[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedział im ktoś, że wykute w kamieniu niedźwiedzie przedstawiają wieczne trwanie duszy ludzkiej, gdyż niedźwiedzie wydają się być nieśmiertelne – zasypiają na zimę i budzą się na wiosnę, to jest tak, jak gdyby umierały i rodziły się na nowo, podobnie jak umiera człowiek, ale po jakimś czasie budzi się do życia jego dusza i trwa w Nawi, jak sądzili Sklavini, w niebie lub piekle, jak głosiła nauka tych, co wierzyli w człowieka na krzyżu.– A co jest na tej górze, dokąd wiodą ścieżki? – wypytywali Alemanowie.– Na szczycie góry mieszkają pradawni bogowie – usłyszeli od Sklavinów.– Jeden jest Bóg: Jezus Chrystus – twierdzili Alemanowie, żegnając się znakiem krzyża.Lecz wiara w jednego Boga jeszcze w nich głęboko nie zapadła.Wielu pamiętało wiarę w starych germańskich bogów i po cichu składało im ofiary.Kto wie – myśleli – jak silni są pradawni bogowie Ślęzan.I po co przewracać kamienne niedźwiedzie, jeśli mają na sobie krzyż? Po co w ogóle wdrapywać się na stromy szczyt góry, skoro nie ma tam nawet niewiast ani żadnego bogactwa, ani dobrego jadła?I tak Sklavini jak i Alemanowie otoczyli namiot Awdańca, a jeden z nich zapytał go wprost:– Podbiliśmy, panie, wraz z tobą wielki szmat ziemi Ślęzan.Teraz zaś każesz nam zdobyć tę wielką górę.Po co ci ona? Jaki jest pożytek z góry porośniętej lasem i zamieszkałej przez starych bogów?Popatrzył Adwaniec w oczy wojowników i zobaczył w nich lęk.Dlatego, po chwili zastanowienia, powiedział:– Nie rozkazałem wam przewracać kamiennych posągów ani wdrapywać się na szczyt góry.Umówiłem się tu ze swoim szwagrem, Odylenem, i jego armią, która miała podbić pozostałą część kraju Ślęzan.To Odylen, jeśli zechce, niechaj zdobywa Ślęzę.To bowiem trzeba wiedzieć, że kto nie stanie na szczycie tej góry, ten nigdy nie będzie naprawdę władcą całej krainy.I znowu wraz z wczesnym jesiennym zmierzchem ziemię ogarnęła gęsta mgła.Ciasnym koliskiem z wozów otoczyli wojownicy Awdańca swój obóz, rozstawili namioty dla siebie i dla swego wodza, między namiotami rozpalili wiele ognisk, aby ich blask odganiał złe siły.A kiedy minęła już połowa nocy i niektórzy wojownicy zdołali zasnąć, obudziły ich dziwne dźwięki dochodzące przez mgłę od strony Świętej Góry.Słyszeli jakby żałosne granie rogów oraz łoskot bębnów i bębenków.Nie trwało to długo, ale wystarczyło, aby wojownicy upewnili się w swym przekonaniu, że nie należy wchodzić na szczyt.Śpiącego w swym namiocie Awdańca także zbudziły owe dziwne odgłosy docierające ze Ślęzy.Otworzył oczy i w blasku słabo świecącego kaganka zobaczył w swym namiocie obcego człowieka w białej brudnej szacie.– Kim jesteś?! – zawołał Awdaniec i chwycił krótki miecz, który miał koło swego łoża.Obcy nie przeraził się miecza, odpowiedział pytaniem na pytanie:– Ty jesteś Dabóg Awdaniec, syn Dago Pana i Piastuna?– Jam jest.Czego chcesz ode mnie? Obcy rzekł chrapliwym głosem:– Dago Pan i Piastun został ochrzczony, ale szanuje starych bogów.Ślub swój z Lubuszą wziął na Łysej Górze.Na Wroniej Górze szukał pociechy po utracie ukochanej kobiety.Dago Pan czci żerców i wróżów, dlatego posłuszne mu są nasze czary.A ty co czynisz, panie?– Zakazałem swoim wojownikom przewracać kamienne posągi – rzekł Awdaniec, pojmując, że ma przed sobą żercę lub wróżą ze Świętej Góry.– Obiecałem im też, że nie będą się wdrapywać na szczyt Ślęzy.Powiedziałem: niechaj to czyni Odylen, jeśli zechce.– Wiem, co powiedziałeś – skinął głową wróż.– To jednak wiedz, że Dago Pan nie będzie zadowolony, że pohańbiona została Święta Góra.On wie o każdym twoim postępku i o każdym twoim zamiarze.Żercy szybko umieją przemierzać świat i szybko niosą wszelkie wieści.– Cóż jest takiego na tej górze, że tak się lękacie, abym tam dotarł? – zaciekawił się Awdaniec.– Nie ujrzysz tam, panie, niczego ciekawego.Otoczony murem kamiennym znajduje się kamień ofiarny.W pobliżu są domy i szałasy żerców.– Kłamiesz! – przerwał mu Awdaniec.– Tam jest także moc i władza.Nie będzie rządził Ziemią Ślęzan ten, co nie stanie na szczycie Ślęzy.– To prawda, panie.Tam się wybiera władców wszystkich Ślęzan.– Ja chcę być takim władcą.Pragnę mieć Ziemię Ślęzan.Skłonił mu się wróż i rzekł:– Będziesz nim, panie, ponieważ chce tego Dago Pan.Za trzy dni nastanie pełnia.Przed wieczorem wjedziesz konno na górę.Ale sam.Bez miecza i bez tarczy.Bez noża i bez łuku.Złożysz ofiarę starym bogom.– Jak się zwą owi bogowie?– Są tak starzy, że nikt nie zna ich imion.Pradawni Celtowie uczynili tę górę swoim świętym miejscem i składali tam dla nich ofiary.Potem Celtowie odeszli, ale bogowie zostali.Został też kamień ofiarny i tacy, co strzegą spokoju starych bogów.Czy starczy ci odwagi, aby tam pójść wieczorem bez miecza i tarczy, bez noża i łuku?– Okażę tę odwagę, jeśli mówisz prawdę, że chce tego Dago Pan.– Tak.On tego chce, ponieważ miłuje cię jako syna.Ostrzec cię kazał, że jutro przybędzie tu Odylen, twój szwagier
[ Pobierz całość w formacie PDF ]