[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bardzo ksiądz łaskaw, ale dla mnie nic nie jest jasne.To, co stało się ze świadomością ludu, przypomina scenariusz z mojego najczarniejszego snu: W Axarii żałują zjednoczenia i dla poprawienia samopoczucia tłuką cudzoziemców, w Erbanii pucz za puczem, mafie, zbrodnia i występek, gdzie indziej zdarzają się przypadki trucia krasnoludków środkami owadobójczymi.A u nas byle smerda wyciera sobie gębę Najjaśniejszym Szewcem.W katakumbach zanoszone są modły o powrót złych czarowników, realnego feudalizmu i średniowiecza.- Średniowiecze, jakie było, takie było, ale dawało ludziom poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji - przypomniał duszpasterz.- Przypuszczam, że praprzyczyną kłopotów - rzekł młody Albert - jest, niestety, twórczość naszych kochanych braci Dreem.- Co takiego?- Ludzie uwierzyli w wasze bajki i teraz chcieliby, żeby się spełniły natychmiast.Woźnica strzelił z bata, konie przyspieszyły, czując rychły popas.Dreem nie lubił, gdy ktoś przeszkadzał mu w załatwianiu potrzeb fizjologicznych, dlatego zrobiło mu się nieprzyjemnie, kiedy podczas postoju dogonił go w zaroślach młody wicehrabia.Baśniopisarz niezdarnie podciągnął spodnie.De Glacier też się chyba zawstydził, bo okrył się rumieńcem i rzekł:- Wybacz, mistrzu, ale chciałem porozmawiać z wami na osobności.- Mówcie!- Mam złe przeczucia i.niepokoi mnie jeden z naszych współtowarzyszy podróży.- Na Boga, wicehrabio, o kim pan mówi?- O osobniku, który przedstawił nam się jako Rot! Co Pan o nim sądzi?- Nie zastanawiałem się.Jest szalenie małomówny.- Kiedy poszedł do sklepu po tytoń, obmacałem jego węzełek.Skrywa tam dwa pistolety, komplet noży do rzucania, podróżny zestaw trucizn przewiązany tasiemką do garoty.A i woreczek z piaskiem, który rzucił dzieciakom to przecież doskonały sprzęt do ogłuszania bądź obciążania zwłok.- Do kata! Wszechstronny jest to żołnierzyk!- Raczej najemny zabójca!- Ale jakiż mógłby mieć cel, buszując w tej okolicy? Któregoś z nas?- Nie wiem, ale jeżeli jego celem jest Dobra Wróżka? O ile wiem, w wielu kręgach nie mogą jej zapomnieć obalenia systemu.Erbania też nie pogodziła się z utratą mocarstwowej pozycji.Istnieje ze sto powodów, dla których wróżka może obawiać się o swoją skórę.- Pan żartuje, czarodziejka miałaby się bać pospolitego osiłka? Przy jej możliwościach?- Mistrz zapomina o dość istotnych właściwościach wróżek.Te potężne istoty są w istocie bezbronne, jeśli idzie o ochronę własnych interesów.Kto rozpozna wróżkę w ludzkim wcieleniu, może uśmiercić ją równie łatwo jak muchę.Gdy przebywa w postaci wilka, narażona jest na wściekliznę.Jako syrena czy złota rybka musi bez zająknienia spełniać życzenia byle kretyna tylko dlatego, że ten przypadkowo ją wyłowił.- Jesteś doskonale poinformowany, mój panie - zgodził się Dreem, zajęty powstrzymywaniem perystaltyki jelit.- W końcu siedziba Dobrej Wróżki znajduje się na terenie moich włości i choćby z tego powodu winienem być lepiej poinformowany od innych.Drugi popas przypadł w Młynowie, kiedyś gwarnej, dziś wyludnionej osadzie u zbiegu dwóch potoków.Z dawnych domostw pozostały jedynie fundamenty i ruina monumentalnego ongiś kościoła.Dreem postanowił zwiedzić rumowisko.Wspiął się na rozwalony mur i wszedł do wnętrza, gdzie na ocalałej resztce kopuły zachował się jeszcze fragment mozaiki.Dreem wyciągnął szkicownik i w tym momencie usłyszał, że ktoś nadchodzi.- Boję się, panie Dreem - powiedział kapłan, podchodząc bardzo blisko.- Doprawdy?- Nie dotrzemy przed wieczorem do gospody i chyba wypadnie nam nocować w lesie.- I cóż z tego? Jest przecież ciepło, a grubego zwierza nie widziano w okolicy od lat.- Nie o takim niebezpieczeństwie myślę.Wiem, że pan jest tym, za kogo się podaje, ale nie mogę tego powiedzieć o całej kompanii.- Kogo ma ksiądz na myśli?- Cóż, znam dość nieźle sfery naszej arystokracji, ale jako żywo nie słyszałem o rodzinie de Glacier.- Podobno mają tu swoje włości.- Przypadkowo w regenckiej kancelarii zajmowałem się nadaniami z tej okolicy, znam dobra regenckie, kościelne.- W regenckiej kancelarii?- Nie będę ukrywał, synu, jestem spowiednikiem Jego Ekscelencji.I przybyłem tutaj w podobnym celu, co pan.- Odszukać wróżkę.- Wróżkę, syrenę, wiedźmę, obojętne w jakiej będzie występować postaci.- Ale po co?- Rozumiesz, synu, że jest to tajemnica państwowa.Muszę wykonać swoje zadanie.Ale jestem pewien, że wielu siłom może zależeć, żebym nie dotarł do celu.- I boi się ojciec tego sympatycznego młodzieńca?- Sympatycznego? Dziwnego.Na poprzednim popasie słyszałem, jak rozmawiał z koniem.- Sam też lubię rozmawiać z moim psem.- Ale koń mu odpowiadał! Niestety szeptem.I to jeszcze nie koniec.Kiedy szedłem tu za panem, obejrzałem się i zobaczyłem, jak panicz Albert przekroczył rzekę, nie mocząc nóg.- Po kamieniach?- Widziałem na własne oczy, szedł po powierzchni głównego nurtu, nie pozostawiając śladów, i zniknął za zakrętem.Moim zdaniem to wynajęty czarnoksiężnik.Dreem nie powiedział nic.Nie ulegało wątpliwości, że zacny ojciec Wenanty zwariował.Księżyc wzeszedł nad górami, wielki i bezczelny.Podróżni ułożyli się wokół ogniska, woźnica zasnął na siedząco obok koni.Ojciec Wenanty nie mógł spać.Obawiał się, że niepotrzebnie wygadał się przed Dreemem.Jego misja pozostawała tajna nawet dla innych, najbliższych współpracowników regenta.Pamiętaj, odszukasz wróżkę -jeszcze teraz słyszał głos szewca Luisa.- A potem ją przekonaj! Musi się zgodzić na moje czwarte życzenie, musi.W razie czego niech anuluje dotychczasowe trzecie, ja regentem nie chcę być i nie muszę.- Nie śpi ksiądz? - tuż obok rozległ się chrapliwy szept Rota.Kapłan zadygotał.- Widzę, że ksiądz czuwa.Aja.Ja chciałbym się wyspowiadać - i dostrzegając zdumienie w oczach Wenantego, przysunął się jeszcze bliżej.- Muszę się komuś zwierzyć.Przypuszczam, że domyśla się ksiądz, kim jestem.- Dzieckiem Bożym, mój synu!- Przez wiele lat byłem najemnym zabójcą.Najpierw były to tajne służby Czerwonego Smoka, potem zleconka na własny rachunek.Czysta, brudna robota? Czy ksiądz wie, ile osób załatwiłem tymi rękami, i to jakich? Niezła parafia by się uzbierała.Mam u Lucyfera zarezerwowany chyba największy kocioł.- Pan Bóg miłosierny.Zawsze jest czas na skruchę.- Dwa miesiące temu zaproponowano mi najwyżej płatny kontrakt w mojej karierze, miałem załatwić Dobrą Wróżkę.- Wielki Boże!- Niech się ksiądz nie obawia.Tym razem odmówiłem, nie dlatego, że boję się jakichś czarodziejskich sztuczek.Przestrzegam jednak swojego zawodowego kodeksu: kobiety, owszem, porywam, czasem gwałcę, ale nigdy ich nie morduję.- Chwali ci się to, synu.Ale dlaczego zmieniłeś zdannie i ruszyłeś do Śnieżyna?- Wiem, że zleceniodawcy nie zrezygnowali, składali propozycje innym.Może ktoś się podjął, może któryś z nas.- Nie może być.- Księdza wykluczam, ale inni.- Baśniopisarz i ten gołowąs?- Nie masz pojęcia, ojcze Wenanty, jacy dziwni ludzie biorą się za tę robotę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]