[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kolców chwycił ją za podbródek, podciągnął ku sobie i powiedział coś, rechocąc.Gwizd w uszach.Kolców, odwrócony do kamery, wygłaszał do widzów ja­kieś pogróżki.Potem wyciągnął pistolet.Jacqueline wydawała się nieobecna.Uklękła, kiedy dryblas szarpnął ją za ramiona, i wtedy jeszcze raz przez moment zobaczył jej twarz, pełną cierpienia i rezygnacji.Nie opierała się.Nie broniła.Nie krzyczała, nie czepia­ła pazurami mundurów oprawców.Była już nieobecna.Kolców, wciąż patrząc w kamerę, teatralnym gestem przyłożył Jacqueline pistolet do głowy.To było ostatnie, co zobaczył Perhat.Rozpaczliwym, konwulsyjnym rzutem poderwał się jak sprężyna i runął w stronę furgonu.Nie miał szans.Stojący tuż obok Kałmuk w brudnej, różowej koszulce jakby na to czekał.Skosił go jednym cio­sem w brzuch, zadanym z półobrotu.Perhat nie miał szczęścia do tego człowieka.W ostatniej chwili odruchowo wypuścił z płuc resztkę powietrza, napinając mięśnie, ale mimo to cios złamał go w pół.Osunął się na kolana, przez długie sekundy walcząc rozpaczliwie o oddech.Kiedy zdołał wreszcie unieść głowę, po całej wieczno­ści, wydawało się, że scena przed furgonem nie uległa zmianie.Desperacka próba Perhata dała tylko tyle, że te­raz wszyscy Rosjanie mierzyli w nich czujnie z gotowych do strzału karabinów.Kolców kończył swoje przemówienie, wciąż trzymając pistolet przyłożony do głowy Jacqueline.Zapowiedział, że będzie zabijał co piętnaście minut jednego zakładnika, za­czynając od jewriejów.A potem odczekał chwilę i ściągnął spust.Ściągnął spust.Jacqueline runęła na wznak, bezwładna, jak rzucony z ciężarówki worek kartofli.Krew.Dużo krwi.Cisza.Kolców stał jeszcze przez chwilę nieruchomo, wreszcie schował pistolet do kabury i powolnym krokiem wrócił na swoje miejsce w otwartych drzwiach furgonu.Perhat żył nadal.Wydawało mu się to niemożliwe, ale było faktem.Żył.Nie chciał.Teraz zależało mu już tylko na jednym.Myślał z prze­rażającą jasnością, jaka zdarza się tylko w takich chwi­lach.W ułamku sekundy uświadomił sobie, że jest tylko jedna szansa, by tego dokonać - właśnie teraz.Raz jeszcze sprężył się w sobie i poderwał do skoku.Tym razem Kałmuk popełnił błąd.Przecenił siłę swoje­go pierwszego ciosu, a może nie docenił wytrzymałości Perhata - w każdym razie pozwolił sobie na chwilę zaga­pienia.Teraz ściągnął spust o ułamek sekundy za późno.Mimo to, gdyby Perhat usiłował wstać i biec w stronę Jacqueline, seria Kałmuka przecięła by go na pół.Gdyby chciał rzucić się na niego, pazurami do gardła, dostałby dokładnie w pierś i umarł, zanim by zdążył upaść.Ale Perhat obrał inny cel.Skoczył płasko, przy ziemi, i nie na samego strażnika, ale za niego - tak, że nim ten zdążył się obrócić, Perhat zdołał pochwycić go za pas na plecach i pociągnąć na siebie, na ziemię.Upadli na żużel.Kałmuk nie mógł w tej pozycji użyć karabinu.Jego towa­rzysze bali się strzelić, aby nie trafić swojego.Kałmuk zareagował prawidłowo - zamachnął się kolbą karabinu i rąbnął nią potężnie w miejsce, gdzie powinna znajdować się głowa przeciwnika.Ale ciężka kolba, za­miast zmiażdżyć Perhatowi twarz, zaryła tylko w żużlu.Nie było to błędem strażnika - wymierzył cios tak, jak gdyby Perhat usiłował dobrać mu się do gardła i karku, jak powinien to zrobić zgodnie ze wszystkimi regułami walki wręcz.Tylko że Perhatowi nie chodziło o Kałmuka.Ten czło­wiek nie obchodził go w tej chwili nic.Nic już go nie ob­chodziło, nawet on sam - wiedział, że zaraz umrze i nie wzruszało go to, byle tylko Kolców umarł wcześniej.Powiodło mu się, bo zrobił właśnie to, czego nikt się nie spodziewał.Nie atakował odsłoniętego gardła prze­ciwnika ani jego karku, ani żadnego innego z punktów życiowych.Interesowała go tylko niewielka, czarna kase­ta u jego pasa.Wczepił się pazurami w jej brzegi i z całych sił, w nieludzkim, śmiertelnym paroksyzmie, szarp­nął buster ku sobie.Kaseta poddała mu się miękko, ciągnąc za sobą wy­rwane spod koszulki Kałmuka przewody zakończone pła­skimi, metalicznymi czujnikami, mocowanymi na skórze u nasady krzyża.Wszystko zdawało się trwać tylko ułamek sekundy.Do­piero potem, analizując obraz zapisany przez kamerę z dachu wozu transmisyjnego - ta, która stała bliżej, nie wytrzymała gorąca - odtwarzano w DCI 6 przebieg wy­padków sekunda po sekundzie, na zwolnionych zdjęciach i komputerowych animacjach.Kolców musiał w ostatniej chwili zorientować się w za­miarach Perhata, bo na scenach zapisu widać było, że próbował jeszcze wyrwać pistolet i strzelić, w nadziei, że zdoła trafić Perhata, nie raniąc przy tym Kałmuka.Jak ocenili specjaliści, miał na to trzydzieści procent szans, była to więc próba dość rozpaczliwa, niemniej racjonalna.Na ostatnim zachowanym ujęciu twarz Kolcowa zdradza­ła krańcowe napięcie, ale bez najmniejszego śladu stra­chu czy paniki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wpserwis.htw.pl