[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Żegnajcie - powiedział Hodgson.- Trzymaj się - rzucił Dilvish.Holrun wkroczył do lustra.Armata uśmiechnęła się i pomachała Hodgsonowi.Następnie wraz z Dilvishem przeprowadziła Stormbirda przez szklaną taflę.Za nimi ruszył Derkon i Black.Przez moment rzeczywistość zafalowała, powiało chłodem.Pojawili się w komnacie Holruma.- Wyprowadźcie go! - rozkazał natychmiast Holrun.- Wyrzućcie tego konia na korytarz! Nie potrzebuję małych, brązowych śladów na moich pentagramach.No dalej! Jazda! Derkon! - zaczekaj moment! Przyglądałem się tej różdżce.Chciałbym ją mieć w swojej kolekcji.Co byś powiedział na zamianę - różdżka za jedną z Zielonych Różdżek z Omalskyne, Maskę Chaosu i worek pyłu marzeń z Frilian?Derkon odwrócił się i spojrzał na przedmioty, które Holrun wyciągnął z szuflad.- Och nie wiem… - zaczął.Black pochylił się ku przodowi.- Zielona różdżka jest fałszywa - rzekł do Holruna.- O czym ty mówisz? Ona działa.Zapłaciłem za nią krocie.Patrz pokażę ci…- Widziałem, jak orginał zniszczony został w Sanglasso tysiąc lat temu.Holrun opuścił różdżkę, którą właśnie zaczął malować w powietrzu ogniste diagramy.- Bardzo dobra podróbka - dodał Black.- Ale mogę ci zaprezentować, jak ją sprawdzić.- Do diabła! - zaklą Holrun.- Niech tylko dorwę tego faceta.Powiedział mi…- Ten pas mocy Murii również jest sfałszowany.- Podejrzewałem to.Posłuchaj, czy mogę zaproponować ci pracę?- To zależy, jak długo tu pozostaniemy.Jeśli nie ma miejsca dla konia…- Znajdzie się ! Na pewno! Zawsze bardzo lubiłem konie!.Na zewnątrz, w słabo oświetlonym korytarzu Armata przyglądała się Dilvishowi.- Jestem zmęczona - szepnęła.Skinął głową.- Ja też.Co będziesz robić po odpoczynku?- Wracam do domu - odpowiedziała.- A ty?Potrząsnął przecząco głową.- Długo cię nie było w Krainie Elfów, prawda?Uśmiechnął się, kiedy pozostali wyszli z komnaty.- Za mną - polecił Holrun.- Tędy.Potrzebuję gorącej kąpieli.Jadła.I muzyki.- Prawda - odezwał się Dilvish, idąc za nim tunelem - bardzo długo.O wiele za długo.W tyle Black parsknął coś, czego nikt nie zrozumiał.Przed nimi zajaśniało światło.Ściany dokoła rzucały błyski.Kierowali się ku własnemu lądowi i wytchnieniu, a gdzieś na świecie śpiewaly czarne gołębice.KONIEC
[ Pobierz całość w formacie PDF ]