ale może jakoś ujdzie.Przypuszczam, że już najwyższy czas, aby przyjrzeć się naszemu nowemu światu.Ostoja Kruków.Kraina Nieznanych Cieni.Shukrat mówi, że słowa te trącają w jej duszy jakąś strunę.Że brzmią niczym nazwa domu.Ja uważam, że dom nosi się w sercu.Jestem jak ślimak wywrócony na nice.A teraz już kolej cholernej Shukrat, żeby dalej pisać.Tej małej, śliskiej, leniwej wiedźmy.Wiatr nigdy nie cichnie nad równiną.Mamrocze ponad szarym kamieniem, niosąc pyt z odległych krain i omiatając nim kolumny pomników.Żyją na niej jeszcze nieliczne cienie, ale są słabe, nieśmiałe i beznadziejnie zagubione.Jest to nieśmiertelność szczególnego rodzaju.Pamięć jest bowiem rodzajem nieśmiertelności.Nocą, kiedy wiatr ustaje i cisza owłada równiną lśniącego kamienia, wspominam.A oni wszyscy ożywają na powrót.Żołnierze żyją.I zastanawiają się dlaczego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]